Dariusz Mioduski i Romeo Jozak - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Chaos

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Zimowe przygotowania Legii zostały zaplanowane nietuzinkowo. Najpierw bowiem drużyna udała się do USA, gdzie wzięła udział w turnieju na Florydzie, a przy tym trenowała. Treningi nie były wyczerpujące, testowane były nowe warianty taktyczne, a "Wojskowi" przegrali oba mecze Florida Cup. Na ciężką pracę miał przyjść czas na drugim obozie w Benidormie, co również stanowi pewną nowość, bo z reguły to pierwsze zgrupowania są cięższe, a drugie lżejsze albo porównywalne.

Pobyt w USA może odbić się niekorzystnie na naszych graczach. Długie podróże, w wyniku których było mniej czasu na pracę, kontuzje kilku piłkarzy już w pierwszym sparingu. Po powrocie dało się nieoficjalnie usłyszeć, że sztab nie do końca był zadowolony z tamtego obozu. Jozak dużo natomiast obiecywał sobie po pobycie w Hiszpanii. Chciał przede wszystkim spokoju i czasu na przygotowania. Na ciężką pracę. Z początku wydawało się, że tak będzie - Legia przez dwa pierwsze dni mocno trenowała dwa razy dziennie. Potem jednak znów zaczęła się tzw. plaża. Sparing, odpoczynek i po jednym treningu dziennie (tylko w ostatni poniedziałek trenowali dwukrotnie). Łącznie tylko przez trzy dni pobytu w Benidormie drużyna ćwiczyła dwa razy dziennie. Trudno więc powiedzieć, by Jozak i jego ludzie efektywnie wykorzystali czas, który dostali.

Do tego w przerwie zimowej trener próbował wdrożyć nowe warianty taktyczne. Zaczęli od 1-3-5-2 na Florydzie i gładko przegrali mecz, w którym testowali to ustawienie. Legia raczej szybko nie wróci do tego pomysłu. W grę natomiast wchodzi system 1-4-3-3 trenowany właśnie w Hiszpanii. Tyle tylko, że chyba poświęcono temu za mało czasu, bo, jak pokazały hiszpańskie sparingi (1-5 z Victorią Pilzno i 1-1 z drugoligowym Szanghaj Shenxin), piłkarze nie potrafią jeszcze się w nim odnaleźć. Myślę, że wrócimy do 4-2-3-1, ale z tego co powiada trener, 1-4-3-3 wciąż będzie ćwiczone. Oby tylko defensywa nie grała już tak wysoko, jak w meczu przeciw Victorii, bo nie mamy obrońców, którzy odnajdywaliby się w takim sposobie gry.

Oczywiście dobrze, że pan Jozak szuka nowych rozwiązań taktycznych, ale bardzo niedobrze, że nie dostrzega oczywistego faktu - nie ma do nich (jeszcze?) odpowiednich wykonawców. By szkoleniowcom zapewnić odpowiedni materiał ludzki, klub wpadł w istny szał zakupów. Ściągnęli już 7 nowych piłkarzy (i wygląda na to, że to jeszcze nie koniec), z czego 6 zagranicznych. Kwietniewski, jedyny Polak w tym towarzystwie, nie ma na razie szans na grę w pierwszej drużynie, a i nie wydaje się, by miał na znajdowanie się w kadrze meczowej. Natomiast każdy z nowych zagranicznych (poza Iloskim, który zostanie wypożyczony), przychodzi tu przecież by występować. A wchodzą do szatni pełnej mistrzów Polski, graczy z dużym doświadczeniem w Europie. Nie wróży to harmonii. Taka jednorazowa wymiana to prawdziwa rewolucja, zamiast zapowiadanej ewolucji. Przy czym chorwacka ekipa stawia na zawodników wielozadaniowych. Wybierają takich, którzy w założeniu sprawdzają się na kilku pozycjach. Oby tylko na którejś byli naprawdę dobrzy.

