fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Ruchem Zdzieszowice

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Kolejny mecz bez historii. Legia zrobiła swoje i przekonująco ograła zespół z 4. klasy rozgrywkowej 4-0. Poza promocją do kolejnej rundy, w tym spotkaniu najważniejsze było ekonomiczne dysponowanie siłami, a także uniknięcie kontuzji. Plan został więc w całości wykonany.

1. Obowiązkowy awans. Pojechać. Wygrać. Wrócić. Zapomnieć. Awans do ćwierćfinału Pucharu Polski tak naprawdę był obowiązkiem Legii już od momentu, w którym odbyło się losowanie, bo przecież zarówno Wisła Puławy, jak i ewentualnie Górnik Łęczna, którego pokonał Ruch, to były zespoły, które nie mogły przeszkodzić „Wojskowym”. Po meczu w Opolu możemy cieszyć się z kilku zdobytych bramek, niezłego występu Szymańskiego, debiutu Szczepańskiego. Martwi zaś, choć przecież styl nie miał większego znaczenia, to z jakim mozołem legioniści radzili sobie z dużo słabszym przeciwnikiem.

2. Dobre „Zdzichy”. Gospodarzom należą się pochwały. Dopóki mieli siłę, grali dobrze zorganizowani w defensywie i budowali przemyślane kontrataki. Jako takiej mocy starczyło na godzinę gry, ale potem to mistrzowie Polski wyraźnie zaznaczyli swoją wyższość i dołożyli trzy trafienia. Ruch Zdzieszowice i tak może być jednak z siebie dumny. Brawo za grę i za walkę.

3. Idzie młodzież? Nastoletni Szymański i Żyro w pierwszym składzie, a na ostatnich 20 minut pojawił się debiutujący Szczepański. O ile do gry „Szymiego” zdążyliśmy się przyzwyczaić, to występ Żyry i Szczepańskiego był jednak zaskoczeniem. Chciałoby się wierzyć, że młodzież jest na fali wznoszącej i kilku jeszcze dołączy do meczowej kadry również na mecze w Ekstraklasie. Wydaje się niemniej, że chłopcy dostali swą szansę głównie ze względu na poziom czwartkowego przeciwnika. Trener pomyślał, że warto ich docenić i pozwolił im zagrać. Szymański udowodnił, że dobija się nawet do I składu – gol, asysta, a przy tym poprzeczka i słupek wiele mówią o jego grze. Wydaje się, że Sebastian może być pewny wyjazdu do Białegostoku, a nawet liczyć na miejsce w wyjściowym składzie. Żyro niczym się nie wyróżnił, ale i niczego nie zawalił, głównie dlatego, że jego gapiostwa w 10. minucie nie wykorzystał Czapliński. Szczepański zaś był niewidoczny i szkoda, bo wszedł w momencie, gdy wynik był przesądzony. Miał więc sprzyjające okoliczności i sporo czasu, by się wyróżnić. Nie udało się.

4. Pożegnanie? Jeśli jednak ktoś na pewno nie wykorzystał okazji, by przekonać do siebie nowego trenera, to był to Daniel Chima Chukwu. Nigeryjczyk ponownie był wolny, bezmyślny, zdekoncentrowany i w efekcie bezproduktywny. Mecz w Opolu potwierdził, że ten zawodnik nie ma przyszłości w Legii i żadne życzliwe podejście nie pomoże, bo jest li tylko zaklinaniem rzeczywistości. Nie wiem co się z nim stało, ale wygląda on tak, jakby nie umiał grać w piłkę. Wcale bym się więc nie zdziwił, gdyby mecz w Opolu był dla Daniela pożegnalnym w I zespole.

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.