fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 32. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Z naszą ligą jest trochę tak jak z majówką – czekamy na nią, czekamy, a kiedy wreszcie przychodzi co do czego, to jest brzydko, zimno i pada. Ekstraklasa z pogodą w ogóle ma wiele wspólnego, bo jeszcze nie znalazł się taki, któremu dogodziłaby ona w 100%. Zapraszamy zatem na podsumowanie 32. kolejki naszego narodowego zawodu.



Ruch Chorzów 1-1 Zagłębie Lubin
Rzeczy, które można robić w piątkowy wieczór jest mnóstwo, dlaczego więc ktoś zdecydował się wybrać na mecz Ruchu Chorzów z Zagłębiem Lubin? Kiedy większość osób relaksowała się po trudach tygodnia, 6317 koneserów futbolu usiłowało nie oślepnąć od spektaklu na murawie chorzowskiego wykopaliska. Nie było to zadanie łatwe, ponieważ każde kolejne zagranie wirtuozów z dolnej części tabeli, przywoływało fanom słynne pytanie retoryczne z przeboju 'Elektrycznych Gitar" "Co ja robię tu?" Podobne trudy egzystencjalne najwyraźniej przeżywali piłkarze, aż wreszcie ktoś z nich wpadł na pomysł, żeby może spróbować się zająć grą w piłkę. Taka idea spodobała się Łukaszowi Monecie, który popędził na bramkę rywali razem z Miłoszem Przybeckim, jednak były legionista mając w pamięci nie najlepsze umiejętności strzeleckie swojego kolegi nie zagrał mu piłki do pustej bramki, tylko sam kopnął ją w kierunku Polacka, a ta w bólach wturlała się do siatki, otwierając wynik spotkania. Chorzowian tak zachwyciła perspektywa pierwszej wygranej od 1,5 miesiąca, że kompletnie nie zwrócili uwagi na konieczność dowiezienia wyniku do końca. Jakub Tosik urwał się więc obrońcom i golem na 1-1 zakończył mecz. Całe szczęście, bo gra obydwu zespołów wyglądała mniej więcej tak:

VIDEO: Radosny chorzowski futbol

Korona Kielce 1-1 Jagiellonia Białystok
Piłkarze Jagiellonii pojechali do Kielc po trzy punkty, kłopot w tym, że - ku niezadowoleniu Michała Probierza - wystąpił konflikt interesów, bo gospodarze podeszli do meczu z podobnym nastawieniem. Korona zawzięcie atakowała bramkę gości i tuż po przerwie dopięła swego, kiedy Siergiej Pilipczuk dał swojemu zespołowi prowadzenie. Białostocczanie zaczęli krzyczeć, że był ofsajd, piłkarze z Kielc, że absolutnie nie i podczas gdy wszyscy zajęci byli wymianą zdań, Arvydas Novikovas dwie minuty później ładnym strzałem z dystansu zdobył bramkę dla gości. Litwin zaproponował kolegom i trenerowi, że zamiast wdawania się w polemikę może warto byłoby spróbować pograć w piłkę, jednak argument pomocnika nie spotkał się z aprobatą zespołu przyjezdnych. Szkoleniowiec "Jagi" grzmiał po meczu, że to skandal, że spalony, że w sumie to - jakżeby inaczej - pierdolnie sobie whisky i po czterdziestce coraz więcej osób może go w dupę pocałować. Muszę jednak go zmartwić, bo grono osób, które interesowałyby pośladki 44-latka jest raczej niewielkie. Michał Probierz znów dopatrzył się spisku, mającego wykluczyć jego zespół z gry o mistrzostwo. To w ogóle tak zajebisty człowiek, że gdyby nie wrogość losu spokojnie wygrałby mistrzostwo Polski, freski w Kaplicy Sykstyńskiej namalowałby lepiej niż Michał Anioł, a gdyby dowodził Westerplatte, kampania wrześniowa zakończyłaby się zwycięstwem w 3 dni. Niestety dalej jest tylko trenerem, którego życiowym sukcesem jest Puchar Polski sprzed 7 lat i 3 miejsce w Ekstraklasie.

