fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 25. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W Anglii, Niemczech czy Hiszpanii różnice punktowe między czołówką są kolosalne, natomiast w Ekstraklasie miejsca 1-4 oddzielone są od siebie o jeden punkt. Gołym okiem widać zatem, która liga stwarza piłkarzom najciekawsze pole do rywalizacji. Zapraszamy zatem na przechadzkę naszym polskim polem.

Śląsk Wrocław 3-4 Piast Gliwice
Trzeba przyznać, że było to godne otwarcie najlepszej ligi na świecie. Już w 7. minucie Badia uderzył z dystansu na bramkę Śląska, a stojący w niej Lubos Kamenar zrobił absolutnie wszystko, byle tylko piłki nie złapać i zrobiło się 0-1. Jak przekonaliśmy się w poprzedniej kolejce (a także generalnie w całym życiu), z Urosa Koruna wielkiego obrońcy raczej nie będzie, więc defensor Piasta postanowił spróbować swoich sił w ofensywie i choć nie było łatwo – bo uderzona z 5 metrów piłka odbiła się jeszcze od słupka – to Słoweńcowi udało się powiększyć prowadzenie gości. Zirytowali się tym piłkarze Śląska, więc po chwili Kovacević zdobył ładną bramkę z rzutu wolnego. Gospodarze tak intensywnie fetowali trafienia kolegi, że aż zapomnieli wrócić się do obrony, wobec czego Badia odpowiedział golem dla Piasta po... 43 sekundach. Przyjezdni na błędach innych się jednak nie uczą, bo sami zapomnieli o konieczności obrony i po niespełna dwóch minutach było już 2-3. Po jednym trafieniu dorzucili jeszcze Badia z Pichem, dokonując hucznego otwarcia ligowego weekendu. 138 sekund i 3 gole. Mam nadzieję, że piłkarze obydwu zespołów nie wszystko kończą w tak imponująco krótkim czasie.

VIDEO: Kamenar godnie zastępuje w bramce Pawełka

Arka Gdynia 1-4 Lech Poznań
Dotychczas poznańska lokomotywa była sobie jak zwykły pociąg TLK. Nie żeby nagle stała się pendolino, ale standardy znacząco poszły w górę – w kiblu działa woda, jest papier, a na korytarzach są nawet kontakty. W Gdyni także wszystko bardzo szybko zadziałało, bo już w 17 sekundzie gry Darko Jevtić miał znakomitą sytuację na gola i tylko brak umiejętności skoordynowania prawej i lewej nogi gwiazdy „Kolejorza” sprawił, że Arka wyszła z opresji obronną ręką. Dalej gospodarzom tak przyjemnie już nie było, bo najpierw Gajos strzelił na 0-1, a potem Jevtić z nawiązką odzyskał kontrolę nad stopami, zdobywając bardzo ładną bramkę. Obrona Arki stawiała lechitom mniejszy opór niż Sasha Grey w swoich produkcjach filmowych, więc Dawid Kownacki postanowił sprawdzić, czy gospodarzom da się strzelić gola podaniem. Misja została zakończona sukcesem i zabrakło jeszcze tylko bramki Robaka w końcówce po wejściu z ławki. Nie no, bez jaj, tego przecież nie mogło zabraknąć. Sytuację „Śledzi” próbował jeszcze ratować Siemiaszko, ale to było tak rychło w czas, jak zażycie 2KC nazajutrz po imprezie.

