Guilherme strzela gola Sportingowi - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Obronimy mistrzostwo - wywiad z Guilherme

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- W futbolu wspaniałe jest to, że zawsze masz szansę się odegrać. Kiedyś graliśmy przeciwko Sportingowi Lizbona w Lidze Europy i odpadliśmy, teraz to my wyeliminowaliśmy ich z pucharów. Z Ajaxem przegraliśmy, ale los dał nam szansę na rewanż. Za to też kocham piłkę nożną - powiedział Guilherme w swej pierwszej rozmowie z LL!. Zapraszamy do lektury.

To był dziwny rok dla zespołu, jak i całego klubu. Raz było dobrze, nawet bardzo dobrze, by potem zrobiło się źle, wręcz fatalnie, a całość została zwieńczona fantastyczną końcówką.
Guilherme: - Nie zgodzę się, że był dziwny. Był doskonały, być może nawet najlepszy w historii Legii. Obchodziliśmy stulecie klubu i uczciliśmy je podwójną koroną. Poprawiliśmy awansem do Ligi Mistrzów, aż w końcu wyszliśmy z niesamowicie trudnej grupy do Ligi Europy. Nie ma na świecie drużyny, która przez cały czas grała by na równym, wysokim poziomie. Nam też się zdarzały wahania, ale sumując trudno się do czegoś przyczepić.

Mecz ze Sportingiem to było dla ciebie idealne zwieńczenie udanego roku?
- To była taka wisienka na torcie, ukoronowanie naszych wysiłków. Zagraliśmy bardzo dobrze i odpowiedzialnie. Wyjście z grupy śmierci to wydarzenie bez precedensu, świadczy samo o sobie, a dla nas było nagrodą za trud, jaki włożyliśmy w ten rok.

fot. Mishka / Legionisci.com

Od kiedy trenerem został Jacek Magiera, Legia jest na fali wznoszącej pod względem wyników i formy. Ale patrząc też na filmiki z szatni, wydaje się, że atmosfera również jest wyjątkowa. Taka jakiej jeszcze nie było?
- Tak, zgadzam się, że po przyjściu trenera Magiery wszystko wróciło na swoje miejsce. To trener stąd, znał nas, znał specyfikę klubu i na starcie miał dużo łatwiej. Dzięki temu, że jemu było łatwiej, to nam również. Atmosfera jest dobra, a poprawiają ją wyniki. My osiągamy świetne rezultaty, więc nic dziwnego, że potrafimy się wspólnie z tego cieszyć.

Coraz więcej zagranicznych zawodników mówi i rozumie po polsku. Trener Vuković wkłada dużo wysiłku, by nauczyć was chociażby śpiewać po polsku. Jak tam twój polski?
- „Vuko” zawsze nam tłumaczy, o czym śpiewamy. Im częściej będziemy wygrywać, a jestem przekonany, że będziemy, tym częściej będziemy te piosenki śpiewać i szybciej się nauczymy. Mogę się pochwalić, że na ostatnim spotkaniu z kibicami, to ja śpiewałem „Nie poddawaj się” (śmiech).

Legia pod wodzą Magiery gra z rozmachem, bardzo ofensywnie. Czy w tej Legii gra ci się z największą przyjemnością?
- Zdecydowanie dobrze czuję się w takim sposobie gry. Trener stawia na grę ofensywną, wymaga, by piłka krążyła między zawodnikami. Mamy odpowiednich wykonawców do takiej taktyki, dzięki czemu wychodzi nam to bardzo dobrze. Mi zaś zdecydowanie gra się łatwiej i przyjemniej. Mogę dać z siebie co mam najlepszego.

