Ach te wyjazdy...
Już po 12 minutach gospodarze prowadzili 12-2. Jedyne punkty dla Legii zdobył Tomasz Cielebąk, który po dobrym początku spisywał się jednak słabo. - Tomek, z racji tego, że jest wychowankiem ostrowskiego klubu, chciał zagrać najlepiej jak potrafi, ale nieco się ,,zagotował' i spisał się poniżej możliwości - mówił Gembal.
Kiedy w 7. minucie zespół Gipsaru Stali Ostrów po trzecim celnym rzucie zza linii 6,25 metra prowadził już 20-8, stało się jasne, że gospodarze nie powinni przegrać. Chyba, że tak jak w poprzednich meczach, w drugiej połowie zapomną jak gra się w koszykówkę.
W 13 min. ukarany został przewinieniem technicznym. - Nic chciałbym komentować tego zdarzenia. Po prostu zbyt dużo powiedziałem sędziemu - mówił trener Legii. Gembal chciał wymóc na sędziach, aby zwrócili uwagę zawodnikom Stali na ich ostra grę. Trochę jednak się zagalopował.
Po pierwszych 20. minutach gospodarze wygrywali 55-28, ale do rozegrania zostały im jeszcze dwie kolejne kwarty. Tego, bacząc na poprzednie mecze bali się miejscowi kibice. - Szczerze powiem, że ja też obawiałem się drugiej połowy. Przecież w poprzednich spotkaniach, mimo iż prowadziliśmy do przerwy, w drugiej części meczu przegrywaliśmy - mówił Jerry Hester.
Tu nic im zdarzyć się nie mogło. - Trudno wygrywać mecze, kiedy przystępuje się do nich po wyjściu z autobusu - komentował Wojciech Żurawski, koszykarz Legii. Mimo wszystko wśród zawodników gości nie brakowało względnie zadowolonych. - Chciałbym, aby nasz zespół grał z takim zaangażowaniem w każdym meczu tak jak zawodnicy Stali w dzisiejszym spotkaniu. Do meczów musimy wychodzić maksymalnie skoncentrowani i grać na 100 procent umiejętności. Wówczas możne myśleć o jakimś dobrym wyniku - mówił inny gracz warszawian Wojciech Majchrzak.
Autor: Gazeta Wyborcza