VIDEO: Kownacki z powodzeniem strzela na 3-0 za pomocą podania

Wisła Płock 1-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Jeśli istnieje jakaś piłkarska odmiana sado-maso, to jej miłośnicy z tego spotkania mogli czerpać garściami. Kibice oglądający spotkanie Wisły z Termaliką w domu mogli przynajmniej zmienić kanał, współczuć należy zatem widzom na stadionie. Powiedzieć, że tego nie dało się oglądać to nic nie powiedzieć. Piłkarze też chyba nie za bardzo chcieli na to patrzeć, bo przed każdym kopnięciem piłki profilaktycznie zamykali oczy, przez co futbolówka leciała we wszystkich kierunkach świata, omijając naturalnie światło bramki. W 22. minucie podobną technikę zastosował Przemysław Szarek, bo chcąc wybić piłkę z własnego pola karnego, jakimś cudem udało mu się ją kopnąć do własnej siatki. Sprytnie w tej sytuacji zachował się Mateusz Piątkowski, który udał przed wszystkimi, że to on zdobył gola i początkowo właśnie jemu został on zaliczony. Był to niestety jedyny przejaw sprytu w tym spotkaniu. W tym roku większym paździerzem niż pojedynek na płockim kartoflisku były chyba tylko „Porady na zdrady”.

VIDEO: Szarek wybija piłkę nie do końca tam gdzie potrzeba

Ruch Chorzów 2-1 Lechia Gdańsk
Kto mógł się spodziewać, że Lechia Gdańsk w meczu z Ruchem tyle razy zostanie zepchnięta do defensywy? Nie przewidział tego także Paweł Stolarski – obrońca gości przyzwyczaił się, że to jego zespół klepie rywali aż miło, więc po kolejnym ataku chorzowian zupełnie zgłupiał i odruchowo trącił piłkę do siatki, będąc pewnym, że wykańcza właśnie akcję kolegów. Nie do końca tak się stało, bo Stolarski po dośrodkowaniu Lipskiego strzelił efektownego samobója i Lechia Gdańsk była zmuszona odrabiać straty. Kiedy 10 minut później wyrównał Paixao, wydawało się, że wszystko wróci do normy, ale tutaj do akcji wkroczyła warszawska delegacja. Łukasz Moneta wyłożył piłkę Jarkowi Niezgodzie, ten uderzył ile sił i futbolówka odbita od rozkraczonego Mario Malocy wpadła do siatki. Chorwat zachował się zresztą nieprzypadkowo – rozłożenie nóg było znakomitym performancem dobitnie ilustrującym to, co cała defensywa gdańszczan robiła w tym meczu przed rywalami z Chorzowa.

VIDEO: Stolarski odrobinę pomylił bramki

Jagiellonia Białystok 4-1 Korona Kielce
Korona właściwie nie miała prawa prowadzić w Białymstoku, ale golkiper gości, Marian Kelemen lubi zaskakiwać i już w 14. minucie zdecydował się strącić piłkę prosto na głowę nieco spanikowanego Micańskiego, który zaskoczony umieścił piłkę w bramce. Na szczęście dla gospodarzy pełne niespodzianek było także pole karne "Scyzoryków". Najpierw Frankowski chcąc uderzać górą źle trafił futbolówkę, która po ziemi wturlała się do bramki. Następnie mieliśmy popis nowego nabytku Jagiellonii, Cilliana Sheridana. Irlandczyk nie chciał iść na łatwiznę strzelając bezpośrednio w światło bramki - uderzył więc z kąta w słupek, odbita piłka trafiła w nogę bramkarza i za sprawą Milana Borjana wpadła do bramki. Potem piłkarze przyjezdnych założyli się z Cernychem o to, że bankowo nie da rady przebiec z piłką całego boiska i strzelić gola. Litwin dwukrotnie wygrał zakład, a Jagiellonia wygrała z Koroną.

