Liga polska
II runda play-off, 1. mecz
260
Piaseczno
6.04.2013
14:00
PWiK Piaseczno
Legia Warszawa
PWiK Piaseczno
80-83
Legia Warszawa
8. Majewski 14 (1)
4. Jankowski 13 (1)
18. Okoła 10
12. Andres 10 (2)
17. Wójcikowski (k) 9 (1)
21. Paszkiewicz 9 (1)
5. Zapert 9 (1)
10. Bocianowski 4
6. Borkowski 2
7. Pietrzak 0
15. Opalski -
9. Szczepański -
trener: Teodor Mołłow
4. Zajączkowski 23 (3)
7. Wojtyński 19 (2)
6. Holnicki-Szulc 13 (1)
9. Nowerski 6
14. Nawrot (k) 6
15. Świderski 5
21. Nędzi 5
5. Jaremkiewicz 4
18. Cechniak 2
11. Rudko 0
10. Piesio -
8. Adamski -
trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski
Sędzia główny Sędziowie: Bartosz Kosmala, Tomasz Tybor ; Komisarz: Przemysław Lipka
Relacja

Do awansu jeden krok

Koszykarze Legii w pierwszym półfinałowym meczu play-off wygrali w wyjazdowym meczu z PWiK Piaseczno 80-83, choć wynik był niewiadomą do ostatnich sekund. Drugie spotkanie rozegrane zostanie w najbliższą środę o 18:30 na Bemowie. Do finału awansuje zespół, który zwycięży dwa spotkania.

Walczyli na całego, świetna końcówka "Hola"
Bez dwóch zdań faworytem meczu w Piasecznie byli gospodarze - niepokonani na własnym parkiecie od początku października. Legia od początku jednak grała mądrze i nie odpuszczała. Z perspektywy całego meczu, najsłabiej można ocenić pierwszą kwartę w wykonaniu naszego zespołu, szczególnie drugą jej część. Początkowo prowadzenie przechodziło z rąk do rąk.

Bardzo dobrze prezentował się Rafał Holnicki, który zdobył dla Legii 7 punktów z rzędu, w tym... jedna "trójka", wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie 11-9. Niestety ostatnie 4,5 minuty pierwszej kwarty to szereg błędów w kolejnych akcjach Legii. Straty popełnili Holnicki, Nawrot, później nasi gracze popełnili błąd 24 sekund, a "Hol" nie trafił spod kosza. Po skutecznie wykonywanych przez Wojtyńskiego i Jaremkiewicza osobistych, legioniści raz jeszcze wyszli na prowadzenie (15-14) w ósmej minucie gry. Do końca pierwszej odsłony meczu punktowali już tylko gospodarze (8 punktów z rzędu), doprowadzając do stanu 22-15. Z tego okresu należy wyróżnić blok Damiana Cechniaka przy rzucie Paszkiewicza, a chwilę później po rzucie tego samego gracza za 3 pkt. - zbiórkę w obronie. Gdyby jeszcze w ostatniej akcji, dobił niecelny rzut "Zająca" za 3 punkty...

13 punktów z rzędu i wracamy do gry
Na początku drugiej kwarty, Piaseczno powiększyło przewagę do 9 punktów i miało szansę na jeszcze wyższe prowadzenie... Mimo, że Legia nie grała źle, zapowiadało się, na powtórkę z meczu ligowego. W końcu jednak coś się zmieniło. Od 11 minuty spotkania Legia nadawała ton grze i szybko odrabiała straty, m.in. za sprawą Wojtyńskiego (akcja 2+1), "Świdra" i "Zająca". Ten ostatni bardzo pewnie czuł się na parkiecie i dość często sam wykańczał akcje naszej drużyny. W 15. minucie Legia prowadziła, po zdobyciu 13-tu punktów z rzędu: 28-24. I wróciła do gry!

Techniczny za okrzyk "kroki"
Nasza przewaga nie trwała zbyt długo - w odpowiedzi to gospodarze zaczęli seriami punktować, wychodząc na 3-punktowe prowadzenie. Przy stanie 30-28, sędziowie odgwizdali przewinienie techniczne trenerowi Legii, Piotrowi Bakunowi za okrzyk "kroki", w sytuacji, w której Sebastian Okoła popełnił... ewidentny błąd kroków. Majewski wykorzystał tylko jeden rzut osobisty, a po rozpoczęciu gry z boku, na szczęście przechwyt zaliczył "Zając".

