Liga polska
III runda play-off, 1. mecz
299
Warszawa
13.04.2014
17:00
Legia Warszawa
KSK Noteć Inowrocław
Legia Warszawa
73-59
KSK Noteć Inowrocław
8. Bartłomiej Ornoch 16 (4)
14. Arkadiusz Kobus 10
12. Bartłomiej Bojko 9
6. Holnicki-Szulc 8
7. Paweł Podobas (k) 7 (1)
15. Michał Świderski 7 (1)
21. Andrzej Paszkiewicz 6 (2)
24. Damian Zapert 6
9. Krystian Koźluk 4
4. Rafał Piesio 0
10. Damian Cechniak 0
30. Mikołaj Motel -
trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski
7. Bartosz Pochocki 10
4. Karol Michałek 9
14. Mikołaj Grod 9 (1)
11. Aleksander Filipiak 7
5. Hubert Wierzbicki 6 (2)
6. Grzegorz Jankowski 6 (2)
19. Karol Koper 5 (1)
12. Bartosz Królikowski 4 (1)
9. Daniel Korólczyk 3
16. Piotr Wiśniewski 0
trener: Dariusz Sikora
Sędzia główny Miłosz Tracz, Marcin Gandor ; Komisarz: Wojciech Imiołek
Relacja

Pierwszy finał dla Legii!

W rozegranym dziś na Bemowie pierwszym meczu finałowym play-off o I ligę, koszykarze Legii pewnie wygrali z Notecią Inowrocław 73-59 i prowadzą 1-0. Wyniki poszczególnych kwart: 22-15, 19-16, 19-12, 13-16. Zdjęcia i filmy już wkrótce. Drugi mecz obu drużyn rozegrany zostanie w najbliższą środę o 19:00 w mogącej pomieścić 1800 widzów hali w Inowrocławiu.
W środę Legia awansowała do finału play-off i miała o kilka dni mniej na przygotowanie się do pierwszego meczu finałowego. Mimo to wśród naszych graczy panowało przekonanie , że dobra forma z meczu z MKS-em Kalisz tylko zaprocentuje w pojedynku z Notecią. Legia zagrała słabiej niż w meczu z Kaliszem, ale i tak zwyciężyła pewnie, pozwalając rywalom na prowadzenie przez pierwszych kilkanaście sekund.

Po meczu trenerzy Legii najbardziej zadowoleni byli z wyniku, gry obronnej i dobrej postawy dalekich zmienników. Z Notecię legioniści rozpoczęli w składzie: Holnicki, Paszkiewicz, Kobus, Zapert, Cechniak. Ten ostatni o dziwo zagrał niespełna 6 minut, a alternatywą dla niego byli tego dnia Bojko i Koźluk. Początek pojedynku to walka punkt za punkt, w efekcie czego przyjezdni wyszli na moment na prowadzenie 8-6 - jedyne w całym meczu. W pierwszych minutach świetnie w ataku grał Kobus, z którym inowrocławianie zupełnie sobie nie radzili. Jak się później okazało, to nie był tak dobry mecz Arka, jak choćby ostatni z Kaliszem. W pierwszej kwarcie Kobus pokazał jednak kilka świetnych zagrań, jak m.in. wsad w asyście rywala, wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie 16-9. Chwilę wcześniej skuteczne wejście pod kosz zaliczył Holnicki, a niedługo później "Świder".

Już w pierwszej w kwarcie na boisku pojawił się Koźluk, których od kilku tygodni ani na moment nie pojawił się na parkiecie. Niektórzy mogli przecierać oczy ze zdziwienia, ale trenerzy Legii wiedzieli co robią. Koźluk pokazał tego dnia, że potrafi grać dobrze w obronie. Więcej minut dostał także Bartek Ornoch. Trenerzy już szykowali Bartka do wejścia na boisko, po kilku niecelnych trójkach Świdra, ale gdy Ornoch czekał na zmianę, Świderski właśnie trafił i trenerzy cofnęli zmianę. Młody rzucający Legii pokazał, że dobro zespołu jest najważniejsze i nawet nie skrzywił się, a tylko oklaskiwał "Świdra" za celny rzut. Na parkiecie i tak pojawił się chwilę później i swoją robotę wykonał bardzo dobrze.

