Vadis Odjidja-Ofoe - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Komentarz: Vadis story

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Od paru dni tematem nr 1 w legijnym środowisku jest przyszłość Vadisa Odjidji-Ofoe. Najlepszy zawodnik minionego sezonu nie stawił się na zgrupowaniu w Warce, a jego menadżer dał dość wyraźny sygnał, że mimo obowiązującej umowy z Legią, jego klient nie kwapi się wracać do Warszawy. Prezes Mioduski wezwał zawodnika do powrotu, a ten, po niecodziennych perypetiach, spóźniony stawił się w końcu w klubie.

Oficjalnym powodem nieobecności piłkarza na zgrupowaniu były zbliżające się narodziny potomka. Belg miał więc spędzać czas u boku swojej kobiety. Legia zaczynała zgrupowanie we wtorek. Zgodnie z tym, co mówił trener Magiera, Vadis pierwotnie miał dołączyć do drużyny w sobotę (24 czerwca). Do Polski przyleciał jednak dopiero we wtorek (27 czerwca) i to jedynie na rozmowy z Mioduskim w Warszawie. Po paru godzinach odleciał do Brukseli oczekiwać na narodziny dziecka. Trudno przypuszczać, by uczynił to bez zgody władz klubu. Te jednak pod presją opinii kibiców wezwały w końcu zawodnika do stawienia się w Warszawie w niedzielę 2 lipca. I Vadis przyleciał, ale nie wziął udziału w zaplanowanym na 17 treningu, bowiem ... przegapił lot z Brukseli, co, biorąc również pod uwagę wpisy zawodnika na Twitterze (w tym te usunięte), można uznać za swoistą manifestację niezadowolenia i sprzeciw wobec robienia z niego winnego zaistniałego zamieszania.

fot. Twitter

W międzyczasie pojawiła się oferta Olympiakosu Pireus, który skłonny był wyłożyć za Odjidję-Ofoe 2 mln euro. Na pierwszy rzut oka kwota wygląda na bardzo niską, jak za najlepszego zawodnika Ekstraklasy, który błyszczał także w europejskich pucharach. Po pierwsze jednak Vadis ma nietuzinkowo sformułowany kontrakt. Już przy jego zawieraniu strony umówiły się, że zawodnik i agent otrzymają 50% od transferu. Zimą dookreślono, że będzie to nadwyżka od kwoty 1,5 mln euro. Po drugie dotyczy dwudziestoośmiolatka. Po trzecie zaś zawodnika, któremu za rok kończy się kontrakt. By rzetelnie ocenić sytuację na linii Legia - Vadis należy cofnąć się do 2016 r.

Belg przyszedł do Warszawy jako wolny, dwudziestosiedmioletni zawodnik z piękną przeszłością we własnym kraju, a także z przygodą w Premiership i Championship. W dużym skrócie: jako piłkarz, który w normalnych okolicznościach nie trafiłby do Ekstraklasy. Warto przy tym pamiętać, że niebanalną rolę w namówieniu Vadisa do przenosin na Łazienkowską odegrał Dominik Ebebenge. Na nic jednak zdałyby się starania byłego pracownika Legii, gdyby nie ustne uzgodnienia z władzami klubu.

Odjidji-Ofoe obiecano, że po roku będzie mógł odejść. Chciał się tutaj odbudować, pokazać w europejskich pucharach i pomóc w osiągnięciu sukcesów. Nie wiązał przyszłości z Warszawą. Traktował ją jako klasyczny etap przejściowy i w tej kwestii nic się nie zmieniło. W zamian Vadis z menadżerem zgodzili się na dwuletni kontrakt tak, by Legia mogła zarobić na jego odejściu. Pamiętajmy, że mówimy o zawodniku w sile wieku z kartą na ręku, który np. w Turcji, czy Grecji za sam podpis pod umową mógł rok temu skasować o wiele więcej. Jak się okazało, było warto. Odjidja-Ofoe nie tylko przyczynił się, choć w niedużym stopniu (kluczowe podanie w Dublinie) do awansu do Ligi Mistrzów i wyjściu z grupy, ale przede wszystkim w wygraniu Ekstraklasy. To w dużej mierze dzięki niemu Legia zarobiła kilkanaście milionów złotych.

Vadis szybko stał się kluczową postacią drużyny i idolem kibiców. Trudno się więc dziwić, że prezes Mioduski już na starcie swych samodzielnych rządów za cel nr 1 uznał przekonanie piłkarza do pozostania w Legii. Jest bowiem świadomy, że gracza tej klasy nie tylko będzie ciężko sprowadzić i zapłacić ogromne pieniądze, ale i trzeba by go wdrożyć do zespołu, zgrać z nim. W przypadku Belga takiej potrzeby by nie było. Poza tym zatrzymanie Vadisa byłoby wielkim sukcesem osobistym prezesa, co niewątpliwie ułatwiłoby dalsze sprawowanie władzy w klubie. Problem jednak w tym, że prezes rozmawia z zawodnikiem i jego ludźmi od 3 miesięcy. Dobrze wie, co mu obiecywano, jaka jest sytuacja i oczekiwania zawodnika względem tych przyrzeczeń. Musi więc zdawać sobie sprawę z tego, że zrealizowanie celu jest niemal niemożliwe. I nawet rekordowy komin płacowy (ponad 1 euro netto rocznie!) może tu nie pomóc.

