Karolina Szewczyk i Mariusz Stępczyński - fot. Hugollek / Legionisci.com
REKLAMA

Prezes siatkarskiej Legii: Cel nadrzędny - wywalczyć awans do pierwszej ligi!

Hugollek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Musimy skonstruować zespół, który nie tylko będzie odznaczał się dobrą atmosferą w szatni, lecz także który będzie się nienagannie prezentował na boisku, a tym samym zachęci fanów do zasiadania na trybunach - mówi prezes siatkarskiej Legii Karolina Szewczyk w rozmowie z naszym serwisem. Zapraszamy do lektury.

Jakie są Twoje spostrzeżenia i przemyślenia związane z sezonem 2016/2017?
Karolina Szewczyk: Z pewnością wiemy, co mamy do poprawienia. Wiele spraw nam nie wyszło, zwłaszcza ta związana z aspektem sportowym, ponieważ nasz cel stanowił awans, a nie udało się go wywalczyć. Mieliśmy drużynę, która była w stanie awansować, jednak w związku z licznymi kontuzjami, jakich zawodnicy doznawali w trakcie sezonu, traciliśmy punkty. Chłopcy niejako „za późno” wyzdrowieli i nim wrócili do optymalnej formy, tak aby móc rywalizować z siatkarzami pozostałych drużyn, zgubiliśmy sporo „oczek”. Z pewnością sporo do życzenia pozostawiało także przygotowanie fizyczne zawodników, dlatego z nowym trenerem, przed nowym sezonem, będziemy rozmawiać o tym istotnym aspekcie sportowo-wydolnościowym.
Nadal się uczymy odnośnie kwestii organizacyjnych. Za nami trzeci sezon, wydaje mi się, że idzie nam coraz lepiej, jednak główny problem stanowi fakt, że wszystkim zajmuje się garstka osób, które angażują się w działania sekcji poza godzinami swoich regularnych zajęć i to jedynie na tyle, na ile im pozwala czas. Nie ma się co oszukiwać – praca dla siatkarskiej Legii to czysty wolontariat.
Na pewno będziemy chcieli zmienić halę, ponieważ ta dotychczasowa przy Naddnieprzańskiej nie znajduje się w dobrym punkcie komunikacyjnym i nie jest zbyt duża. Chcielibyśmy, żeby trybuny były większe i by się zapełniały. Mam nadzieję, że dobrą grą w przyszłosezonowych występach przyciągniemy kibiców do nowej hali.

Czego jeszcze w aspektach sportowych oczekiwaliście po minionym sezonie, oprócz wspomnianego już awansu?
- Pozytywem na pewno jest to, że z każdym kolejnym sezonem pniemy się coraz wyżej w tabeli, jednak mnie to nie satysfakcjonuje. Chciałabym wreszcie „przebić się” do pierwszej ligi. Jest to jednak trudne zadanie, jeśli weźmie się pod uwagę nasz budżet. Bazujemy na bardzo niskich rezerwach finansowych. Co więcej, sądzę, że większość zespołów drugoligowych może się poszczycić dwa lub trzy razy większym funduszem w porównaniu z nami. Do tego gramy w stolicy, więc te koszty są z automatu wyższe, choćby w tak prozaicznej kwestii jak wynajęcie hali, a o zapewnieniu normalnego bytu zawodnikom już nie wspominając. Mimo to myślę, że dysponując tak skromnymi środkami, i tak udało nam się stworzyć bardzo fajną drużynę.

Wspomniałaś, że plagą ubiegłego sezonu były kontuzje zawodników. Czy uważasz, że to właśnie one miały w przeważającej mierze wpływ na to, że legioniści zajęli piąte miejsce w tabeli?
- Nie tylko. Nie chcę naturalnie zwalać wszystkiego na kontuzje. Wspomniałam o nieodpowiednim przygotowaniu fizycznym. Podczas ostatnich meczów widać było, że siatkarze „wysiadali” wydolnościowo. Nie da się ukryć, że zawiodła również atmosfera w zespole, ale myślę, że nie ma sensu drążyć tego tematu. Wiemy, co mamy do poprawy i uczymy się na błędach.