VIDEO: Jagiellonia pokazuje jak dzielnie dominowała nad Koroną

Piast Gliwice 2-0 Śląsk Wrocław
Całe szczęście, że Herakles miał do wykonania tylko 12 prac, bo gdyby dołożono mu trzynastą, jaką byłoby poukładanie gry Śląska Wrocław, to biedny chłopaczyna nigdy w życiu nie zaliczyłby takiego zadania. Można by powiedzieć, że Jan Urban porwał się trochę z motyką na Słońce, ale w porównaniu z trenowaniem WKS-u, udany atak narzędziem ogrodowym na główną gwiazdę Układu Słonecznego jest stosunkowo łatwym zadaniem. Piłkarze gości stwierdzili, że skoro i tak mają dostać w czambuł, to przecież nie ma sensu się męczyć i stojąc ze spokojem obserwowali jak Piast Gliwice zjada ich na śniadanie. Defensywa Śląska najpierw otworzyła drogę do bramki Murawskiemu, a przy rzucie wolnym Żiwca strzegący bramki gości Dominik Budzyński tak zapatrzył się na ładnie lecącą piłkę, że aż szkoda było mu ją trącać i Piast wygrał 2-0. Śląsk dawno w niczym nie był najlepszy, więc chce mieć chociaż najładniejszy stadion w 1. lidze. Jak na razie podopieczni trenera Urbana są na najlepszej drodze do realizacji swojego marzenia.

VIDEO: Pressing po wrocławsku

Górnik Łęczna 2-3 Wisła Płock
Początkowo piłkarze Górnika Łęczna postanowili wyłamać się z ekstraklasowego kanonu piękna, bo w 6. minucie urządzili sobie prawdziwą tiki-takę i po rozklepaniu obrony Wisły Płock strzelili bramkę na 1-0. Na szczęście prędko opamiętali się i szybko stracili bramkę z rzutu karnego, a następnie nie zamierzali przeszkadzać Jose Kante, który napotkawszy ze strony defensorów gospodarzy opór mniejszy od powietrza, dał płocczanom prowadzenie. Co prawda przyjezdni powinni osiągnąć je znacznie wcześniej, jednak Merebaszwilego znów przerosła perspektywa trafienia do pustej bramki i spanikowany Gruzin zdecydował się wysłać piłkę w kierunku swojej ojczyzny. Po chwili fantazja znów za bardzo poniosła zawodników Wisły - Arkadiusz Reca bowiem zdecydował się na strzał zza pola karnego i choć zwykle miewa problemy z trafianiem do siatki z kilku metrów, to teraz futbolówka w tajemniczy sposób naszła mu na nogę i napastnik trafił do siatki niezłym wolejem. Skoro brawura ukarała gospodarzy, nie inaczej musiało być z zespołem gości, bo ci za swoje zagalopowanie się zostali skarceni bramką Vojo Ubiparipa. Był to drugi gol serbskiego napastnika, obdarzonego finezją pręta zbrojeniowego. Przypominacie sobie jeszcze kto był na tyle śmiesznym zespołem by dać się mu ustrzelić?

VIDEO: Kaukaska szkoła Merebaszwilego

Wisła Kraków 0-1 Lechia Gdańsk
W Gdańsku ostatnio odżyły nadzieje na wywalczenie tytułu mistrzowskiego, więc od pierwszych minut piłkarze Lechii postanowili zwijać się jak w ukropie i raz po raz ostrzeliwali bramkę Łukasza Załuski. Golkiper gości dwoił się i troił by zatrzymać szarże rywali i jego postawa tak bardzo zaimponowała Marco Paixao, że napastnik także postanowił wspomóc bramkarza krakowskiej Wisły i mając na nodze piłkę leżącą 4 metry od pustej bramki, postanowił kopnąć ją obok słupka. Widowisko z czasem przestało być ciekawe, a najbardziej znużył się nim Tomasz Cywka, no bo ile można grać o nic. Pomocnik Wisły w 120 sekund złapał więc dwie żółte kartki i od 50. minuty mógł rozkoszować się urokami weekendu. Tymczasem Lechia robiła wszystko by zdobyć upragnionego gola i Łukasz Załuska postanowił odwdzięczyć się rywalom za pomoc z pierwszej połowy, przepuszczając uderzoną piłkę pomiędzy nogami. Arkadiusz Głowacki nie podzielał postawy kolegi i usiłował jeszcze wybić futbolówę z bramki, ale arbiter gola uznał i Lechia Gdańsk oprócz smogu wywiozła z Krakowa 3 punkty.

