2017-01-11 zgrupowanie,Benidorm,trening - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Benidorm: Intensywne popołudnie z piłkami

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

O 16.00 zaczęły się drugie dzisiejsze zajęcia Legii. Tym razem nie było podziału na grupy i 28 zawodników ćwiczyło pod wodzą trenera Magiery. Natomiast Krzysztof Dowhań wziął w obroty 4 bramkarzy. Szkoleniowcy najwyraźniej byli zadowoleni z poziomu, jaki zaprezentowali ich podopieczni, bo z boiska można było usłyszeć głównie pochwały.

Fotoreportaż z treningu - 24 zdjęcia Woytka

Część zawodników pojawiła się na boisku już przed 16 i spontanicznie zaczęli grać w "dziadka". Potem oglądaliśmy zajęcia pod wodzą Sebastiana Krzepoty, który niejako debiutuje w roli trenera w pełni odpowiadającego za przygotowanie fizyczne. Znów były sprinty, skipy, a piłkarze zostali podzieleni na 4 grupy ćwiczące obok siebie.



Po 20 minutach na murawie pojawiły się piłki i zaczęły się zajęcia taktyczne. Zawodnicy grali na dwa kontakty, ćwiczyli wyjście na pozycje i tzw. małą grę. Futbolówki sprawiły, że legioniści tym bardziej byli bardziej rozgadani.Pokrzykiwali na siebie, pozytywnie się mobilizując.

W tym czasie na mniejszym boisku trenowali bramkarze. Trener Dowhań jak zwykle przygotował im interesujący zestaw ćwiczeń i wyciskał siódme poty. On również był zadowolony z postawy podopiecznych.

fot. Woytek / Legionisci.com

Po pół godzinie zaczęły się zajęcia z rozegraniami akcji na dużej szybkości kończonymi strzałami na bramki i od razu zrobiło się bardzo ciekawie. "Gaz, gaz Kuchy, dawaj Pazdi! ". Intensywność tej części treningu była bardzo wysoka. "Głowa do góry, piłka w bramkę! Cały czas jedziemy!". Zawodnicy zasuwali niczym króliczki z popularnej reklamy. Brylował oczywiście Miro Radović, którego wszędzie było pełno i który mobilizował zarówno siebie, jak i kolegów.

Jako, że tuż za boiskiem znajdują się baseny, to futbolówka czasem w nich lądowała. Premierowe trafienie do wody zaliczył Łukasz Broź. Trzeba natomiast przyznać, że wszyscy nasi bramkarze spisywali się bardzo dobrze.

fot. Woytek / Legionisci.com

Gdy minęło kolejne 25 minut, drużyna wróciła na duże boisko i tam została podzielna na dwie części. Pierwsi trenowali z grę po ziemi na wysokim tempie na ćwierci długości boiska. Najpierw grano na dowolną ilość kontaktów, a po przerwie już na tylko na dwa kontakty z piłką. Wśród tych piłkarzy bardzo aktywny był kapitan Jakub Rzeźniczak, który pokazywał się do gry i raz po raz pokrzykiwał na swoich kolegów. W tej gierce bardzo dobrze radził sobie Broź. Druga grupa zaś pod wodzą trenera Vukovicia szlifowała strzały na bramkę po szybkim rozegraniu i akcjach oskrzydlających. Zawodnicy byli podzieleni na trzy podgrupy, które rywalizowały w liczbie strzelonych goli, które skrupulatnie liczył szkoleniowiec. Tu już popularny "Aco" miał już trochę uwag do swoich podopiecznych i żywiołowo reagował na ich poczynania. Warto podkreślić, że gdy pięknym trafieniem po uderzeniu lewą nogą popisał się Dominik Nagy błyskawicznie z gratulacjami pospieszył do niego Odjidja Vadis-Ofoe.

Po 20 minutach grupy zamieniły się miejscami. W grze na małej powierzchni Nagy imponował techniką, ale też zbyt długo przytrzymywał piłkę przy nodze. Najlepiej radzili sobie jednak wyjadacze: Radović, Ofoe i Guilherme. Niczym nie wyróżnił się zaś Daniel Chima Chukwu.

Cały trening odbył się na dużej intensywności i już pod jego koniec po zawodnikach widać było spore zmęczenie. Na zakończenie zaś przydarzył się nieprzyjemny incydent. Radosław Majecki, po zderzeniu z jednym z kolegów, opuścił trening z rozciętą głową. Młody bramkarz wrócił do hotelu z obandażowaną głową, a potem założono na nią 5 szwów.

Fotoreportaż z treningu - 24 zdjęcia Woytka

fot. Woytek / Legionisci.com

fot. Woytek / Legionisci.com
Dominik Nagy - fot. Woytek / Legionisci.com

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.