Wiemy już, że dotychczasowy trener „Wojskowych” Paweł Rzepiński nie poprowadzi drużyny w kolejnym sezonie. Czego od niego oczekiwaliście i dlaczego zdecydowaliście się na zakończenie z nim współpracy?
- Tutaj będę się powtarzać. Po pierwsze zabrakło awansu, na który wszyscy liczyliśmy, po drugie zawodnicy byli źle przygotowani fizycznie do sezonu, a po trzecie kulała komunikacja na linii trener-siatkarze.

A czy w takim razie Paweł będzie jeszcze w jakiejkolwiek mierze uczestniczył w pracach sekcji w kolejnym sezonie?
- Oprócz bycia trenerem pierwszego zespołu, Paweł prowadził u nas także Akademię Siatkówki. Jeśli chodzi o szkolenie młodzieży, to wywiązywał się ze swojego zadania świetnie. Chcieliśmy kontynuować z nim współpracę na tym gruncie, jednak wybrał inną drogę życiową i wyjechał z Polski.

fot. Krzyys / Legionisci.com

W obecnym składzie Legii jest kilku bardzo dobrych zawodników, m.in. Paweł Kaczorowski. Którzy siatkarze będą nadal występować w zespole w kolejnym sezonie?
- Podpisaliśmy już umowy z Mariuszem Godlewskim i Danielem Rosą. To są dwaj pewniacy. Paweł Kaczorowski deklaruje, że zostaje z nami. Drużyny nie opuści z pewnością Kamil Szewczyk. Paweł Sęk najprawdopodobniej też się z nami nie rozstanie. Chcielibyśmy bardzo, aby naszych szeregów nie opuścili: Tomek Belczyk, Darek Staniszewski i Mateusz Słowiński. Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam. [śmiech]

Kogo zamierzacie pozyskać przed kolejnymi rozgrywkami?
- Na razie nie chcę zapeszać. Prowadzimy bardzo dużo rozmów. Chcielibyśmy się wzmocnić na każdej pozycji, ale obecnie, dopóki nie dopniemy wszystkiego na ostatni guzik, wolałabym nie podawać żadnych konkretnych nazwisk.

Wspomniałaś o tym, że przymierzacie się do zmiany hali. Czy rozważaliście już jakieś konkretne lokalizacje?
- Tak, ale tak jak w przypadku zawodników, tak i w tym nie chciałabym zapeszać. Mogę jedynie zdradzić, że rozmowy są bardzo zaawansowane i że w grę wchodzą raczej okolice centrum Warszawy aniżeli Praga. Do tego nieopodal będzie stacja metra.

W sezonie 2016/2017 frekwencja podczas spotkań siatkarzy pozostawiała sporo do życzenia i wyglądała gorzej niż w poprzednich sezonach. Co według Ciebie przyczyniło się do tego, że kibice przestawali przychodzić na Wasze mecze?
- Z całą pewnością miała na to wpływ lokalizacja hali, która znajdowała się daleko od centrum miasta i był do niej kiepski dojazd. Poza tym z pewnością nie była idealna do przygotowywania opraw. Istotną kwestię stanowiły również terminy meczów koszykarzy, które wielokrotnie pokrywały się z naszymi spotkaniami. Wiadomo, że oni grają na wyższym szczeblu w porównaniu z nami. Teraz będą występować w najwyższej klasie rozgrywkowej, wobec czego mają niejako pierwszeństwo i to my będziemy musieli się dopasować do ich terminarza. Będziemy musieli starać się tak dopasowywać nasze spotkania, żeby chociaż godzinowo nie były one zbieżne z występami koszykarzy, a tym samym grać wcześniej.

