Guilherme i Artur Jędrzejczyk - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Termaliką

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wszyscy tego potrzebowaliśmy - piłkarze, sztab szkoleniowy i kibice. Demolka urządzona zespołowi Termaliki w każdym legioniście podbudowała wiarę w końcowy sukces, a także zasiała spore ziarno niepewności wśród rywali do tytułu. Zapraszamy na analizę gry zawodników w tym najbardziej okazałym zwycięstwie w lidze od 13 lat.

Dominik Nagy + - Podczas patrzenia na występ tego chłopaka ręce same składały się do oklasków. Węgier już w pierwszych minutach był bliski wpisania się na listę strzelców, ale po kapitalnym wejściu w pole karne jego strzał zdołał obronić Trela. Potrafił groźnie uderzyć z dystansu, a jego rajdy obrońcom Termaliki będą śniły się po nocach przez kilka najbliższych dni. Gol pomocnika z 52. minuty był ukoronowaniem tego doskonałego występu - Dominik najpierw sam odebrał piłkę rywalowi, pomknął na bramkę, położył bramkarza i szczęśliwym strzałem przełamał nogi interweniującego obrońcy. Oprócz bramki wypracował także "jedenastkę" dla Legii, bo bardzo sprytnie udało mu się nabić rękę Dawida Nowaka. Zszedł z boiska po godzinie gry, żegnany owacjami na stojąco. Jeśli młodej głowy nie porwie wielkie miasto, Dominik Nagy ma szansę zajść naprawdę bardzo, bardzo daleko.

Vadis Odjidja-Ofoe + - Jacek Magiera ustawił Belga obok Michała Kopczyńskiego, a więc nieco bardziej z tyłu niż zwykle, a Vadis i tak grał pierwsze skrzypce w ofensywie. "Dzidzia" w zawrotnym tempie przemieszczał się ze środka boiska pod pole karne przeciwnika, a ten nie miał absolutnie żadnego pomysłu jak powstrzymać warszawskiego gwiazdora. Po jego fenomenalnym rajdzie w szesnastkę Radović musiał jedynie dołożyć nogę by strzelić gola, zbyt wiele pracy nie miał również "Vako" wykańczający podanie Odjidji. Trzeba pamiętać o tym, że oprócz rozprowadzania ataków Vadis z racji swojej nowej pozycji musiał zabezpieczać tyły. Ta sztuka udała mu się znakomicie, bo pomocnikom Termaliki w środku pola Belg urządził strefę zamkniętą. W końcówce nieco przygasł i przydarzały mu się drobne błędy, ale nie były one w stanie zatrzeć doskonałego wrażenia jakie pozostawił po sobie nasz pomocnik.

Maciej Dąbrowski + - Czasem można było mieć wrażenie, że tam gdzie powinien stać Maciek stoi mur z drutem kolczastym. "Dąbek" radził sobie z rywalami jak matka z niegrzecznym dzieckiem - brał za rękę i ustawiał gdzie mu się żywnie podobało. Nie dość, że napastnicy "Słoników" po prostu nie mogli go przejść, bo każda taka próba kończyła się przejęciem naszego stopera, to oprócz odzyskania piłki Dąbrowski starał się wyprowadzać akcje ofensywne - w 8. minucie po przechwycie pomknął nawet pod pole karne przeciwnika. Zaliczał kapitalne wybicia, jego gra wślizgiem była w 100% skuteczna, a w liczbie jego odbiorów z czasem można było się pogubić. On nie czyścił rywali, on ich polerował. Maciej Dąbrowski coraz głośniej może pukać w drzwi reprezentacji Polski.

