Sebastian Szymański podczas sparingu z FC Nordsjaelland - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Trener sprawdza moje oceny - rozmowa z Sebastianem Szymańskim

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mówi się o nim w samych superlatywach. Że zdolny, że pracowity, że dobry technicznie, że odważny, a przy tym skromny. Sebastian Szymański wkracza w Legii w świat dorosłych. Choć jego nazwisko w kadrze pierwszego zespołu widnieje już od pół roku, to tak naprawdę dopiero po zimowych przygotowaniach ma prawo czuć się jego pełnoprawnym członkiem. Zapraszamy do lektury wywiadu z młodym legionistą!

Masz za sobą już dwa obozy przygotowawcze – letni i zimowy. Który był trudniejszy?
Sebastian Szymański: - Chyba ten pierwszy. Wchodziłem do zespołu Besnika Hasiego. Nie znałem kolegów, oglądałem ich tylko z trybun. W takiej sytuacji nie jest łatwo wejść młodemu zawodnikowi do drużyny.

fot. Woytek / Legionisci.com

Twoja kariera rozwija się wręcz wzorcowo. Masz 17 lat, za sobą występy w reprezentacjach młodzieżowych i regionu, jesteś w kadrze pierwszej drużyny mistrza Polski. Strach pomyśleć, co będzie dalej?
- Podchodzę na spokojnie, rozwijam się stopniowo, choć czasem głowa się lekko gotuje i za bardzo chcę się pokazać, za dużo biorę na siebie. Taki już jednak jestem, nie boję się odpowiedzialności za grę.

Jesteś największym zwycięzcą zimowych obozów w Hiszpanii?
- Na pewno czułem się na nich bardzo dobrze. Wiem, że zrobiłem postęp i jestem dziś lepszym zawodnikiem. A czy czuję się wygranym? Sam nie wiem.

Masz to chyba dobrze wyważone.
- Staram się maksymalnie wykorzystać czas, jaki dostaję w trakcie treningów, czy zgrupowań z pierwszą drużyną Skupiam się na ciężkiej pracy i nauce. Nie zamierzam zmarnować szansy, jaką dostałem. Drugiej może przecież nie być.

Przyznasz jednak, że w twoim wieku łatwo zwariować. Chwalą Cię media i trener Magiera. „Rado” co chwilę krzyczy „Brawo Młodi”. Nie sposób znaleźć o tobie złe opinie.
- Do wszystkich komplementów podchodzę na spokojnie. Czytałem teksty i wypowiedzi trenera, było mi bardzo miło. Fajnie, że docenia się moją pracę. Ale nie odlatuję, jestem jeszcze młodym piłkarzem. Dopiero przecież zaczynam grę w seniorskiej piłce.

Trener Magiera powtarza, by dać ci spokój. Masz jak najwięcej grać, a nie udzielać wywiadów.
- To prawda, sam bym zresztą tak chciał (śmiech).

Na zgrupowaniach w Hiszpanii młodzi zawodnicy trenowali z takimi samymi obciążeniami, jak reszta zespołu. Trener Krzepota twierdził, że wasze wyniki wydolnościowe na to pozwalają i głównie ze względu na to zostaliście dołączeni do kadry na obozy. Jak zniosłeś te przygotowania?
- Było bardzo ciężko. Mieliśmy dużo biegania i siłowni, ale wszystko odbywało się pod nadzorem trenerów. Nie czułem się zajechany.

Od kogo w Legii możesz się najwięcej nauczyć?
- Rado, Vadis, Guilherme, Hama… Każdy z nich ma coś takiego, co można przyswoić i potem wykorzystać.

fot. Woytek / Legionisci.com

Jesteś z Białej Podlaskiej, tak jak Ariel Borysiuk. Gdy on wchodził do pierwszej, to ojcował mu Aleksandar Vuković. Takim twoim „tatą” jest chyba Radović.
- (śmiech) Można tak powiedzieć.

Tata tatą, ale rywalizacja w środkowej linii jest ogromna.
- Tak to już musi być w wielkim klubie. Moim atutem jest to, że mogę grać na wielu pozycjach w tej formacji – jako nr 8 czy 10, ale też jako skrzydłowy. Szukam miejsca dla siebie w drużynie i pracuję na szanse u trenera.

Jak chcesz sobie poradzić z takimi bykami jak Jodłowiec, Odjidja-Ofoe, czy nawet Moulin?
- Zdaję sobie sprawę ze swoich warunków fizycznych. Nie jest to jednak dla mnie problemem. Dużo miałem rozmów z trenerami, w których podpowiadali mi jak sobie radzić na tych pozycjach nie będąc dobrze zbudowanym. Mam szybko grać piłką, wykorzystywać swój spryt.

Czujesz, że na boisku spełniasz wymagania trenera Magiery?
- Chyba tak. Teraz jest o tyle łatwiej, że po prostu wraz z upływem czasu lepiej rozumiemy trenera i jego oczekiwania. Trener często zwraca uwagę, wytyka błędy, ale i, co fajne, chwali.

fot. Woytek / Legionisci.com

Ucieszyłeś się, gdy dowiedziałeś się, że to Magiera zostanie trenerem Legii? Poczułeś, że to może być dla ciebie właśnie ta szansa?
- Nie pracowałem wcześniej z trenerem, ale nie ukrywam, że tak. Pojawiła się myśl, że może otworzy się furtka dla młodych piłkarzy. Od początku jednak koledzy i ja mieliśmy świadomość, że nikt nie da nam nic za darmo i czeka nas ciężka praca. Dostaliśmy szansę i od nas zależy, jak ją wykorzystamy.

Jak trafiłeś do Legii? Jej skauci długo cię obserwowali?
- Zauważono mnie chyba na meczu kadry województwa. Zaproszono mnie na testy. Za pierwszym razem się nie udało, ale później przyszło kolejne zaproszenie. Wtedy poszło mi lepiej i zostałem w klubie.

Warszawa cię nie wystraszyła?
- Dla chłopaka z małej miejscowości takie przenosiny, to duże przeżycie. Pamiętam, że wielkie wrażenie zrobił na mnie Pałac Kultury i Nauki. Stadion Legii to też było coś wielkiego. Ale okres przytłoczenia wielkim miastem nie trwał długo. Jestem tu, żeby się pracować. Poza tym nie miałem za dużo czasu, żeby szaleć na mieście. (śmiech)

No dobra, a teraz o poważnych sprawach. Co tam słychać w szkole?
- Razem z Radkiem Majeckim chodzimy do szkoły prywatnej i na początku było trudno, bo przez treningi po prostu opuszczaliśmy lekcje. Teraz dostaliśmy zgodę, że możemy przychodzić po treningach na zajęcia indywidualne albo najpierw jedziemy do szkoły i wracamy do klubu. Wszystko jest zorganizowane tak, byśmy nie zaniedbali nauki, dzięki czemu nie mamy większych problemów. Wprawdzie oceny nie są takie, jak byśmy sobie tego życzyli, ale radzimy sobie.

Trener sprawdza dzienniczki z ocenami?
- Tak, zdarzyło się, ale to normalna sytuacja. Na szczęście nie miał zastrzeżeń.

Czego ci życzyć na wiosnę?
- Zdrowia.

Z resztą sobie poradzisz?
- Myślę, że będzie OK.

Rozmawiał: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.