Derby nasze!
W rozegranym dziś na Bemowie pierwszym meczu I rundy play-off, koszykarze Legii wygrali z Polonią Warszawa 87-63. Wyniki poszczególnych kwart: 24-7, 16-17, 28-15, 19-24l. Więcej informacji, zdjęcia i filmy wkrótce. Drugie spotkanie rozegrane zostanie w kolejny weekend w hali przy Konwiktorskiej. Rywalizacja toczy się do dwóch wygranych.
Chociaż przed meczem nie brakowało dywagacji, czy Legia po raz trzeci poradzi sobie z Polonią, z którą w sezonie zasadniczym mierzyła się dwukrotnie, ale zwyciężała niezbyt okazale, to już pierwsze minuty sobotniego pojedynku play-off pokazały różnicę klas. Legioniści zaczęli bardzo agresywnie w obronie, w czym duża zasługa naszego kapitana, Pawła Podobasa.
Poloniści w pierwszych minutach gry nie mogli oddać łatwych rzutów, w efekcie po sześciu minutach było już 19-2 na naszą korzyść. Nasi gracze pod koszem rywala robili co chcieli. Dogrania do Bartka Bojki i Damiana Zaperta z reguły kończyły się skutecznymi rzutami. Pierwsza kwarta to w całości niemal koncertowa gra Legii, okraszona m.in. "trójką" Rafała Holnickiego. Wynik tej partii meczu ustalił Bojko na 24-7.
Początek drugiej kwarty należał do Polonii - gości zdobyli 7 punktów z rzędu, zmniejszając straty do 10 punktów i blokując m.in. rzut Arka Kobusa. Na więcej legioniści nie pozwolili, a krótki przestój w ataku zakończył trzema rzutami spod kosza Bartek Bojko. Po "trójce" Świderskiego i trafieniu Kobusa, znowu nasza przewaga wzrosła do 16 oczek. Takim też prowadzeniem zakończyła się pierwsza połowa (40-24).
W poprzednich meczach legioniści słabiej prezentowali się w trzecich kwartach. Tym razem było zupełnie inaczej i w tej właśnie części gry nasz zespół zapewnił już sobie spokojne zwycięstwo. Szturm legionistów nastąpił po czterech minutach tej kwarty. Najpierw cztery punkty z rzędu zdobył Podobas, chwilę później za 3 punkty trafił Paszkiewicz, a po kolejnych akcjach naszych podkoszowych oraz Podobasa zrobiło się 60-32 w 26. minucie gry. Goście mogli już tylko walczyć o to, by minimalnie zmniejszyć rozmiary porażki. Nie było to łatwe, bo bardzo dobrze w defensywie spisywał się "Czarny", który raz po raz naciskał na rywali i kilkakrotnie odbierał im piłki w bardzo sprytny sposób. Kolejne minuty mijały, a nasza przewaga nadal była bliska 30 punktów. Przed czwartą kwartą koszykarze Legii prowadzili 68-39.
Przed meczem legioniści najbardziej obawiali się najbardziej doświadczonego zawodnika Polonii, Marka Popiołka. Kapitan KSP na Bemowie nie zagrał dobrze. Świetnie pilnowany przez legionistów zdobył zaledwie kilka punktów i praktycznie był bezużyteczny. Andrzej Kierlewicz próbował zastępować Popiołka Kijanowskim, ale i jemu nie szło tego dnia najlepiej.
W pierwszych paru minutach czwartej kwarty, nasi gracze znowu pozwolili polonistom na kilka łatwych punktów, ale krótką niemoc przerwała trójka Mikołaja Motela. Nasz młody rzucający tym razem zagrał dłużej niż w ostatnich meczach, w ataku grał odważnie, choć nieskutecznie, ale bardzo dobrze spisywał się w defensywie. Polonia w ostatnich minutach meczu poczynała sobie coraz śmielej, wykorzystując m.in. rozluźnienie w naszych szeregach. W efekcie dwie akcje goście zakończyli wsadami Kobera. Wynik jednak już sporo wcześniej był rozstrzygnięty i ostatecznie Legia zwyciężyła 87-63. Zdecydowanie pewniej niż w sezonie zasadniczym.
Drugi mecz obu drużyn odbędzie się w kolejną sobotę przy Konwiktorskiej. W specyficznej hali Polonii na pewno legionistom będzie grało się trudniej, ale nie mamy wątpliwości, że nasi gracze zapewnią sobie zwycięstwo i awans do drugiej rundy play-off. Postawa w pierwszym pojedynku napawa optymizmem.
Autor: Bodziach