A na ile realne jest rozegranie widowiska wcześniej?
- Jest to realne o tyle, że na pewno będziemy próbować. Musimy po prostu dużo wcześniej uzyskiwać informację o dacie i godzinie występów koszykarzy, bo do tej pory takie wiadomości otrzymywaliśmy zbyt późno. Może się jednak zdarzyć tak, że wszystkiego nie da się pogodzić. Często terminy narzuca nam Polski Związek Piłki Siatkowej i on określa także ramy godzinowe, w jakich możemy grać. Aby zmienić termin i godzinę wcześniej zaplanowanego pojedynku, musimy uzyskać zgodę zarówno PZPS, jak i drużyny przeciwnej. W trzy dni nie będziemy w stanie tego zrobić. Potrzebujemy co najmniej tygodnia, aby móc daną modyfikację wprowadzić w życie.

Jakie macie pomysły, aby zachęcić kibiców do przychodzenia na Wasze mecze?
- Przede wszystkim dobra gra. To jest ten magnes, który przyciąga kibiców na mecze. Musimy skonstruować zespół, który nie tylko będzie odznaczał się dobrą atmosferą w szatni, lecz także który będzie się nienagannie prezentował na boisku, a tym samym zachęci fanów do zasiadania na trybunach.

fot. Krzyys / Legionisci.com

Ostatnimi czasy Wasza współpraca z piłkarską Legią nie układała się najlepiej. Jak ta sytuacja wygląda obecnie?
- Prawda jest taka, że nie spotkaliśmy się jeszcze z nowym zarządem. Takie zebranie powinno się jednak odbyć wkrótce. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie szło ku lepszemu. Jak wiadomo, prezes Jankowski „wywodzi się” z koszykówki i na pewno zdaje sobie sprawę, jak ciężko jest wybić się sekcjom. Razem ze swoją załogą wykonał świetną robotę, której efekt widać obecnie – koszykarska Legia awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej. Mam nadzieję, że teraz pomoże także trochę i nam, abyśmy i my wrócili do ekstraklasy.

Jakie macie plany odnośnie drugiego półrocza bieżącego roku?
- Musimy ciężko „zasuwać”, żeby pozyskać potencjalnych sponsorów i partnerów, tak aby móc dopiąć budżet na tyle, by w kolejnym sezonie zawalczyć o awans. To jest nasz cel – zrobić wreszcie ten duży krok i dostać się do pierwszej ligi. Przed nami, czyli zarządem sekcji i osobami z nami współpracującymi jest teraz naprawdę sporo roboty, żeby wszystko podomykać, m.in. w kwestii zawodników czy hali.

Jak wiadomo, sekcja obchodzi w tym roku siedemdziesięciolecie powstania. Jakie działania bądź akcje planujecie jeszcze przeprowadzić w tej materii?
- Tak jak co roku zorganizujemy „City Volley Cup”. Podczas tego turnieju chcielibyśmy uczcić nasz jubileusz, zapraszając znane osobistości związane z legijną siatkówką. Mam nadzieję, że to się uda, że byli siatkarze i działacze przyjmą nasze zaproszenie i że we wrześniu wszyscy będziemy mogli wspólnie świętować tę okrągłą rocznicę sekcji.

Na zakończenie: co chciałabyś powiedzieć ludziom, dla których warszawska, a zwłaszcza legijna, siatkówka stanowi istotną wartość?
- Z pewnością chciałabym ich zaprosić na nasze mecze. Wszystkich, którzy chcieliby dołożyć swoją cegiełkę do tworzenia i rozwoju sekcji, serdecznie zapraszam do współpracy. Dla każdego znajdzie się tutaj coś do roboty – w większym bądź w mniejszym wymiarze godzin. Każdy może nam pomóc doprowadzić sekcję siatkarską do wymarzonej ekstraklasy.

Rozmawiał Sebastian Tasakowski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.