fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

6. Warszawski Festiwal Piwa ponownie na Legii

Fumen, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Warszawski Festiwal Piwa ponownie zawita na stadion Legii. W dniach 6-8 kwietnia na uczestników będzie czekać wiele piwnych atrakcji. Organizatorzy zapowiadają silną reprezentację polskich browarów, które na tę okoliczność szykują kilka premier. 6. edycja WFP to również szansa na posmakowanie specjałów z zagranicy. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą, do lektury wywiadu z organizatorem wydarzenia. Wkrótce przeprowadzimy konkurs, w którym rozdamy zaproszenia na imprezę!

Na najbliższej edycji festiwalu można spodziewać się:
- rekordowej ilości piw (350 nalewaków, 800 różnych piw - z czego około 100 to premiery)
- topowych gościnnych browarów zza granicy (Evil Twin, Omnipollo, Brewski, Lervig)
- zwyczajowo najlepszych polskich foodtrucków
- turnieju piłkarzyków stołowych i flipperów, a także wirtualnej rzeczywistości
- warsztatów i degustacji, a także wykładów i prelekcji. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. Przemek Iwanek (Piwo i Cydr), Jacek Krupa (Sery Polskie), Jarek (Jarecki Gotuje) oraz Scott Bickham
- mistrzowskiej bitwy piwowarów (czterech zwycięzców piwnych bitew poczęstuje swoim piwem)
- Piwnych Przewodników, którzy chętnie doradzą czego warto spróbować
- pozytywnych pasjonatów piwnej rewolucji

To już 6. Warszawski Festiwal Piwa, który na stałe wpisał się w kalendarz tego typu imprez. Czy dla organizatorów to jeszcze wyzwanie czy już rutyna?
Paweł Leszczyński (współorganizator WFP): Wiemy w jakim miejscu jest polska scena piwowarstwa rzemieślniczego. Wiemy jakiej frekwencji się spodziewać. Z pewnością nie jest to tak jak za pierwszym razem, gdy kompletnie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Wtedy, do ostatniej chwili nie mieliśmy informacji czy będziemy mieć wystarczającą ilość wystawców, aby całość mogła się zbilansować finansowo. Czy ludzie przyjdą? I przyszli. I co jest dla nas najważniejsze to postęp, który się czyni od pierwszej edycji aż do dziś. To odnosi się nie tylko do ilości piwowarów oraz jakości ich wyrobów, ale do całej kultury, która temu towarzyszy. Obserwujemy coraz większe zainteresowanie produkcją piwa, ich smakami.

Zresztą liczby mówią same za siebie. Na otwarcie festiwalowego sezonu spodziewacie się, że na Łazienkowską zawita nawet 25 tysięcy osób.
- W zeszłym roku w kwietniu było to 20 tysięcy, zaś w październikowej edycji trochę mniej. Pewien wpływ na frekwencję ma pogoda, która oddziałuje na ludzi. Wiosną, gdy świeci słońce, odczuwamy ciepło, jest nam przyjemnie, uśmiechamy się. Jednak jesienią, choćby było podobnie i temperatura identyczna, czujemy się nieco przygnębieni, nic nam się nie chce. Dodam, że WFP wiosenny otwiera sezon tego typu imprez, zaś jesienny spina klamrą wydarzenia, które miały miejsce w trakcie kolejnych tygodni. Zimą jest sezon martwy, więc ludzie siłą rzeczy są spragnieni nowości, spotkania się przy dobrym piwie, co przekłada się na większe zainteresowanie kwietniowym festiwalu.

I choć liczba odwiedzających jest okazała, to odnoszę wrażenie, że w trakcie 6. Warszawskiego Festiwalu Piwa motywem przewodnim będzie edukacja osób, które do tej pory nie miały do czynienia z piwami rzemieślniczymi.
- Zawsze stawiamy na początkujących, bo gdybyśmy się skupiali tylko na piwnych fanatykach, to nie zebrałaby się tak pokaźna liczba osób. Chcemy nieść ten kaganek oświaty, pokazywać, jak powinna wyglądać kultura picia, klimat, zabawa, ta cała otoczka. Wiele osób, które dopiero rozpoczynają swą przygodę z browarami, przychodzi na miejsce i opadają im szczęki. Patrzą na to co mogą spróbować, jak to wygląda, jaka atmosfera panuje. Niektórzy spodziewają się scen rodem z Oktoberfest, a tymczasem nasi uczestnicy pokazują wysoką kulturę. Normalną rzeczą jest, że kompletnie obcy ludzie dzielą się wrażeniami z tego, co akurat piją, polecają co warto spróbować, rozmawiają. Dla mnie jest to niesamowita sprawa.

Jednak wśród osób, które jeszcze nie zaznajomiły się z browarami rzemieślniczymi i tego typu festiwalami panuje przekonanie, że to dość droga zabawa. "Małe piwo za 10 zł? To ja dziękuję".
- To nie jest aż takie drogie zazwyczaj. Natomiast tak naprawdę płacimy niewiele więcej niż za bezpłciowy produkt koncernowy w niejednym warszawskim lokalu. Wiadomo, że w sklepach ceny są znacznie niższe. Jednak na WFP mamy produkt wykonany w małej ilości, rzadko dostępny, dobrej jakości, którego produkcja pochłania sporo czasu i pieniędzy. Zatem siłą rzeczy musi być droższe od zwykłego piwa. Oczywiście to też nie jest tak, że po spróbowaniu jednego piwa z lokalnego browaru doznajemy olśnienia i wybuchają fajerwerki. To jest proces, który trwa, do którego należy dojrzeć. Do tej całej gamy smaków, co można z wydobyć z niepozornej szklanki czy butelki. To już nie chodzi nawet o alkohol lecz to, co dany browar sobą reprezentuje.