W pierwszej kwarcie legioniści zdołali osiągnąć 7-punktową przewagę. W drugiej kwarcie dystans wynosił przez dłuższy czas 7-9 punktów. Wspomniany wcześniej Ornoch nie trafił w jednej z akcji za 3, ale jak gdyby nigdy nic, kilkanaście sekund później spróbował po raz kolejny i tym razem trafił. Po tej akcji w naszych szeregach pojawił się zastój, przez co goście doszli nas na 3 punkty (33-30), ale wtedy znowu dał o sobie znać Ornoch. Po tym jak zablokowany został Bojko, Ornoch rzucał za 3 punkty. Nie trafił, ale sam zebrał piłkę, odegrał ją do rozgrywającego, ten oddał Ornochowi i rzucił po raz drugi, tym razem celnie. Końcówka pierwszej połowy była bardzo nerwowa. Legioniści odetchnęli po celnych wolnych Bojki i dwóch niecelnych rzutach za 3 Korólczyka, a sami mieli do końca 7 sekund na rozegranie akcji. Kobus próbował wejścia na kosz, ale spudłował, jednak piłkę w sprytny sposób zebrał Paszkiewicz, zszedł do narożnika, boiska i równo z syreną (i okrzykiem kibiców "rzucaj!") oddał rzut. Piłka leciał, leciała i czyściutko zatrzepotała w siatce. Szał radości na trybunach, na ławce Legii i zdenerwowanie w ekipie rywali. Do przerwy 41-31 na korzyść Legii.

Trzecia kwarta rozpoczęła się niemal idealnie - najpierw "Czarny" ponownir trafił za 3 punkty, chwilę później Paszkiewicz zaliczył asystę przy punktach Zaperta i po 22. minutach prowadziliśmy już 46-31. Nasza przewaga w ciągu kolejnych paru minut wzrosła nawet do 18 punktów i wydawało się, że już nic złego nie może nas spotkać. Legioniści chyba za bardzo wyluzowali się, co wykorzystali Jankowski (dwie trójki z rzędu), Filipiak i Korólczyk. Zmniejszyli straty do 8 punktów i poczuli, że może się udać. Trener Sikora poklepywał swój zespół, przekonując, by poszedł za ciosem. Legioniści po czasie na żądanie zagrali jednak zupełnie inaczej. Najpierw trafił Ornoch, a w kolejnych akcjach zdobyliśmy jeszcze 6 punktów z rzędu, zaś rywale w tym czasie ani razu nie trafili do kosza. Przed ostatnią partią znów prowadziliśmy pewnie, 60-43.

Czwarta kwarta rozpoczęła się od trójki Królikowskiego, ale w odpowiedzi najpierw Podobas, a później ornoch trafiali za 3. Przewaga wzrosła w pewnym momencie do 19 oczek i nawet słabsza końcówka, w której legioniści grali już bardzo spokojnie, nie tak agresywnie jak przez cały mecz, nie mogły zmienić losów. Wygrana 73-59 była bardzo pewna, choć największym mankamentem w grze naszej drużyny, były częste przestoje. Po serii dobrych akcji, następowało kilka błędów. Najważniejsze, że wobec słabszej dyspozycji w ataku Kobusa (w obronie spisywał się bardzo dobrze), "odpalili" inni i tak naprawdę Legia jest na najlepszej drodze do I ligi. Brakuje nam tylko jednej wygranej. Tylko i aż. Czekamy na środowy mecz w Inowrocławiu!