Co ważne, z drużyny odeszło dwóch kluczowych piłkarzy: Guilherme i Moulin. Są to goście z ogromnym doświadczeniem w zespole (Moulin w 1,5 roku zagrał 70 meczów!), zgrani z kolegami, ograni w lidze i pucharach, znający warszawskie realia. Do tego Jozak, jak można wnioskować po wypowiedziach, treningach i ustawieniu drużyny w sparingach, planował oprzeć środkową linię o Francuza. Aż tu nagle, w ostatnich sparingach musiał improwizować z ustawieniem, przesuwać Remy`ego, przemeblowywać obronę. Uważam więc, że nie będzie łatwo ich z marszu zastąpić. Na to potrzeba czasu, a Legia, jak zwykle, go nie ma. Natomiast największymi wzmocnieniami może okazać się być... pozostanie Pazdana i powrót Radovicia. Serb pokazał, że jest liderem tej drużyny i dziwne by było, gdyby trener tego nie zauważył i nie wykorzystał. "Rado" jednak trenował na pół gwizdka, bo wciąż nie był gotowy do pracy na pełnych obciążeniach, a do tego doskwierał mu uraz stopy. Pazdan, etatowy reprezentant Polski, to zaś gwarancja stabilności w defensywie.

Kontuzje to też zmora tegorocznych przygotowań. Na dłużej lub krócej z zajęć wypadali: Hlousek, Eduardo, Szymański, Vesović, Radović, Hamalinen i Broź. Do tego jeszcze kilku zawodników (m. in. Niezgoda) miało dolegliwości żołądkowe. Możemy więc mówić o pechu, a trenerzy o braku pełnego komfortu pracy.

Wyjazd do USA wygląda bardziej na zabieg marketingowy (czy udany?) niż na sportową potrzebę. W biurach przy Łazienkowskiej szybko i sprawnie przeprowadzono cztery pierwsze transfery (brawo!) i skupiono się na budowaniu pozytywnego wizerunku w mediach społecznościowych, w tym efektownych zapowiedziach transferowych, czemu należy tylko przyklasnąć. Nie zawsze jednak wychodziło dobrze. Najlepszym przykładem historia Moulina. Gdy klub wiązał z nim przyszłość, co zapowiadał prezes Mioduski w grudniu, Francuz był pompowany przez trenera i w social mediach. Jozak mówił, że to najbardziej charakterny piłkarz w drużynie. Gdy jednak okazało się, że odchodzi, dyrektor Ivan Kepcija deprecjonował zaangażowanie Moulina, a w internecie pojawiły się głosy o rzekomych problemach dyscyplinarnych obecnego gracza PAOK. Brak w tym przekazie spójności, a i klasy również. A przecież Mioduski podkreślał przed świętami, że puści Thibaulta jeśli pojawi się oferta powyżej 1,5 mln euro. Do tego kampania promowania nowych piłkarzy była nieco na siłę, co przypominało tzw. "truskawowy zaciąg" z 2010 r. i mrocznych czasów ITI. Inna sprawa, że błyskawiczne wprowadzenie do sprzedaży koszulek z nazwiskami pozyskanych graczy należy ocenić pozytywnie.

Wygląda więc na to, że na tydzień przed startem ligi w Legii zapanował chaos. Może się bowiem wydawać, że drużyna nie wie jak ma grać i kto będzie występował w pierwszym składzie. Pytanie, czy wie to Romeo Jozak? Szczerze mówiąc, to ufam, że kontroluje sytuację. Nie jest przecież amatorem, jego współpracownicy również nie są. Nasze spojrzenie na Legię zdeterminowały wyniki ostatnich sparingów, a przede wszystkim słaby styl gry. Trener tłumaczy jednak, że to były typowe mecze testowe, w których szukał nowych rozwiązań i wyniki były kwestią drugorzędną. Zgadzam się z panem Jozakiem i zachowuję spokój. Trener jest w klubie prawie od pięciu miesięcy. Ma więc rozeznanie i pewnie dlatego zdecydował się na tyle transferów. Do tego część z nich zdeterminowały odejścia z klubu. Głowa sztabu, by mądrze to poukładać. To samo tyczy się aspektu fizycznego. Berg też serwował piłkarzom lekkie przygotowania, a okresami jego Legia grała porywająco. Warto więc zaufać Jozakowi i jego ludziom, choćby dlatego, że nie mamy przecież innego wyjścia.

A chaos? Zawsze jest na początku. Mogą z niego wyłonić się wielkie rzeczy. Wierzę, że tak będzie. Prezes Mioduski swobodnie kształtuje politykę klubu, powierzył go wybranym przez siebie ludziom, dał im duże środki i szerokie pole manewru. Drużyna została przebudowana według autorskiego projektu prezesa i ściągniętych przez niego ludzi. Musi im się udać. Usprawiedliwienia nie będzie.

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.