Od lewej: Jarosław Jankowski, Dariusz Mioduski, Tomasz Zahorski i Artur Adamowicz - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Komentarz: Zmiany, zmiany, zmiany, czyli taką mam koncepcję

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Dariusz Mioduski chciał zwolnić Jacka Magierę i zwolnił. Takie jego prawo. Jest przecież właścicielem i prezesem. To on decyduje, buduje Legię według swojego pomysłu i ponosi za to odpowiedzialność. Teraz uznał, że pora na rekonstrukcję pionu sportowego w klubie i postawił na Romeo Jozaka, bardzo zdolnego i cenionego dyrektora sportowego z Chorwacji.

Chorwat był chyba tak naprawdę jedynym kandydatem, bo pan Mioduski twierdzi, a nie mam podstaw, by mu nie wierzyć, że w sobotę w nocy uznał za konieczne zmienić trenera i we wtorek doszedł do porozumienia z Jozakiem i jego ludźmi. Wydaje się też, że jego praca trenerska i dyrektorska musiała być przez długi czas obserwowana, w efekcie czego właśnie jego uznano za właściwego człowieka do funkcji szkoleniowca Legii. Ciekawi przy tym, kto te obserwacje prowadził, jak również cóż to za „mała grupa” konsultingowa, o której wspominał prezes. Równocześnie Mioduski opowiada o tym, że kolejny raz w życiu miał szczęście, bo Jozak był dostępny. To jak w końcu było? Przemyślany plan działania, czy szczęście?

Zaskakuje przy tym swoista frywolność, z jaką o zmianach szkoleniowców opowiadał prezes. Przyznał, że średni czas pracy trenerów w Europie wynosi ok. 12 miesięcy. Jest to o tyle ciekawe, że to samo powiedział Bogusław Leśnodorski, gdy zamienił Stanisława Czerczesowa na Besnika Hasiego. Intryguje też metodologia tych wyliczeń, ale nie jest najważniejsza. Pan Mioduski opowiadał, że pan Jozak ma wizję nowoczesnego, europejskiego futbolu, która się sprawdza (chyba gorzej niż w Legii, 61. w rankingu UEFA, w którym Dinamo Zagrzeb jest na 76.). Wydaje mi się, że by dać mu szansę ją wdrożyć, łącznie z przeorganizowaniem działań na niwie młodzieżowej, to potrzeba nieco więcej czasu niż rok. Zwłaszcza przy tak dużych zmianach w strukturach klubu. Nie wszystko zacznie od razu działać. Dajmy nowej ekipie spokojnie popracować. Zapewnijmy środki i wolną rękę. Niech robią po swojemu, ale nie zapomnijmy, że podstawą zaufania jest kontrola.

Magiera takiego spokoju nie dostał. Wbrew zapewnieniom prezesa o długofalowym projekcie z byłym już trenerem w roli głównej, został zwolniony już przy pierwszym kryzysie, mimo że wcześniej zrealizował wszystkie założenia, a i strata do lidera w Ekstraklasie jest minimalna. Oczywiście to szkoleniowiec odpowiada za wyniki sportowe i na niego najłatwiej było nakierować złość. Prezes powiada, że liczył na odmianę losu po przerwie na reprezentację, co nie świadczy najlepiej o jego znajomości realiów drużyny, gdyż duża jej część nie brała udziału w zajęciach, a do tego sporo graczy jest kontuzjowanych. Mioduski wspomniał, że spotkanie, na którym przekazał Magierze swoją decyzję było dla niego najtrudniejsze w życiu, a przy tym wierzy, że „Magic” będzie dobrym szkoleniowcem. Czy przez to należy rozumieć, że do tej pory za takiego go nie uważał? Jak również to, że tak w niego wierzył i wierzy, że nie dał trenerowi szans na wyjście z kryzysu i go zwolnił?

Prezes po swojemu więc rozliczył więc szkoleniowca, choć z portali społecznościowych można wywnioskować, że po odpadnięciu z europejskich pucharów, ludzie z zarządu byli za rozliczeniem wszystkich winnych. Może więc zarząd nie czuje się współodpowiedzialny? Mioduski powiedział również, że coś w nim pękło po meczu we Wrocławiu. Twierdzi przy tym, że decyzja została przemyślana i w to akurat trudno uwierzyć, gdyby prześledzić ciąg logiczny zdarzeń. Jeśli w ten sposób wygląda budowa klubu w sposób długofalowy, o czym przecież lubi rozprawiać pan prezes, to znaczy, że albo do jego słów nie należy przywiązywać zbyt dużej wagi, albo tej koncepcji nie ma. Wierzę przy tym, że Chorwaci ją mają i umieją wdrożyć, bo nie wyglądają na amatorów.

