Słaby początek, pechowa końcówka
Po zaciętym spotkaniu Legia przegrała 76-84 z toruńskim Sidenem. Spotkanie zaczęło się fatalnie dla naszej drużyny, bo po licznych niecelnych rzutach przegrywaliśmy aż 2:17 (!). Podobna przewaga utrzymała się do końca kwarty. Koszykarze CWKS grali ospale w ataku, pudłowali z najprostszych pozycji, a przede wszystkim słabo bronili i zbierali. W drugiej odsłonie gra wyglądała minimalnie lepiej, co w 16. minucie doprowadziło do zniwelowania straty do 11 punktów, ale w końcówce kilka strat spowodowało powiększenie przewagi do 20 "oczek", na dodatek kilku z naszych graczy miało już na koncie po 3 przewinienia (niektóre mocno kontrowersyjne). Szczególnie fatalnie przedstawiała się statystyka rzutów za 3 - tylko 1 celny na 13 oddanych! Jeszcze na początku 3 kwarty przewaga MMKS rosła. Od stanu 36:58 inicjatywę przejęli jednak legioniści, kilkakrotnie celnie za 3 rzucił Zajączkowski, który również kilkakrotnie przechwycił piłkę, a w poczynaniach w obronie dzielnie wspierali go Bartek Piotrowski i Marcin Ciszewski. Kosz gości dziurawił raz za razem Krystian Świech. Uaktywnili się również ponownie warszawscy kibice, którzy przy akompaniamencie bębna zagrzewali legionistów do odrabiania strat, które po 3 kwartach wynosiły już zaledwie 8 punktów. Na 3 minuty przed końcem doprowadzili do remisu po 76. Nieskuteczność Piotrowskiego na linii rzutów osobistych (4 niecelne rzuty z rzędu) i niepotrzebne straty w samej końcówce nie pozwoliły jednak na odniesienie zwycięstwa. Zajączkowski i Nawrot opuścili boisko za 5 przewinień a goście stopniowo odzyskiwali przewagę, która ostatecznie wyniosła 8 punktów.