Cztery punkty straty do przerwy
Bardzo dobrze grał Wojtyński i Patryk Nowerski. "Topór" królował na tablicach, a w ataku świetnie dobijał wszystkie nieudane ataki legionistów (3/3 z gry). Piaseczno natomiast skupiało się na kryciu "Bąka", dzięki czemu pozostali zawodnicy naszej drużyny mieli nieco więcej luzu. W końcówce pierwszej połowy znowu Piaseczno wyszło na prowadzenie, nawet różnicą sześciu punktów (43-37), głównie dzięki dwóm trójkom - Andresa i Majewskiego. Na szczęście strata do przerwy wynosiła tylko cztery punkty, głównie za sprawą skutecznych rzutów Zajączkowskiego - najpierw za 2, a w ostatniej akcji tej części gry - za 3 punkty.

Przewaga Legii i niesportowy faul Holnickiego
Na początku trzeciej kwarty trenerzy zarządzili trzy zmiany i w porównaniu z wyjściową piątką i na boisku pojawili się Wojtyński (w miejsce Jaremkiewicza), Świderski (w miejsce Nawrota) i Cechniak (w miejsce Nędziego). W pierwszych akcjach oba zespoły punktowały za 3 punkty - najpierw Paszkiewicz, chwilę później "Zając". Kolejne "trójki" z obu stron były niecelne - pudłowali Zajączkowski, Wojtyński (dwukrotnie) oraz Paszkiewicz (2x) i Majewski. Cały czas, choć minimalnie, prowadzili gospodarze. W końcu, w 25. minucie po trójce Zajączkowskiego doprowadzilismy do remisu (55-55), a chwilę później za sprawą tego samego zawodnika, Legia wyszła na dwupunktowe prowadzenie. Na minutę przed końcem III kwarty Legia prowadziła już różnicą 6 punktów, ale niestety końcówka należała do gości, którzy dzięki Wójcikowskiemu zmniejszyli straty, a już po zakończeniu tej części gry, sędziowie odgwizdali nieprzepisowy faul Holnickiego, który leżał na parkiecie, a w momencie podnoszenia się, o jego nogi teatralnie przewrócił się Jankowski. I tak, czwartą kwartę rozpoczęliśmy od dwóch osobistych Piaseczna (niestety celnych), które doprowadziły do wyrównania stanu meczu na 63-63.

Techniczny Nawrota
Gospodarze otrzymali do tego piłkę z boku, ale na szczęście rzut Zaperta był niecelny. Zaczęła się walka punkt za punkt. Na 5 minut przed końcem był remis 72-72. Chwilę później, Piotr Nawrot atakował kosz przeciwnika i sędziowie uznali, że przekroczył parkiet (jeśli tak było, to był wypychany przez przeciwnika). Zdenerwowany kapitan Legii powiedział parę słów pod adresem sędziów i ci odgwizdali mu przewinienie techniczne. W takim momencie mogło to mieć spore znaczenie pod względem końcowego wyniku. Tym bardziej, że Paszkiewicz nie pomylił się i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 76-72. Na szczęście dodatkowej akcji Piaseczno nie wykorzystało, bo Paszkiewicz zaliczył stratę. Na 3 minuty później, po trafieniu Holnickiego, Legia wyszła na prowadzenie 77-76. Niezbyt długo się nim cieszyliśmy. Po faulu "Topora" (piąte przewinienie, po którym opuścił parkiet) na Andresie, "Rudy" wykorzystał dwa rzuty wolne, w odpowiedził Zajączkowski najpierw stracił piłkę na rzecz Paszkiewicza, a później popełnił błąd kroków, zaś w zespole Piaseczna trafił Majewski.

Akcja Holnickiego i spokój "Bąka"
Na półtorej minuty przed końcem skutecznie osobiste egzekwował właśnie "Zając", zmniejszając straty do 1 punktu. Nasz rozgrywający chciał pójść za ciosem, ale nie trafił za 3 punkty, piłkę na tablicy zebrał Andres, który przebiegł całe boisko, odgrywając do kolego z drużyny (ten zdobył punkty) staranował Holnickiego i sędzia punktów nie uznał, odgwizdując faul w ataku. W odpowiedzi, na 6 sekund przed końcem Holnicki zdobył bardzo ważne punkty dla Legii, wyprowadzając Legię na prowadzenie 81-80. Po stracie Zaperta, gospodarzom nie pozostało nic innego jak faulować któregoś z legionistów - padło na Wojtyńskiego, który jednak pewnie wykorzystał oba osobiste i Piaseczno w 3 sekundy musiało odrobić 3 punkty, by doprowadzić do dogrywki. Rzut za 3 Majewskiego okazał się niecelny, a dobitka spod kosza Okoły, według sędziów, nastąpiła już po końcowej syrenie i Legia sprawiła olbrzymią niespodziankę, zwyciężając na trudnym terenie.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi

Po kilku z rzędu niepowodzeniach, wreszcie zwycięstwo z Piasecznem. I to w jak ważnym momencie...
PIOTR BAKUN (trener Legii): Tak, chociaż patrząc z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć że tamte mecze nie mają znaczenia. Gramy coraz lepiej, Piaseczno grało na swoim bardzo wysokim poziomie, bo to bardzo dobry zespół. My gramy coraz lepiej, popełniliśmy znacznie mniej błędów niż w ostatnich zawodach i wygraliśmy zawody. Po prostu.