Michał Kopczyński + - Na "Kopę" spadło ostatnio wiele (słusznej bądź mniej) krytyki, więc Michał zareagował na nią niedzielnym występem. Na jego pozycji trudno pokazać się kibicom, ale Kopczyńskiemu ta sztuka się udała. Niepozornie wyglądający chłopak grał w niedzielę z mocą buldożera - kasował ataki gości w zarodku, nie zostawiał im nawet najmniejszej ilości miejsca, a kiedy ci na chwilę odetchnęli, to zaraz wyrastał im zza pleców i pozbawiał futbolówki. Michał nareszcie nie trzymał się kurczowo środka pola, ale włączał się też w ataki "Wojskowych". Środek boiska razem z Vadisem kontrolowali tak bardzo, że mogli starać się o utworzenie tam niepodległego państwa.

Kasper Hamalainen + - Fin zagrał w stylu Nemanji Nikolicia - wcale nie musiał być widoczny by w najważniejszym momencie wyskoczyć jak zza winkla i zadać rywalom potężny cios. "Hama" już w 5. minucie otworzył wynik meczu, świetnie wykańczając dośrodkowanie Guilherme, oddawał groźne strzały na bramkę i tylko dzięki świetnym obronom golkipera nie udawało mu się po raz kolejny wpisać na listę strzelców. Ponownie dokonał tego w drugiej połowie, kiedy podwyższył wynik na 5-0. Mogło by się wydawać, że Kasper miał po prostu mnóstwo szczęścia, bo jego delikatny strzał i tak przepuścił tym razem fatalnie interweniujący Trela. Nic z tych rzeczy - Fin popatrzył na bramkarza, dostrzegł jego ustawienie na wykroku i bezczelnie lekkim, technicznym strzałem upokorzył golkipera Termaliki. Choć przez większą część spotkania trzymał się w cieniu, to w najważniejszych momentach był pewnym egzekutorem. Przyczajony tygrys, ukryty smok.

Michał Pazdan + - Koniec sezonu, ciśnienie spotkań pnie się w górę, a to oznacza, że rośnie również forma Pazdana. W niedzielę "Pazdek" znów przypomniał o swojej formie sprzed roku, kiedy najpierw brylował w lidze, a potem stał się bohaterem narodowym na Euro 2016. Od pierwszych minut utrzymywał pełną koncentrację, przejmując każdą bezpańską futbolówkę. Świetnie grał głową, nie ograniczał się jedynie do wybijania piłki - Michał przejmował ją, jednocześnie wyprowadzając akcje ofensywne. Jego przejęć z 42. czy 62. minuty nie powstydziłby się żaden z defensorów Juventusu.

Guilherme + - Wszedł w mecz asystą, która bardzo podbudowała jego wiarę we własne umiejętności, co błyskawicznie przełożyło się na jakość Brazylijczyka na boisku. "Gui" grał z charakterystyczną dla siebie lekkością, próbując rajdów na bramkę, strzałów i dryblingów. Ku zaskoczeniu wielu kibiców podszedł do rzutu karnego i mimo, że Trela rzucił się w dobrą stronę, legionista uderzył bardzo precyzyjnie, dzięki czemu Legia mogła cieszyć się z czwartej bramki. I gdyby nie 14. i 37. minuta byłby to występ idealny - najpierw Guilherme nie zdołał dobić strzału Hamalainena (co z racji ostrego kąta można próbować tłumaczyć), a potem wyśmienite podanie Vadisa zamienił na... strzał w kierunku linii bocznej (czego absolutnie tłumaczyć już nie można). Pewnie gdyby nie wysoki wynik bylibyśmy dla pomocnika surowsi, ale trzeba pamiętać, że do tego wysokiego wyniku Brazylijczyk walnie się przyczynił.

Miroslav Radović + - To jeszcze nie był ten Radović, który położył na ziemi Garetha Bale'a, ale po ostatnich problemach z formą nasz kapitan nareszcie obrał właściwy kurs. Nie było momentu, żeby "Rado" próżnował na boisku - Serb cały czas starał się być pod grą. Wiedział gdzie się ustawić, co zaowocowało golem na 2-0, sam też świetnie wykładał piłki kolegom i gdyby ci byli odrobinę bardziej skuteczni, Miro mógłby zanotować niejedną asystę. Przyczepić można się do jego nieumiejętności trzymania linii spalonego, ale pamiętajmy, że Radović nie jest klasycznym napastnikiem, a z jego obowiązków i tak wywiązywał się całkiem dobrze.