VIDEO: Wybitne krycie słupka autorstwa Borjana

Górnik Łęczna 2-2 Pogoń Szczecin
Można się było przewidzieć w tym meczu cztery trafienia, ale raczej wpadające do bramki gospodarzy. Tymczasem chłopcy Smudy zszokowali cały skrawek ziemi pomiędzy Odrą a Bugiem, bo oczom 2 tysięcy fanów zgromadzonych w lubelskim teatrze marzeń ukazał się widok ataków na szczecińską bramkę. Napastnicy Górnika byli jednak skuteczni jak polski rząd na szczycie w Brukseli, więc chociaż to gospodarze grali w piłkę, do siatki pierwsi trafili goście. "Portowcy" doszli najwyraźniej do wniosku, że spotkanie wygra się samo i zupełnie odpuścili sobie większy wysiłek fizyczny. Sebastian Rudol i David Niepsuj (swoją drogą gość z takim nazwiskiem koniecznie musiał coś spieprzyć) podziwiali okoliczne czarnoziemy wyżyny lubelskiej, co wykorzystał Grzegorz Bonin i chociaż był nieco zawiedziony, że jego zjawienie się w polu karnym nie wywarło na stoperach absolutnie żadnego wrażenia, to płaskim strzałem doprowadził do remisu. Gospodarze za sprawą gola Deleva pocieszyli się nim 3 minuty, ale powody do radości mieli już na początku drugiej połowy, bo duet Bonin-Śpiączka przeprowadził akcję, którą do tej pory przeprowadzał co najwyżej w fifie i wynik spotkania został ustalony. Ale będą jaja jak oni się utrzymają.

VIDEO: Rudol i Niepsuj psują grę obronną

Legia Warszawa 1-0 Wisła Kraków
Zawsze miło poczuć atmosferę jaka towarzyszy takim spotkaniom. Miejscowi kibice zdzierali sobie gardła krzycząc "Legia Warszawa!", zaś kibice Wisły wypełnili swój sektor melodyjnym śpiewem "kur...!". Wisła owszem, nie zagrała najlepiej, ale żeby aż tak nisko oceniać reputację swojego zespołu? Nie najlepsze zdanie miał o obrońcach gości także Guilherme, który kopnął futbolówkę pomiędzy defensorów, a ta dzięki nieporadnej interwencji Arkadiusza Głowackiego trafiła prosto pod nogi Miro Radovicia. Serb zakręcił Łukaszem Załuską na tyle mocno, że po golkiperze z Krakowa do tej pory pozostał spory lej i bez problemu skierował piłkę do puste bramki. Problemy pojawiły się później, bo choć legioniści mieli w tym meczu wystarczającą liczbę okazji by przyjezdnym wykręcić przynajmniej początek kierunkowego do Warszawy, to albo fantastycznie interweniował bramkarz, albo też "Wojskowym" zabrakło trudnej sztuki opanowania dwóch nóg naraz i futbolówka uporczywie nie chciała wpaść do bramki. Na murawę padł za to "Radko", dzięki czemu o symulce naszego kapitana niektórzy zaczęli już pisać prace magisterskie. Kibice w całej Polsce doszukują się ogromnego wpływu całego zamieszania na końcowy wynik meczu, jednak jest on mniej więcej tak samo duży, jak szanse Wisły na wygranie ligi. "Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił byłaby rzecz wielka". Psy szczekają, a karawana - przynajmniej do meczu w Gdańsku - jeszcze jedzie dalej.

VIDEO: Wisła chciała wywieźć punkty z Warszawy, ale Zachara nie chciał

Cracovia Kraków 1-1 Zagłębie Lubin
Piłkarze Cracovii zremisowali 1-1 cztery kolejne mecze u siebie i w poniedziałkowy wieczór stwierdzili, że w sumie czemu by nie zrobić tego po raz piąty. Zagłębie już na początku spotkania miało dobrą okazję bramkową, ale Jarosław Kubicki nie uznał za stosowne wykorzystania podania na 4 metr od obrońcy „Pasów”. Cracovia miała za to pełne prawo czuć się wykorzystana przez Filipa Starzyńskiego, bo pomocnik gości przeleciał przez obronę miejscowych i strzelił na 0-1. Przy takim obrocie sytuacji sprawy w swoje ręce wziął Marcin Budziński. To taki ciekawy chłopaczyna, że strzałem z dwóch metrów pogardzi, ale z 20 zapierdzieli bramkę jak malina. Tak też się stało i Cracovia piąty raz z rzędu zremisowała u siebie 1-1. Cieszy, że są jeszcze na świecie rzeczy niezmienne.

VIDEO: Kubicki gardzi prezentem krakowskiej defensywy

Mem kolejki:

fot. Facebook

Wpis kolejki:

fot. Twitter

Autor: Jeleń
Twitter: @JelenLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.