Co najważniejsze w tej sytuacji, Odjidja-Ofoe podobno dostał zgodę na przedłużenie urlopu bez zgody trenera Magiery. Wydaje się to o tyle prawdopodobne, bo szkoleniowiec już dwukrotnie dość wyraźnie wyraził swe niezadowolenie z nieobecności piłkarza na zgrupowaniu. Pierwszy raz miało to miejsce po sparingu z Wisłą Płock, a drugi po zakończeniu obozu w Warce. "Magic" zawsze powtarza, że najważniejszy jest zespół i wszyscy w nim powinni być traktowani równo. Czy zrobiłby wyjątek dla belgijskiej gwiazdy? Nie wydaje mi się. Może więc dla wszystkich lepiej byłoby, gdyby w tej sytuacji Vadis już do drużyny nie wrócił? Obecne zachowanie Belga może bowiem zostać odebrane jako lekceważenie kolegów i trenerów. Inna sprawa, że do tej pory zawodnik zawsze zachowywał się fair, jest w szatni szanowany i lubiany.

Mając to wszystko na uwadze sądzę, że to Odjidja-Ofoe rozdaje obecnie karty. Dlaczego? Przeanalizujmy możliwe warianty:
1. Ofoe zostaje na dotychczasowych warunkach. Legia nie zgadza się na jego odejście mimo wcześniejszych ustaleń ustnych (trudno by w dwuletniej umowie zapisywano, że po roku będzie mógł odejść). Vadis wraca do zespołu i jest bardzo rozczarowany zaistniałą sytuacją. Trudno uwierzyć, by zebrał się w sobie i pomagał Legii w odnoszeniu sukcesów. Ma przecież świadomość, że i tak w końcu trafi do klubu, który będzie spełniał jego oczekiwania. Zostaje, prezentuje się dużo poniżej możliwości, nie pomaga, źle wpływa na atmosferę, a wciąż pobiega jedną z najwyższych pensji. Legia zaś psuje sobie w ten sposób reputację wśród piłkarzy, a co najważniejsze ich agentów, jako klub nieszanujący niepisanych ustaleń. Przy czym nic na nim nie zarobi, bo ani go nie sprzeda, ani też gracz nie pomoże w osiągnięciu celu, jakim jest awans do Ligi Mistrzów. Z drugiej strony zaś Vadis może zachować się jak profesjonalista i nadal grać swoje. Tak, czy inaczej, rozwój wypadków zależy od niego.

2. Odjidja-Ofoe dogaduje się z Legią w sprawie przedłużenia umowy i znacznej podwyżki. Mioduski idzie na całość. Daje Vadisowi pieniądze, o których do tej pory mówił, że dać nie może. Zawodnik i jego menadżer zmieniają zdanie, chowają dumę do kieszeni. To jednak znów zależy od piłkarza. Musiałby nagle przejść metamorfozę i uznać, że Legia to dobre miejsce na kontynuowanie kariery. Legia wydałaby wprawdzie dużo pieniędzy, ale mogłaby je potraktować jako inwestycję, bo, co oczywiste, nie zarobiłaby na sprzedaży zawodnika, to jednak awans do LM, i związane z nim wielkie pieniądze, jest o wiele bardziej prawdopodobny z VOO niż bez niego.

3. Odjidja-Ofoe wymusza zgodę na odejście. Belg lekceważy treningi, źle wpływa na drużynę, jątrzy w prasie. Mioduski, przyciśnięty do ściany przez zagrywki piłkarza i jego menadżera, zgadza się na sprzedaż Vadisa. Legia zarabia niezłe, jak na okoliczności, pieniądze, sytuacja w szatni wraca do normy. Traci jednak prezes, bowiem nie realizuje celu podstawowego, a i nie wychodzi na sprawnego negocjatora. Ściąga przy tym na siebie niechęć zawiedzionych kibiców, którą oczywiście można przekierować na zawodnika i ekipę poprzedniego prezesa. Klub zaś musi sobie radzić z łatką tego, na którym piłkarze wymuszają określone zachowania (agent Guilherme zaciera ręce). I tu dużo zależy od Vadisa, a raczej umiejętności jego agenta.

4. Odjidja-Ofoe dogaduje się z Legią w sprawie odejścia. Plusy? Belg schodzi z listy płac, normuje się sytuacja w szatni, do Warszawy trafiają niemałe pieniądze, zwłaszcza, jeśli prawdziwa okażę się oferta z Krasondaru opiewająca na 3,5 mln euro, Legia podtrzymuje dobrą opinię słownego klubu w europejskim środowisku piłkarskim, prezes oświadcza, że bardzo chciał, zrobiono wszystko, ale strony uznały, że wspólna droga właśnie się kończy, kibice jednak doceniają wysiłek włożony w negocjacje. Minusy? Osłabienie sportowe drużyny. Ta wersja znów w największym stopniu zależy od Vadisa, a raczej od operatywności jego menadżera. Tutaj też najbardziej w grze jest Legia, która może zbić na Belgu bardzo dobry interes, a jednocześnie wyjść z twarzą z powstałego zamieszania.

Jak widać, nie ma idealnego rozwiązania. Wydaje się jednak, że opcja nr 4 jest najbardziej racjonalna. Po pierwsze dlatego, że obie strony byłyby zadowolone - Vadis, bo dotrzymane zostałyby obietnice złożone mu rok i pół roku temu. Legia, bo nie dość, że ściągnęła piłkarza, który poprowadził ją do obrony mistrzostwa, to jeszcze odegrał dużą rolę w rozgrywkach europejskich, w których sukcesy oznaczały duże pieniądze dla klubu, a przy tym udało się dobrze zarobić na jego sprzedaży.

Nie wiem, jak sprawa się zakończy, ale pewnym jest, że dla dobra klubu i drużyny powinno nastąpić to jak najszybciej.

Autor: Jakub Majewski „Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.