Adam Hlousek + - Od pierwszego gwizdka pokazywał duże chęci do gry na skrzydle i bardzo umiejętnie podłączał się do akcji ofensywnych. Znakomicie dublował pozycję Nagya, w obronie natomiast także potrafił wykazać się skuteczną interwencją. Dośrodkowania Czecha nareszcie stwarzały zagrożenie, a jego podania były przemyślane od początku do końca. Forma rośnie, oby systematycznie rosła do końca sezonu.

Artur Jędrzejczyk + - Był prawdziwą "Jędzą" dla rywali, bo podcinał im skrzydła na każdym kroku. W defensywie kolejnymi wybiciami wybijał im z głowy jakiekolwiek pomysły dotyczące ataku na warszawską bramkę, z przodu zaś to on nękał obrońców odważnymi rajdami i groźnymi podaniami w okolice pola karnego. Podobnie jak Hlousek nieustannie wspomagał swojego partnera na skrzydle, co obydwu pozwalało na chwilowe złapanie oddechu. Ponadto naszych bocznych obrońców należy pochwalić jeszcze za jedną rzecz - obaj byli zagrożeni pauzą w meczu z Lechem i obaj nie złapali żadnej głupiej kartki.

Arkadiusz Malarz + - Siłą rzeczy ktoś w tej klasyfikacji musiał być ostatni, ale absolutnie nie oznacza to, że Arek zagrał słabe zawody. Po prostu miał dużo mniej okazji do tego by pomóc zespołowi, jednak właśnie takie mecze, w których bramkarz jest potrzebny co 45 minut wbrew pozorom są dla niego najtrudniejsze. Najpierw wykazał się świetnym refleksem po dośrodkowaniu Misaka, które zmierzało w światło bramki po tym jak nie przeciął go żaden z zawodników, a w 69. minucie Arek świetnie wyszedł z bramki w ostatniej chwili zatrzymując urywającego się sam na sam rywala. Dwie groźne sytuacje, stuprocentowa skuteczność. Ci, którzy uznali go za najbardziej przereklamowanego bramkarza w lidze albo nie znają się na piłce, albo mają po prostu nierówno pod kopułą.

Zmiennicy:

Waleri Kazaiszwili + - Gruzin nie miał najlepszego wejścia, nie mogąc znaleźć sobie miejsca na boisku. Z czasem jednak zaliczył kilka rajdów, parę niezłych podań i przede wszystkim znakomicie wykończył podanie Vadisa ustalając wynik meczu. Trochę potrzebował czasu na debiutancką bramkę, ale lepiej późno niż wcale.

Sebastian Szymański + - Początkowo - podobnie jak Kazaiszwii - grał nieco niepewnie, notując kilka strat. Jednak z upływem kolejnych minut Seba zaczął się rozkręcać, aż wreszcie zebrał brawa warszawskiej publiczności po świetnym technicznym uderzeniu, które z najwyższym trudem obronił Trela. Szymański technicznie na Ekstraklasę już się nadaje, teraz musi jeszcze nadrobić zaległości w budowie ciała, bo z wątło zbudowanym chłopakiem łatwo poradzić sobie rosłym obrońcom.

Tomasz Jodłowiec + - "Jodła" zaczyna wychodzić na prostą. Przez 20 minut w środku pola zrobił sporo dobrego - zaliczył kilka odbiorów, dobrze grał głową i postraszył Trelę strzałem z dystansu. Dyspozycja pomocnika Legii rośnie wprost proporcjonalnie do upływu sezonu. Być może tak jak przed rokiem w ostatniej kolejce strzeli gola w meczu o mistrzostwo Polski? Nie mamy nic przeciwko.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.