Co w takim meczu na styku jak dziś, zdecydowało o wygranej?
- Wydaje mi się, że cały czas uczymy się tej dokładnej koszykówki, dokładnej gry i dzisiaj zagraliśmy bardzo rozważnie, nie dawaliśmy zbyt dużo głupich podań, głupich fauli. Niemądrych decyzji było dużo mniej niż w innych zawodach. I można powiedzieć, że znów główną rolę odegrała obrona.

Piaseczno straciło przewagę własnego boiska, jest szansa zakończyć tą rywalizację w następnym meczu.
- Akurat w tej rywalizacji to nie miało znaczenia gdzie zaczniemy, bo my graliśmy tu już tyle razy, że nie można chyba mówić o przewadze boiska. My nie czuliśmy się tu dzisiaj jakoś specjalnie obco. Zwłaszcza, że mieliśmy tu swoich kibiców, więc właściwie to tak, jakbyśmy grali u siebie. Mam nadzieję, że w meczu kolejnym u nas będzie jeszcze głośniej, co pomoże nam tą rywalizację zakończyć u nas.

Ostatnio na treningach wrzało. Na meczach jednak drużyna pokazuje że jest razem i jeden walczy za drugiego.
- To jest play-off. To są na tyle dorośli i rozważni ludzie, na tyle zdeterminowani by osiągnąć sukces, że adrenalina na treningu, wola walki, która przekłada się na treningu na parę łokci, kuksańców, siniaków, rozbitych łuków brwiowych czy czegoś innego przekłada się tylko na to, że ten zespół się utwardza. W takich meczach jak z Piasecznem, z zespołem cwaniaków i nie ukrywajmy twardzieli, my nie pękliśmy i oddaliśmy im tym samym. Walczyliśmy do końca.

Tylko Legia była karana dziś przewinieniami technicznymi, choć nie da się ukryć, że Piaseczno zasługiwało również na to upomnienie...
- Cóż, widocznie sędzia uznał, że tylko my zasługujemy na te przewinienia.

Czy kopanie Holnickiego przez Andersa nie kwalifikuje się na techniczny?
- Nie wiem, trzeba zapytać sędziego, czy kopanie innego zawodnika jest dozwolone czy nie. Jeżeli jest dozwolone, my będziemy z tym grali, nie ma problemu.

Trener Mołłow powiedział, ze Legia zagrała z Piasecznem swój najlepszy mecz od kilku lat.
- Ja się bardzo cieszę, że tak trener Mołłow mówi. To doświadczony szkoleniowiec, który widział nie jeden mecz, mam nadzieję że, zagramy jeszcze lepszy mecz w środę.

Przyznał również, że najbardziej obawiali się dziś Wojtyńskiego i będą starali się go wyłączyć z gry...
- Cóż, jeśli tak twierdzą, to ja będę bardzo zadowolony jeśli skupią się tylko na pilnowaniu Wojtyńskiego, naprawdę.


TEODOR MOŁŁOW (trener KS Piaseczno): Moi zawodnicy na pewno łatwo nie poddadzą się w walce o finał play-off. Przed nami drugi mecz i wszystko może się zdarzyć. Inna sprawa, że ja uważam, że to zwycięstwo jest nasze, bo jak dodamy punkty Michała Wojtyńskiego do punktów Piaseczna, któremu przez cztery lata z rzędu utrzymywaliśmy formę i przeszedł do Legii w świetnej formie, wyciągając Legię na 3. miejsce po sezonie zasadniczym, to ja nie mogę być aż tak niezadowolony z tego wyniku. W sumie nasz zawodnik dużo dał w meczu (śmiech).

Dzisiaj bardzo uważnie pilnowaliście Michała Wojtyńskiego. Tak się go obawialiście?
- Tak, my wiemy co on potrafi i wiemy, że to nieprzewidywalny zawodnik - jego "trójki" mogą wygrać i przegrać mecz.

Co zadecydowało o wygranej Legii?
- Słabsza skuteczność w porównaniu z tym, co prezentujemy na co dzień i słabsza deska. Przegraliśmy walkę na tablicach zarówno w obronie, jak i ataku.

