Kasper Hamalainen był jednym z bohaterów niedzielnego spotkania z Termaliką - fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Termaliką

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legioniści poszli za ciosem i po udanym meczu w Szczecinie, rozegrali jeszcze lepszy, a co najważniejsze tym razem zaimponowali skutecznością. W efekcie mistrzowie Polski rozbili przeciwników z Niecieczy aż 6-0 i wciąż pozostają w grze o obronę tytułu, a w tabeli są tuż za prowadzącą dwójką z Białegostoku i Poznania. Finisz Ekstraklasy zapowiada się więc pasjonująco.

1. Nieważne 6-0. W tym meczu, podobnie jak w Szczecinie, najważniejsze były 3 punkty. Legia, by nie przystępować na musiku do starć z najmocniejszymi przeciwnikami w lidze, potrzebowała dwóch wygranych z tymi słabymi. Ze swych obowiązków wywiązała się wzorowo: 2 wygrane, bramki 8-0. Rozmiar miał tu znaczenie drugorzędne. Niemniej, 6-0 z pewnością pomoże drużynie – na nowo da wiarę w sens obranej przez trenera Magierę drogi, podkreśli, że da się gromić bez klasycznej „9” w składzie, a nade wszystko ustabilizuje sytuację przed spotkaniem z Lechem. No i jakby nie było, po prostu lepiej wygrać 6-0, niż 2-1.

2. Ustawiony mecz. To oczywiście truizm, ale szybko zdobyta bramka ustawiła nam grę. Legioniści zyskali swobodę i luz, co widać było w ich boiskowych poczynaniach. Było z górki. Legia zepchnęła przeciwników do defensywy, a jeśli na chwilę im odpuszczała, to jakby li tylko zgodnie z własnym planem, by się specjalnie nie przemęczać, zwłaszcza przy prowadzeniu 2-0. Niecieczanom należy oddać, że próbowali atakować, mieli swoje minuty, w których przejmowali inicjatywę, stworzyli jedną dobrą okazję, ale głównie niewiele z tego wynikało. Natomiast niefrasobliwość z jaką goście tracili piłkę w środku pola wołała o pomstę do nieba. Na szczęście, to nie nasza sprawa. Legioniści ze spokojem wykorzystali słabość przeciwników i roznieśli ich w pył.

3. Co można powiedzieć o Legii po takim meczu? Mimo, że rywal nie istniał, to wbrew pozorom całkiem sporo. Co najważniejsze, podopieczni Magiery w najważniejszym momencie sezonu odzyskali świeżość, dynamikę i radość z gry. Kilka kombinacyjnych akcji było na najwyższym poziomie. Na Legię patrzyło się przyjemnie, podobnie jak przez większą część meczu z Pogonią i ostatnie 30 minut rywalizacji przeciwko Wiśle. Ponadto, mamy kilku piłkarzy, którzy biorą na siebie nie tylko ciężar prowadzenia gry ofensywnej (Ofoe, Nagy, Guilherme, Radović, Hamalainen), ale i zdobywania bramek.

4. Potęga defensywy. W wysokiej formie znajduje się defensywa, która w ostatnich 10 meczach dała sobie wbić 5 goli (nigdy nie więcej niż 1 na mecz). Wszystkie po stałych fragmentach gry: 2 po rzutach rożnych (Zagłębie, Lechia), 2 po rzutach karnych (Cracovia, Wisła) i jeden po rzucie wolnym (Lech). Ostatnio gola z gry straciliśmy 26 lutego. Malarz przez cały sezon gra na wysokim poziomie. Pazdan nie zawodzi w najważniejszych spotkaniach, Hlousek od marca błyszczy, Jędrzejczyk jest uosobieniem formy całej drużyny – on też odzyskał dynamikę. Prawdziwą ostoją jest jednak Dąbrowski, który na tę chwilę wydaje się być naszym najlepszym defensorem. „Dąbro” nie tylko doskonale broni, ale potrafi też świetnie wyprowadzić futbolówkę i jest groźny pod bramką przeciwników. Jeśli mistrzowskie ekipy buduje się od defensywy, to możemy być spokojni o powodzenie misji obrony tytułu.

5. Gra z jednym defensywnym pomocnikiem. W obliczu pauzy za kartki Moulin`a i meczu ze słabym przeciwnikiem, Jacek Magiera zdecydował się na ustawienie zespołu z jednym nominalnym defensywnym pomocnikiem. Legioniści zagrali z bardzo ofensywnie ustawionym środkiem pomocy, gdzie pozycjami, również w linii ataku, wymieniali się Odjidja-Ofoe, Hamalainen i Radović. No i był rozmach, był polot i była fantazja. Jeśli dodamy do tego skuteczność, to wynik 6-0 nie powinien dziwić. Tak jak nie powinien zastanawiać powrót do ustawienia z Kopczyńskim i Moulin`em w składzie na Lecha. Dobrze jednak, że Magiera, mimo przecież trudnego momentu w sezonie, nie boi się podjąć ryzyka zastosowania nowych wariantów w ustawieniu zespołu. Inna sprawa, że z pewnością wpływ na tę decyzję miała dyspozycja zawodników podczas treningów w minionym tygodniu.

6. Przełamania. W niedzielę oglądaliśmy historyczną wygraną z ekipą z Niecieczy. Dotychczas w historii Legia nigdy nie wygrała meczu przeciw drużynie z małej podtarnowskiej wsi. Ponadto Radović strzelił swego pierwszego gola od ponad 2 miesięcy (12 marca pokonał bramkarza Wisły), a Kazaiwszwili zanotował w ogóle premierowe trafienie. Co więcej, Legia pierwszy raz w sezonie Ekstraklasy wykorzystała rzut karny (skuteczność 1 na 3), a Guilherme po raz pierwszy, przynajmniej w barwach Legii, mógł cieszyć się z bramki zdobytej w ten sposób. Równocześnie było to jego pierwsze trafienie w 2017 r.

7. 6-0? Statystycznie raz na ok. 6 lat i 9 miesięcy. W historii gry na najwyższym poziomie ligowym w Polsce Legia wygrywała 6-0 piętnastokrotnie. W takim stosunku pokonała 13 rywali (Widzew i Ruch dwukrotnie). Oto pełna lista ligowych triumfów 6-0:
- Bruk-Bet Termalika Nieciecza (2017);
- Widzew Łódź (2004);
- KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (2003);
- Zawisza Bydgoszcz (1994);
- Wisła Kraków (1993);
- Górnik Zabrze (1983);
- Gwardia Warszawa (1975);
- Pogoń Szczecin (1969);
- Ruch Chorzów (1961);
- Odra Opole (1957);
- Lech Poznań (1956);
- Widzew Łódź (1948);
- Ruch Chorzów (1935);
- ŁKS Łódź (1931);
- Warszawianka (1930).

8. Genialny gol na 5-0. Wszyscy widzieliśmy, ale chciałbym szczególnie docenić inteligencję, a także umiejętności Hamalainena przy tej bramce. Spojrzał, uderzył doskonale, w pełnym biegu, wykorzystując szczelinę i ustawienie bramkarza. W ułamku sekundy podjął dwie decyzje, które na tamten moment były najlepszymi wyborami. Brawo!

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.