Zatem na co mogą liczyć doświadczeni goście, którzy są już na drodze świadomego piwowarstwa?
- Będzie jeszcze mocniej, intensywniej i więcej! Nie wiem, czy niektórzy to przeżyją (śmiech). Nawet nie chcę wspominać o ilości znajomych czy przyjaciół, których można spotkać w trakcie WFP. To największy tego typu festiwal w Europie. W efekcie mając tak ograniczoną przestrzeń pozwalamy sobie wybrać tylko najlepsze browary. Wśród nich są producenci, którzy zwykle nie uczestniczą w tego typu imprezach. Tym samym tylko u nas mają okazję pochwalić się swoimi produktami. Szczególnie, że za tym stoją osoby, które nie mają zaplecza marketingowego i wysyłają hostessy i ekipę techniczną. Właściciele poświęcają swój czas, sami angażują się w rozstawienie stoiska i wszystko co jest związane z jego funkcjonowaniem. Tym samym oni muszą wierzyć, że to ma sens. Za pomocą Warszawskiego Festiwalu Piwa to czują. To daje im mnóstwo energii. Rewanżują się tym, co mają najlepszego w swej ofercie. To są pasjonaci. Szczególnie, że poziom jest fenomenalny.

Skoro mamy szeroki wybór piw, to w ślad za tym musi iść solidne zaplecze kulinarne. Wygląda na to, że w tym roku goście nie będą mogli narzekać na kuchnię.
- Oczywiście. Konsumpcja piwa łączy się ze światem kulinariów. Jeśli ktoś pije dobrej jakości rzeczy, to z dużą dozą prawdopodobieństwa chce też jeść dobrej jakości rzeczy. Zatem koncentrujemy się nie tylko na wysokim poziomie browarów, ale również jedzenia czy kawy. To kręci ludzi, którzy przychodzą na festiwal. To, co trafia do świątyni naszego ciała, niech będzie dobre. To nie może być byle co.

Od tej uczty dla ciała przydałoby się trochę odpocząć. Usiąść na trybunie i spoglądać biernie na zieloną murawę, to jak mniemam tylko jedna z form relaksu.
- Oczywiście. Będziemy mieli stoły do piłkarzyków oraz zorganizujemy specjalny turniej. Do tego dziesięć maszyn do flipperów o różnym poziomie zaawansowania. Jak ktoś kojarzy tego typu gry z czasów swojej młodości, to z pewnością znajdzie coś dla siebie. Ponadto dojdzie do mistrzowskiej bitwy piwnej, na której domowi piwowarzy z całej Polski będą prezentować swoje produkty. Uczestnicy festiwalu będą mogli decydować, które jest najlepsze. A do tego cała masa spotkań, szkoleń czy paneli dyskusyjnych. Zarówno otwartych dla szerokiej publiczności, jak i zawężonych do grona specjalistów. Należy pamiętać także o strefie nowych browarów, gdzie pojawią się producenci, którzy weszli w rynek dopiero pod koniec zeszłego roku. Zupełne "świeżynki", szczególnie, że piwo potrzebuje co najmniej miesiąc czasu, żeby dojrzeć. To dla nich będzie frajda, żeby spotkać się twarzą w twarz z klientami, z ludźmi, którzy smakują ich wyrobów, posłuchać.

A do tego jeszcze gratka dla kolekcjonerów, którzy jak co roku będą polować na festiwalowe szklanki.
- Zgadza się. Ręcznie wykonane szklanki, zaprojektowanego według autorskiego pomysłu Jacka Materskiego z browaru Artezan, dostępne tylko w trakcie wydarzenia. I nigdzie później. Jej kształt jest inspirowany kloszem lampy naftowej i ma za zadanie kumulować piwne aromaty oraz ułatwiać ich wyczuwanie. Internauci szybko ją określili mianem Lampiszona. Dodam, że wyprodukowano ich tylko 2000 sztuk.

Impreza zapowiada się pasjonująco. Wygląda na to, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jako organizator, 6. Warszawski Festiwal Piwa zostanie uznany za sukces, jeśli...
- Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale festiwal już jest pewnego rodzaju sukcesem. To sukces nie tylko browarów rzemieślniczych, ale również naszych gości, którzy przychodzą na wydarzenie. Tworzymy środowisko i produkty, o których nam się nigdy nie śniło. Na jednej z poprzednich edycji, po raz pierwszy w Polsce pojawiło się u nas piwo kwaśne. Na ostatnim festiwalu odwiedzający mogli wybierać wśród ponad 80 producentów, którzy mieli je w swojej ofercie. To może dziwnie zabrzmieć, ale my zmieniamy kulturę piwną w Polsce. To jest na tyle silne, że wielkie koncerny zmieniają swoje portfolio i zaczynają wprowadzać nowe odmiany, nowe smaki. Jeszcze pięć lat temu coś takiego było nie do pomyślenia! Zresztą my sami byśmy w to nie uwierzyli. Dla mnie każdy Festiwal Piwa jest świętem.

Rozmawiał Paweł Krawczyński

Więcej informacji znajduje się na stronie 6. Warszawskiego Festiwalu Piwa.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.