VIDEO: Załuska wpuszcza w kanał piłkę i swoich kolegów

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0-3 Lech Poznań
Wszystko zaczęło się od wybicia z bramki Putnocky'ego, po którym Dalibor Pleva zderzył się z Maciejem Makuszewskim i trzymając się za twarz oznajmiał światu, że bardzo go to zderzenie boli. Obrońca był niezwykle pochłonięty swoim domniemanym urazem i jakoś umknął mu fakt, że gra toczy się dalej, dzięki czemu niewzbudzający zainteresowania defensorów Mihai Radut strzelił bramkę na 1-0. Gra Termaliki - delikatnie mówiąc - nie porywała, a niektórzy twierdzili nawet, że jest do dupy, co najlepiej zobrazował Vladislavs Gutkovskis, który dośrodkowanie Lecha z rzutu rożnego strącił do własnej bramki za pomocą pośladków. Gol czterema literami jeszcze bardziej rozbudził apetyty graczy "Kolejorza", ale Maciej Wilusz radził sobie ze strzałami głową jak Lech z finałami Pucharu Polski i wynik pozostał bez zmian przez całe dwie minuty, kiedy na 3-0 trafił Radosław Majewski. Kibice "Słoników" po tym meczu zarzucili piłkarzom hańbienie ich świętych barw. Nieśmiało przypominam, że rok 2017 jest jak na razie najlepszym w historii klubu, choć tutaj najwyraźniej apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wykwintnych smakoszy z pól kukurydzy w pełni usatysfakcjonuje pewnie Liga Mistrzów, Mundial i Turniej Czterech Skoczni.

VIDEO: Czteroliterowy samobój Gutkovskisa

Pogoń Szczecin 0-2 Legia Warszawa
Przed meczem Vadis i "Rado" założyli się o to, który z nich wespnie się wyżej w hierarchii najbardziej kartoflanych zagrań. Belg zaczął od mocnego uderzenia z 12. minuty, kiedy mając sprzed sobą pięciometrową odległość do pustej bramki kopnął piłkę jak na prawdziwego ligowca przystało i poszybowała ona ponad poprzeczką. Radović odpowiedział znakomitym strzałem w leżącego bramkarza, a w międzyczasie do rywalizacji włączył się jeszcze Michał Pazdan, który wykonał godny podziwu drybling zakończony rajdem sam na sam Spasa Deleva. Już przed przerwą poprzeczka została podniesiona bardzo wysoko, ale tuż po niej bezkonkurencyjnym królem ligowego polowania okazał się "Radko". Serb podszedł do rzutu karnego i co prawda zdecydował się trafić do siatki, jednak wykazał się niespodziewanym kunsztem ligowego wyjadacza i najpierw nieprzepisowo zatrzymał się przed uderzeniem, przez co sędzia gola nie uznał. Legioniści byli bardzo zdziwieni takim obrotem spraw, no bo przecież kto by tam wymagał od piłkarza znajomości przepisów. Naszemu kapitanowi i tak było jeszcze mało, wobec czego pod koniec meczu w ładny sposób zmarnował jeszcze sam na sam, zostając bezapelacyjnym zwycięzcą polowania. Całe szczęście, że w zabawie nie wzięli udziału Nagy z Moulinem, bo niezaprawieni jeszcze w ekstraklasowych bojach zawodnicy postanowili grać jak najbardziej poważnie i zapewnili Legii dwubramkowe zwycięstwo. Łatwo nie było, ale 3 punkty są. Miejsca na błędy nie ma już za to wcale, a w niedzielę przyjeżdża do nas Termalica. Mówiąc zupełnie szczerze: mam pełne majty.

VIDEO: Kiedy chcesz być Lewandowskim ale grasz w Ekstraklasie

Cracovia Kraków 2-0 Arka Gdynia
Po sensacyjnym zwycięstwie Arki w Pucharze Polski to się po prostu musiało stać. Goście wyszli na ten mecz zorganizowani jak ogłoszenia na Dworcu Centralnym, więc chyba nikogo specjalnie nie zdziwiło prowadzenie Cracovii do przerwy. Po jednej z interwencji Marcina Warcholaka, który wybijając piłkę trafił w Szczepaniaka, przez co futbolówka o mały włos nie wpadła do siatki, strzegący bramki gości Pavels Steinbors zapytał swojego kolegę: „Co ty, k..., robisz”? Było to bardzo dobre pytanie, na które nikt nie znalazł niestety trafnej odpowiedzi, bo wkrótce zrobiło się 2-0 i Arka Gdynia znalazła się w strefie spadkowej. W sumie istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że za rok w 1. lidze będziemy mieli stadion na 43 tysiące ludzi, a jedna z drużyn zaplecza Ekstraklasy będzie grała w Lidze Europy. Polska światową potęgą futbolu – słabo?

VIDEO: Wybitna dyspozycja defensywna Warcholaka

Mem kolejki:

fot. Facebook

Wpis kolejki:

fot. Twitter

Autor: Jeleń
Twitter @JelenLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.