Play-offy mamy, na Mistrza Polski czekamy
Koszykarze Legii, aby awansować do play-off musieli wygrać dzisiejsze spotkanie z Czarnymi
Słupsk. Ławka Legii wyglądała tak samo jak wczoraj - Kwiatkowski i Wilson nie zagrali. Miejsce na
ławce znalazło się dla Kozłowskiego i Żuka, którzy jednak nie zagrali ani minuty. Zagrali natomiast
Wojtek Królik i Tomasz Cielebąk, którzy byli wczoraj poobijani.
Spotkanie niestety nie wywołało wielkiego zainteresowania kibiców i zasiadło ich niewiele więcej
niż wczoraj. Zabrakło także orkiestry. Nie przeszkodziło to jednak w organizacji dopingu. Grupa
10-15 kibiców dopingowała Legię przez CAŁE spotkanie.
Mecz rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy - trafił Żurawski. Goście odpowiedzieli "trójką". Było
to ich ostatnie prowadzenie w I kwarcie. Na 4-3 trafił Kazlauskas, który rozegrał bardzo dobre spotkanie.
W 5 minucie, Legia prowadziła 10-9. Chwilę później za 3 trafił Marcus Williams. Po "trójce" Kazlauskasa
Legia objęła pięciopunktowe prowadzenie (16-11). W 9 minucie meczu, na 20-13 rzucił Sinielnikow. Andrzej
rozegrał dziś wspaniełe spotkanie - rozgrywał, rzucał, zbierał (aż 7 zbiórek!). Wynik I kwarty ustalili Czarni: 20-15.
Druga kwarta również rozpoczęła się od trafienia Legionistów (Williams). W 3 minuty Czarni zmniejszyli
straty do jednego punktu. W 14 minucie goście objęłi po raz ostatni prowadzenie (24-25). Wzrosło ono do trzech "oczek".
Wtedy Jacek Gembal wpuścił na boisko Wojtka Królika za Majchrzaka. Kibice tradycyjnie rozpoczęli pieśni na cześć
swojego ulubieńca, a następnie głośne "Jaceeeek Geeembal". Dwie "trójki" Legii i Czarni mogli zapomnieć o prowadzeniu.
Najpierw trafił Karwanien, a następnie Kazlauskas. Przy stanie 30-27, sędziowie wygłupili się nie po raz ostatni.
Margus Metstak został sfaulowany przez Karwaniena, jednak padając pokazał, że słaby z niego aktor. Inaczej uważali sędziowie
i zarządzili 4 rzuty osobiste dla gości i piłkę z boku. Kibice widząc co się święci zaczęli protestować i wyzywać
sędziów od sprzedawczyków. Metstak, któremu również się "oberwało" trafił wszystkie przysługujące mu rzuty wolne.
Legia odpowiedziała szybką akcją, która zakończyła się 2 celnymi osobistymi Wojtka Majchrzaka. W 18 minucie było 34-31.
Przez dwie minuty trafiali już tylko gospodarze i na przerwę schodzili z ośmiopunktową przewagą (39-31).
Jak zwykle, pierwsze punkty w kolejnej części gry zdobyli Legioniści (Cielebąk). "Trójka" Kościuka zbliżyła ponownie słupszczan
na 3 punkty. Jednak tym samym odpowiedzieli Kazlauskas i Cielebąk i "wojskowi" prowadzili 49-40.
Końcówka III kwarty to popis gry Andrieja Sinielnikowa. Najpierw w 28 minucie meczu trafił na 51-43. Minutę później popisał się
akcją 2+1, po której Legia prowadziła 56-45. Także on zakończył punktami III kwartę. Legia miała na akcję 7 sekund.
Rozgrywający Legii przejął piłkę pod własnym koszem, przebiegł z nią całe boisko i mijając rywali, trafił równo z syreną. Po 30 minutach Legia prowadziła 60-50.
Nikt chyba nie wątpił w zwycięstwo Legii. Kibice głośno dopingowali swoich koszykarzy od samego początku. Dominowały pieśni śpiewane
po kilka minut bez przerwy. W IV kwarcie można było już świętować zwycięstwo. A więc nie obyło się bez "Mistrzem Polski jest Legia",
"Mistrz, mistrz, Legia - mistrz". Na poczekaniu powstały także nowe;) "Play-offy mamy, na Mistrza Polski czekamy" oraz "gramy w play-offach, hej Legio gramy w play-offach".
A IV kwarta zaczęła się od punktów...oczywiście Sinielnikowa. Po celnych osobistych Majchrzaka prowadziliśmy już 14 punktami.
Nawet dwie "trójki" z rzędu Stokłosy, nie mogły zmienić przebiegu spotkania. Czarni potrafili się jedynie zbliżyć na 7 punktów, po akcji 2+1 Michała Hlebowickiego.
W 35 minucie Legia prowadziła 66-59. Następnie 2 razy trafił Żurawski i w 37 minucie już nikt nie miał wątpliwości, kto dziś wygra. Było 74-59.
Wynik meczu ustalił Marcus Williams na minutę przed końcem spotkania. Legia wygrała, jak najbardziej zasłużenie, 76-61.
Kibice ze śpiewem podeszli do bandy, aby podziękować zawodnikom za ambitną postawę. A z głośników płynęło znane "We are the champions". Oby się sprawdziło...
Legia wczoraj i dziś, rozegrała bardzo dobre spotkania, kontrolując wynik od początku do końca.
Szkoda, że nieco słabiej wypadali na wyjazdach. A w play-off mecz wyjazdowy jest niestety nieunikniony;) W I rundzie play-off Legia zmierzy się z drugim po rundzie zasadniczej, Prokomem Trefl Sopot. Oba spotkania w tym sezonie wygrywali sopocianie, ale wynik ważył się do ostatnich minut. Tak więc, jak po meczu przyznał Jacek Gembal, Legia nie jest w tej konfrontacji bez szans. W hali Legii można było dziś spotkać wielu byłych
koszykarzy Legii: m.in. Exner, Stec, Wojdak, Sulima, Rybczyński. Nie zabrakło także byłych prezesów - Wojciecha Kozaka i Tadeusza Nowaka.
Pierwszy mecz play-off już za tydzień.
Autor: Bodziach