W meczach ze Sportingiem byłeś niejako naszym ambasadorem na Portugalię. Spośród wszystkich legionistów, to na tobie, z racji twych występów w Liga Portuguesa, skupiona była uwaga tamtejszych mediów. Nie otrzymałeś sygnałów zwrotnych: „Gui, wracaj do nas”?
- Tak, byłem rozpoznawalny z racji tego, że tam grałem. Były pytania o moją sytuację kontraktową, ale nie zajmowałem się tym. Jestem w Legii i to na grze w Warszawie się skupiam.

fot. Mishka / Legionisci.com

Jedno z najpiękniejszych wspomnień z Ligi Mistrzów, to ekspresyjna radość Guilherme po bramce ze Sportingiem.
- Bardzo ważnym jest doceniać moment, w którym się właśnie żyje. Liga Mistrzów to piękne wspomnienia. Niezapomniany hymn, podniosła atmosfera. Piłka nożna jednak, to karuzela. Raz jesteś na górze, raz na dole. Najważniejsze, to wykorzystać chwilę, w której się jest. Niesamowitym było zmierzyć się z drużynami, które do tej pory oglądało się tylko w telewizji. Patrzę jednak do przodu i koncentruję na meczach ligowych, a potem na starciu z Ajaxem.

Awans to niewątpliwy sukces, ale droga wiodąca do niego była prawdziwą męką. Przegrywaliście bardzo wysoko, z Legii się śmiano, aż w końcu udowodniliście, że jesteście bardzo dobrą drużyną. Choć patrząc przez pryzmat rezultatów, to niewątpliwie było to nieco szalone.
- Kiedy wychodzisz na boisko i mierzysz się z takimi rywalami, to jednak jest ciężkie do udźwignięcia. Patrząc z boku na Real Madryt, Borussię, czy Sporting, wydaje się, że to co robią jest łatwe. Grają z fantazją, polotem, wymiennością pozycją, współpracą formacji. Im przychodzi to z łatwością, bo są zgrani i mają niesamowicie wysokie umiejętności. Gdy przychodzi ci z nimi rywalizować, to nagle okazuje się, że bardzo ciężko im sprostać. Zwłaszcza, że mamy w Legii kilku zawodników, którzy nigdy nie rywalizowali w europejskich pucharach albo rozegrali tych meczów mało. Nikt z nas nie grał też wcześniej w Lidze Mistrzów. Później jednak doświadczenia wyniesione z pierwszych spotkań i wyciągnięte z nich wnioski pozwoliły nam grać z nimi jak równy z równym. Ba, nawet wygrywać. Co więcej, nie było drużyny, której nie strzeliliśmy bramki. To również powód do dumy, zważywszy na ich klasę.

fot. Mishka / Legionisci.com

A co ciebie zaskoczyło w Lidze Mistrzów? Czy jest coś czego się nie spodziewałeś po występach w tych rozgrywkach?
- Zaskoczeniem było dla mnie jakiej jakości piłkarzy mam za rywali. Wiedziałem, że to świetni zawodnicy, ale mimo wszystko nie sądziłem, że aż tak.

Dużo rozmawiamy o Lidze Mistrzów, ale sytuacja w Ekstraklasie wciąż nie jest komfortowa. Nadal gonimy czołówkę. Który z rywali wydaje się być tobie najgroźniejszy w rywalizacji o tytuł?
- Najważniejsze, to zajmować się sobą. Grać swoje, nie zwracać uwagi na rywali. Oczywiście, że zawsze ci, co są przed nami są kandydatami do mistrzostwa. A wciąż należy pamiętać o Lechu Poznań. Mieliśmy 12 punktów straty do lidera, gdy trenerem został Jacek Magiera. Dziś mamy 4. Dojdzie do tego podział punktów. Jestem przekonany, że to my na końcu rozgrywek będziemy triumfować. Obronimy mistrzostwo.

Powiedziałeś, że piłka nożna to karuzela. Po dwóch latach ona zatoczyła koło i znów mierzymy się z Ajaxem.
- W futbolu wspaniałe jest to, że zawsze masz szansę się odegrać. Kiedyś graliśmy przeciwko Sportingowi Lizbona w Lidze Europy i odpadliśmy, teraz to my wyeliminowaliśmy ich z pucharów. Z Ajaxem przegraliśmy, ale los dał nam szansę na rewanż. Gdy w niedzielę zagrasz słabo, to już w środę możesz to naprawić świetnym występem. Za to też kocham piłkę nożną. Wierzę więc, że podobnie będzie w meczu z Ajaxem i tym razem, to my będziemy górą.

Rozmawiał: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

fot. Woytek / Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.