fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 18. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Kiedy świat podnieca się El Clasico, czy innymi bitwami o Anglię, my ubieramy się ciepło i ruszamy na podbój naszych ligowych aren, na których my walczymy z pogodą, a piłkarze z własnymi nogami. Zapraszamy zatem na podsumowanie 18. kolejki zmagań tylko dla najbardziej walecznych.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0-1 Zagłębie Lubin
Z pierwszym meczem kolejki było jak z pierwszym razem – jeden wystrzał i było po wszystkim. „Miedziowi” zdobyli bramkę chwilę po rozpoczęciu spotkania, po tym jak Łukasz Janoszka zamiast uderzać, potknął się o własne nogi, dzięki czemu wyszła mu z tego asysta do Adama Buksy. Napastnik Zagłębia sprostał pięciometrowej odległości do bramki i umieścił piłkę w siatce. Minus i minus dają plus w matematyce, ale nie w Ekstraklasie, bo choć piłkarze obydwu drużyn konsekwentnie reprezentowali poziom mułu, to ani wynik, ani atrakcyjność widowiska nie uległy zmianie. W każdym razie mecz się wreszcie skończył – jak z pierwszymi razami bywa, po prostu trzeba mieć to za sobą.

VIDEO: Janoszka nie opanował własnych nóg, ale zaliczył asystę

Legia Warszawa 2-2 Wisła Płock
Z Realem Madryt legioniści zdobyli 3 gole, z Borussią 4, ale łatwo to można sobie strzelać w jakiejś tam Lidze Mistrzów, a nie w najlepszej lidze na świecie. „Wojskowi” z trudem załadowali Wiśle Płock dublet i kiedy już myślami po raz kolejny z radości walili słynnym wózkiem na sprzęt o podłogę, to najpierw na owej podłodze wylądowały ich szczęki po strzale życia Dominika Furmana. Po chwili mogło być już 3-1, jednak po tym jak Prijović przeszedł pół boiska i stanął oko w oko z bramkarzem, zrobiło mu się żal biednego Seweryna Kiełpina, więc wspaniałomyślnie oddał mu piłkę. Goście zastosowali taktykę wybitnego trenera Piotra Świerczewskiego i grą „na chaos” udało się im zdobyć wyrównujące trafienie. Piłkarze i kibice po meczu byli źli, no bo jak tu się cieszyć, kiedy traci się punkty z beniaminkiem. Na szczęście Ekstraklasa rządzi się swoimi prawami i dzięki remisowi z jedną z najbardziej ogórkowych drużyn w lidze... Legia nadrobiła stratę do czołówki.

VIDEO: Krycie przy rzucie wolnym jak za czasów świetności Besnika Hasiego

Piast Gliwice 1-0 Korona Kielce
Ci z Was, którzy regularnie śledzą Kopała Ekstraklasa być może pamiętają, że po ostatnim zwycięstwie Korony 4-1 byłem w 100% pewien, że „Scyzoryki” kolejny mecz po prostu muszą przegrać. Odwieczne prawo naszej ligi głosi bowiem, iż będąc ogórkiem nie da się rozegrać dwóch dobrych spotkań z rzędu. Korona rzecz jasna próbowała oszukać przeznaczenie, ale los tego pojedynku został już zapisany w drewnianej krainie ekstraklasowych bóstw. Piast zwyciężył 1-0 po akcji, którą jeden z komentatorów Canal+ rozpoczął tymi słowami:

VIDEO: „Dobrze wychodzą spod pressingu gracze Korony... no do pewnego momentu.”

Śląsk Wrocław 1-1 Pogoń Szczecin
Kto by się spodziewał, że we Wrocławiu jest aż tak dużo kibiców Legii. Na mecz Śląska z „Wojskowymi” przyszło ponad 22 000 kibiców, natomiast starcie WKS-u z Pogonią na żywo obejrzało... 4 000 osób. Zawodnicy gospodarzy odetchnęli więc z ulgą – zawsze sympatyczniej dostawać po tyłku jak nikt nie widzi, więc podopieczni arcymistrza polskiej myśli szkoleniowej, Mariusza Rumaka, ochoczo pogalopowali po kolejne bęcki. I tutaj mogliśmy przeżyć pierwszy szok, bo Piotr Celeban, człowiek, który nawet nazwisko ma siermiężne, załadował Pogoni piękną brameczkę a'la Zlatan Ibrahimović. Tutaj finezja się skończyła i rozpoczęły się akcję w stylu a'la ma kota. Chaos, ręka, rzut karny dla Śląska, a ponieważ gracze ze stolicy Dolnego Śląska nie są przygotowani na dwubramkowe prowadzenie od 1,5 miesiąca, to Kamil Biliński przezornie wolał spudłować. Takiej postawy nie zamierzał podzielać Adam Frączczak i on akurat sprostał trudnemu zadaniu kopnięciu piłki do bramki z jedenastu metrów. Mecz skończył się remisem 1-1, a Śląsk za pomocą dwóch jedynek może także opisać swoją pozycję w tabeli. Do strefy spadkowej wprawdzie trochę brakuje, ale kibicowsko we Wrocławiu mają I ligę pełną gębą. Miało być „na Rumaku do Europy”, ale czy Bytów, Grudziądz i Chojnice to już nie Europa?