Legia chyba zaprezentowała się najlepiej, biorąc pod uwagę zarówno oba mecze ligowe, jak i wszystkie przedsezonowe sparingi?
- Najlepiej od pięciu lat. Jeśli się nie mylę, od pięciu lat nie przegraliśmy z Legią i dziś Legia faktycznie była wyjątkowo mocna. Legia zawsze zresztą była dobrym zespołem i ta porażka nie przynosi nam wstydu. Ja się nie wstydzę, że przegraliśmy. Ja jestem tylko zdenerwowany i niepocieszony niewykorzystaną szansą wygranej oraz złym rozegraniem ostatnich dwóch naszych akcji. One nie zostały rozegrane tak jak chciałem. Zawodnicy zrobili swoje i wyszło na to, że improwizacja nie jest najlepszym rozwiązaniem.

A... i jeszcze, w ostatniej akcji sędziowie powinni zaliczyć nam dwa punkty. Ja wiem, że one nic nam już nie dawały, ale one powinny zostać zaliczone. Rzut niecelny, dobitka z powietrza, to zmieściło się w czasie. Chociaż to nie jest tak bardzo istotne.


Autor: Bodziach i Gacek

Dodatki
Zapowiedź

Odczarować halę w Piasecznie

Znamy już dokładne terminy meczów półfinałowych play-off pomiędzy KS Piaseczno a Legią. Nasi koszykarze pierwszy mecz zagrają w najbliższą sobotę o godzinie 14, w hali przy ulicy Szkolnej 14 (SP nr5) w Piasecznie. Wstęp jest bezpłatny - serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców do wspierania naszej drużyny. Po meczu bez problemu można zdążyć na Łazienkowską, na mecz piłkarzy z Zagłębiem.

Przed Legią trudne zadanie, ale żeby awansować do I ligi trzeba pokonywać wszystkich. A na pewno w fazie play-off. Piaseczno jest zespołem mocnym, o czym nikogo przekonywać nie trzeba. Najlepiej świadczy o tym bilans zespołu - i tak osłabionego w trakcie rozgrywek - 13 wygranych i 5 porażek w sezonie zasadniczym.

Przed własną publicznością Piaseczno przegrało tylko raz, w pierwszej kolejce z Turem. Później tylko kilka razy zwyciężali małą różnicą punktową, częściej deklasując przeciwników. Tak także było z Legią, która w Piasecznie zagrała bardzo słabo. Tyle, że mecz rozgrywany był dość dawno, bo cztery i pół miesiąca temu. W Piasecznie grali jeszcze Przemysław Lewandowski i Michał Wojtyński. Teraz ten drugi wzmocnił Legię, do tego doszedł Damian Cechniak, a z naszej drużyny odeszli Pawlak i Janiewski. Kontuzja wykluczyła z dalszej gry Pawła Podobasa. Legia gra zupełnie inną koszykówkę niż na początku rozgrywek, co najlepiej oddają wyniki i po fatalnym starcie sezonu (0-5), legioniści potrafili najpierw awansować na trzecie miejsce w rundzie zasadniczej, a w play-off pewnie pokonać Politechnikę Rzeszowską.

Można w ciemno zakładać, że sobotni mecz będzie zdecydowanie inny niż ten z listopada. Wtedy Legia już w I kwarcie miała 10-punktową stratę, której nie udało się odrobić. Nasz zespół stracił wówczas aż 100 punktów, co wcześniej, ani później, w obecnych rozgrywkach, nie przytrafiło się legionistom. Tym bardziej, że ostatnio grają bardzo dobrze w obronie, tracąc w meczach nawet po 44-45 punktów. Piaseczno tymczasem sądząc po osiąganych wynikach, o wiele mniejszą wagę przykłada właśnie do obrony, licząc na zdobycie większej liczby punktów niż rywale.

W ostatnim meczu obu drużyn na Bemowie, Legia była bliska wygranej... ale nadzieje na zwycięstwo zabrał Patryk Andres, ekwilibrystycznym rzutem z daleka, w ostatniej sekundzie akcji. Te właśnie punkty zadecydowały o wygranej Piaseczna 71-69. W tamtym pojedynku najwięcej punktów dla Legii zdobył Piotrek Nawrot - 25. Mamy nadzieję, że po słabym występie przeciwko Politechnice, nasz kapitan znów pokaże klasę i poprowadzi nasz zespół do zwycięstwa. W drużynie gości, na Beowie najlepiej punktowali Dominik Majewski (20) i Sebastian Okoła (17).

Oba zespoły znają się bardzo dobrze, wątpliwe więc, żeby ktoś kogoś czymś zaskoczył. Atutem Piaseczna będzie własny parkiet, choć... ten i kilku legionistom nie jest obcy. Można wyrokować, że w tym pojedynku zadecyduje dyspozycja dnia. Legia na pewno musi poprawić skuteczność w ataku w porównaniu z ostatnim spotkaniem, a jeśli do tego zagra mądrze w obronie, powinniśmy być świadkami niespodzianki, jaką byłaby wygrana beniaminka z przedsezonowym głównym faworytem do awansu.


Autor: Bodziach

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.