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi

Dariusz Sikora (trener Noteci): Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie rozegraliśmy dobrych zawodów. Daliśmy się zdominować zawodnikom Legii – szczególnie w ofensywie, a także pozwoliliśmy im nas wypchnąć z korytarza z trumny na obwód.
Mimo to muszę także pochwalić mój zespół za momentami dobrą grę w obronie, ponieważ dwukrotnie udało nam się podnieść z dość słabych fragmentów rywalizacji, kiedy przegrywaliśmy już bodajże siedemnastoma czy dwudziestoma punktami.
Z kolei jeśli chodzi o atak, mam wiele pretensji do moich zawodników, gdyż nie graliśmy swoich akcji. Tak naprawdę sam nie wiem, z czego to wynikało. Chyba po prostu generalnie rozegraliśmy słabe spotkanie. Legii należało się to zwycięstwo, ale nie przekreśla ono jeszcze całej rywalizacji. Za kilka dni – w środę – czekamy na was w Inowrocławiu.
Legioniści mogą mieć chyba lekkie powody do niepokoju, bowiem przed niespełna dwoma miesiącami Pańska drużyna boleśnie ich pokonała w Inowrocławiu...
- Każdy mecz jest innym wydarzeniem i stanowi inną rywalizację. Przed każdym spotkaniem zawodnicy na nowo się koncentrują, a trenerzy przygotowują koszykarzy na dany pojedynek, który jest osobną historią. Tamto spotkanie to już historia, zupełnie tak samo jak to. Wszyscy jesteśmy profesjonalistami i wiemy, że ten mecz już się zakończył. Trzeba go wyrzucić z głowy i przygotować się do kolejnych zawodów.
Jakie szanse dałby Pan na konieczność rozegrania trzeciego meczu w Warszawie?
- Stuprocentowe. Na pewno przyjedziemy tutaj jeszcze raz.


Zrobiliście duży krok do osiągnięcia upragnionego celu, jakim jest awans do pierwszej ligi. Trzeba przyznać, że w meczu przeciwko Noteci zaprezentowaliście się dobrze w obronie, co stanowi optymistyczny prognostyk przed rewanżowym meczem w Inowrocławiu.
RAFAŁ PIESIO: Generalnie nie powiedziałbym do końca, że zagraliśmy w pełni dobre spotkanie, takie optymalne, które wystarczyłoby do tego, żeby wygrać z Notecią na wyjeździe. U siebie nie przegrywamy, co obrazuje cały sezon, ale myślę, że cały czas musimy utrzymywać koncentrację, zwłaszcza na ten jeden bardzo ważny pojedynek. Znamy historię i pamiętamy, jak wyglądał mecz na parkiecie naszych rywali w sezonie zasadniczym. W Inowrocławiu musimy zagrać naprawdę bardzo dobrze, żeby na spokojnie móc wypracować sobie awans do pierwszej ligi.
Szkoleniowiec Noteci, z którym rozmawiałem, jest głęboko przekonany o tym, że na sto procent spotkamy się z jego zespołem po raz trzeci...
- No to tak stwierdził trener Noteci. [śmiech] Ja myślę, że zakończymy tę rywalizację dwoma pojedynkami.
Innymi słowy wszyscy mamy nadzieję, że będziemy mieć spokojną Wielkanoc.
- Oczywiście. Wszyscy bardzo byśmy tego chcieli. Nikt nie chce dopuścić do trzeciego spotkania, aczkolwiek gdyby nawet do niego doszło, to możemy być spokojni – u siebie po prostu nie przegrywamy.
Czego Wam zatem życzyć przed środową konfrontacją?
- Tego, żebyśmy utrzymali koncentrację. Nie możemy myśleć, że awans mamy już w kieszeni. To ostatni mecz i naprawdę musimy wznieść się na wyżyny naszych umiejętności, żeby zachować spokój, by nie było niepotrzebnej 'nerwówki'.


Autor: Hugollek

Dodatki
Zapowiedź

Dwa kroki do pierwszej ligi

W niedzielę o 17:00 koszykarze Legii zagrają pierwszy finałowy mecz play-off o awans do I ligi. Rywalizacja toczy się do dwóch wygranych. Wszystkich kibiców gorąco zapraszamy do hali na Bemowie. Wstęp na mecz kosztuje tylko 7 złotych. Bilety do kupienia od 16:00 przy wejściu do hali. W sezonie zasadniczym legioniści pewnie pokonali Noteć na własnym boisku, ale i wysoko przegrali w Inowrocławiu. W fazie play-off nasz zespół wyeliminował Polonię (2-0) i MKS Kalisz (2-1), a Noteć pokonała najpierw rezerwy Trefla Sopot (2-1) i AZS UMK Toruń (2-0).


Autor: Bodziach

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.