VIDEO: Biliński dba o równowagę we wrocławskiej przyrodzie

Wisła Kraków 3-0 Lechia Gdańsk
Jeśli w piątek Legia dała ciała, to wynik Lechii w meczu z Wisłą można określić tylko jednym daniem. Fakt, że gospodarze wyszli na prowadzenie po rzucie rożnym nikogo nie może dziwić, korner bowiem to taki stały fragment gry, w którym taka Stal Stalowa Wola poważnie mogłaby zagrozić Realowi Madryt. Jednak bramka na 2-0 to już najwyższy poziom wtajemniczenia ekstraklasowego futbolu. Podczas gdy Michał Chrapek blokował podającego Krzysztofa Mączyńskiego, defensor Lechii, Steven Victoria zamiast pomóc koledze w obronie, zaczął... bić mu brawo, zupełnie odpuszczając Rafała Boguskiego. Za chwilę mogło być 2-1, ale wybitny portugalski snajper, Marco Pajszą, uderzając z rzutu karnego, postanowił posłać piłkę do ojczyzny. Wynik ustalił więc Mateusz Zachara, a Lechia tym samym zmarnowała idealną okazję na to by odskoczyć w tabeli. Braw od swoich kibiców piłkarze pewnie nie otrzymali, ale nic się nie stało – w zespole panuje tak świetna atmosfera, że zawodnicy klaszczą sami sobie nawet podczas meczu.

VIDEO: Steven Victoria w każdym momencie potrafi docenić kolegów

Cracovia Kraków 1-1 Górnik Łęczna
Gdyby sytuacja Górnika w tabeli była pożarem, to jego piłkarze właśnie próbują ów pożar ugasić za pomocą szklanek z wodą. Nie twierdzę, że oglądanie meczów łęcznian jest nieprzyjemne, ale w hierarchii uciech chodzenie na mecze „Zielono-Czarnych” stoi tuż za leczeniem kanałowym. Cracovia wyszła na prowadzenie za sprawą Krzysztofa Piątka i gospodarzom nie zagrażało raczej nic, bo stosunek strzałów wynosił 22:4 dla „Pasów”. Tutaj jednak dała o sobie znać empatia Miroslava Covilo, któremu zrobiło się szkoda nieporadnych zawodników gości i jako najlepszy strzelec Cracovii, postanowił pokazać futbolistom ze wschodu jak się strzela, więc pokonał bramkarza, tyle że własnego. Był więc remis 1-1, a w ostatniej akcji meczu wynik mógł zmienić jeszcze Mateusz Szczepaniak. Niestety, piłkarz padł kolejną ofiarą zabójczego piątego metra inie dał rady umieścić z niego piłki w zupełnie niepilnowanej bramce.

VIDEO: Mikołaj Covilo rozdaje prezenty

Jagiellonia Białystok 2-1 Lech Poznań
No, po takim łęcznianym męczeniu buły aż przyjemnie popatrzeć jak z największym polotem i finezją, kompromitują się profesjonaliści. W sobotę na gali KSW mogliśmy oglądać „Circus of pain”, a w Białymstoku od tego śledziowo-ziemniaczanego cyrku bolały co najwyżej oczy. Pierwszy gol dla Jagiellonii padł po tym, jak Matus Putnocky postanowił wcielić się w rolę Manuela Neuera i wyszedł po piłkę aż do połowy. Zapomniał niestety o konieczności jej przejęcia i Karol Świderski wpakował futbolówkę do pustej bramki. Nie podcięło to jednak skrzydeł naszym bulwianym przyjaciołom z Poznania, bo Paulus Arajuuri zdobył gola, jaki śmiało może kandydować do babola sezonu. Fin uderzył w środek, Marian Kelemen wychwycił strzał rywala, ale zrobił to... stojąc w bramce. Tak ogromny potencjał komediowy pojedynku w Białymstoku po prostu nie mógł się zmarnować i Fiodor Cernych podwyższył na 2-1, bo Matus Putnocky nie uznał za stosowne pokryć krótkiego słupka. Niesamowity finisz spotkania wykonał Marcin Robak, który otrzymawszy podanie 5 metrów od bramki, strzeżonej przez leżącego Kelemena, sparafrazował nieco biblijny cytat, bo jego lewa noga nie wiedziała co czyni prawa i snajper „Kolejorza” trochę się w tej akcji postrzelił. 2-1 i do Białegostoku ponownie zawitał fotel lidera. Ciekaw jestem kiedy „śledziki” z niego spadną, krzycząc, że rujnuje się polski futbol, a jeden z najwybitniejszych trenerów wszech czasów, powróci w domowe pielesze dokonać konsumpcji whiskey.

VIDEO: Putnocky zapomniał, że nie jest Neuerem
VIDEO: Marian Kelemen łapie piłkę...w bramce

Ruch Chorzów 1-2 Arka Gdynia
Ruch Chorzów to taki ciekawy klub, który chciał zobaczyć, czy da się cokolwiek grać w Ekstraklasie, pozbierawszy naprędce niepotrzebnych w innych klubach piłkarzy. Jakby na to pytanie odpowiedział Tadeusz Sznuk – otóż nie. Grać za to spróbowała Arka i w 20 minut załatwiła sobie bezpieczne prowadzenie. Sytuację próbował ratować jeszcze niechcący Patryk Lipski, bo jego dośrodkowanie w magiczny sposób okazało się strzałem na bramkę i gospodarze zdobyli gola kontaktowego. Ruch nadal konsekwentnie kroczy do I ligi, odwiedzić swojego rywala zza miedzy. Jeśli obaj 14-krotni mistrzowie Polski będą kopali się na drugim poziomie rozgrywkowym, a w Ekstraklasie zagra Chojniczanka Chojnice, wówczas osiągniemy kolejny, niedościgły dla świata poziom. A jak to osiągnąć, tłumaczy nam Jarosław Niezgoda.

VIDEO: Kąśliwe uderzenie Jarka Niezgody

Mem kolejki:
fot. Facebook

Wpis kolejki:
fot. Twitter

Autor: Jeleń
Twitter: JelenLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.