W ogóle trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby w nowym sztabie był jeszcze trener z dorobkiem, to nie byłoby co do nich większych wątpliwości. Ale może czeka nas model brytyjski, z Jozakiem w charakterze menadżera? Zmiany są daleko idące. Sięgają nie tylko sztabu trenerskiego, ale i sposobu zarządzania pionem sportowym w klubie. Z funkcją dyrektora sportowego pożegnał się Michał Żewłakow, który, co zresztą podkreślił prezes, od czasu przejęcia klubu przez Mioduskiego i związanym z tym odejściem kilkorga ludzi, z Dominikiem Ebebenge na czele, nie czuł się dobrze w tej roli. W mojej ocenie powinien był zrezygnować już w czerwcu, po zakończeniu sezonu, a tak został współwinnym porażki na polu transferowym. Na co możemy liczyć przy nowym rozdaniu? Na pewno na szerokie znajomości na rynku bałkańskim. Myślę, że to ogromna zaleta. Pamiętajmy jednak przy tym, że ten rynek nie jest krystaliczny. Co zaś oznacza brak funkcji dyrektora sportowego? W praktyce rozmycie odpowiedzialności za transfery. Z drugiej jednak strony, jak nie ma odpowiedzialnego, to uwaga skupia się na prezesie.

Nie nastawiałbym się przy tym jednak, że Legia stanie się drugim Dinamem. Po pierwsze dlatego, że chorwacki klub działa w specyficznych uwarunkowaniach. Prowadzi go człowiek o szemranej proweniencji, a wspierany jest zarówno przez państwo, jak i nietransparentnych dobrodziejów. Dinamo to hegemon w kraju, ale nie dlatego, że jest najlepsze sportowo (choć jest), ale ze względu na trawiącą tamtejszą ligę korupcję. Zagrzebski klub cieszy się zaś specjalnymi względami wśród sędziów i centrali piłkarskiej. Co więcej, mimo, że bodajże sześciokrotnie grał w Lidze Mistrzów, to zawsze wypadał w niej fatalnie, a nawet raz pojawiły się zarzuty o ustawienie meczu w 2011 r. Gra w europejskiej elicie nie przyniosła żadnych długoterminowych korzyści, zarówno finansowych dla klubu, jak i strukturalnych (grają na przestarzałym stadionie). Droga Dinama wcale nie robi wielkiego wrażenia, a ich wzorców nie można przenieść jeden do jednego na polski grunt. Jeśli zaś czynnikiem determinującym decyzję o zatrudnieniu Chorwatów, jak mówił prezes, było zwielokrotnienie kwot otrzymywanych za transfery piłkarzy z klubu, to przyszłość jawi się nam w czarnych barwach. Trudno jednak uważać to za coś innego niż li tylko niefortunne sformułowanie podczas uzasadniania decyzji o zmianach.

Mioduski, jak to określił pewien popularny dziennikarz, jest idealistą. Co chwilę odkrywa Amerykę opowiadając, że najlepszym rozwiązaniem dla Legii jest budowa akademii i szeroka sieć scoutingu. Jest to jakiś pomysł. Jednak przykład choćby Ajaxu, bazującego na wychowankach i funkcjonującego w co do zasady uczciwej lidze, pokazuje, że budowa takiego modelu generuje wysokie koszty ekonomiczne, a także te o charakterze sportowym. Trzeba po prostu liczyć się z tym, że nie będziemy tak często, jak w ostatnich latach wygrywać mistrzostwa. Jeśli prezes uważa, że znalazł rozwiązanie (czy to ta nowa strategia sportowa?) i Legia jest w stanie połączyć wygrywanie w lidze, coroczną grę w fazie grupowej europejskich rozgrywek opierając jednocześnie drużynę na młodych graczach, wychowanych lub pozyskanych przez skautów, to może by o tym szczegółowo opowiedział? Na razie bowiem wiara w lepsze jutro opiera się tylko na obietnicach i zapewnieniach, które o tyle trudno przyjmować, że sam prezes na konferencji prasowej wypadł niewiarygodnie.

Co by jednak nie mówić, jak nie oceniać, struktury w klubie zostały przebudowane przez Dariusza Mioduskiego, zgodnie z jego pomysłami. Prezes zmienił właściwie wszystko poza samą drużyną, którą słusznie zamierza odmłodzić (dlaczego więc przyszli ponad trzydziestoletni Mączyński i Astiz?). Dał sobie przy tym 5 lat na potrojenie wartości zawodników. Pełna odpowiedzialność za nowe rozdanie spoczywa więc wyłącznie na jego barkach. Nie mam wątpliwości, że pan prezes wie, jak ma wyglądać jego Legia. Oceniając jego dotychczasowe działania nie sądzę jednak, że wie również, jak do tego dojść. Szczerze życzę zatem powodzenia panie prezesie, cierpliwości i mądrych doradców. Legia to nasze wspólne dobro więc bardzo bym chciał, by to wszystko się udało. Trzymam kciuki!

Autor: Jakub Majewski „Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.