Dobry mecz, ale Polonia lepsza
Koszykarze Legii po raz pierwszy od ponad dwóch miesięcy potrafili nawiązać wyrównaną walkę z przeciwnikiem. Było to o tyle niespodziewane, że Polonia jest zdecydowania mocniejszą drużyną. Do zwycięstwa Legii zabrakło naprawdę niewiele...
Na derby specjalnie zmobilizowali się kibice warszawskiej Legii. Również nasi koszykarze postanowili zagrać na całego... albo więcej. Przed meczem wiele osób zastanawiało się nad rozmiarem porażki legionistów. Raczej nikt nie przewidywał, że gospodarze będą w stanie nawiązać wyrównaną walkę ze znacznie mocniejszym koszykarsko rywalem.
Mecz rozpoczął się od trafienia Jarutisa i prowadzenia Polonii. Pierwsze punkty dla Legii zdobył Andrzej Sinielnikow. Zarówno on, jak i Kamil Sulima ani na moment nie opuścili dziś parkietu. Obaj grali świetnie i potrafili poderwać pozostałych kolegów do walki. Bardzo dobrze zagrał także Dominik Czubek, który aż sześciokrotnie trafił do kosza rywali zza linii 6,25 m. Swoją jedyną "trójkę" na początku spotkania trafił Sinielnikow i Legia przegrywała tylko 7-8. Walka była cały czas zacięta, a po chwili "wojskowi" wyszli na pierwsze w tym meczu prowadzenie, 12-10 (po akcji 2+1 w wykonaniu Sulimy). W pierwszej kwarcie Legia już nie objęła prowadzenia. Rywale przez cały mecz wykonywali znacznie więcej rzutów wolnych (i robili to skutecznie). Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 17-22.
Drugą kwartę od celnego rzutu za 3 punkty rozpoczął Czubek. Drugie prowadzenie w spotkaniu Legia objęła ponownie po trafieniu Sulimy (24-23). Cały czas mecz był bardzo wyrównany, jednak to Polonia minimalnie prowadziła. Końcówka pierwszej połowy to bardzo agresywna gra Legii w obronie. Poskutkowała. Pięknym blokiem popisał się Kamil Sulima, a ostatnie punkty dla Legii w tej części gry zdobył Bartek Błaszczyk. Po 20 minutach Legia przegrywała tylko 36-39.
Fani, którzy licznie przybyli na Bemowo wspierać swoich koszykarzy, wierzyli cały czas w sukces swoich ulubieńców. W hali zawisło kilka flag (m.in. "Bielany"). Doping na pewno pomagał legionistom, a że był prowadzony non-stop, prawdopodobnie deprymował trochę rywali. Ci bowiem nie mogli liczyć na wsparcie kibiców. Od momentu awansu do ekstraklasy w hali Legii nie pojawiają się kibice Polonii. Nie inaczej było tym razem. Nie przeszkodziło to jednak gospodarzom w stworzeniu wspaniałej atmosfery. Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania, na parkiet pofrunęły serpentyny, rzucone przez fanów Olimpii Warszawa. Gdy udało się je uprzątnąć z parkietu... reszta hali rzuciła kolejne kilkadziesiąt sztuk serpentyn. Fani przygotowali również konfetii, które leciało do góry po zdobywanych przez gospodarzy koszach.
Dystans do Polonii przez długi czas pozostawał bez zmian. W 24 minucie spotkania, po kolejnej "trójce" Czubka było 41-44. Następnie Polonia zdobyła siedem punktów z rzędu i wyszła na 10-cio punktowe prowadzenie. Legioniści nie zamierzali się poddawać, jednak 10 minut przed końcem przegrywali 52-62. Takim wynikiem zakończyła się bowiem trzecia kwarta, a ten rezultat ustalił Jeklin rzutem za 3.
Ostatnia część spotkania okazała się bardzo emocjonująca. Ostatni raz kibice Legii taką nerwówkę przeżyli podczas grudniowego spotkania ze Śląskiem. Już po pięciu sekundach IV kwarty Legia odrobiła 3 punkty - za sprawą Sulimy. W 32 minucie legioniści tracili do rywali już tylko 5 punktów. Chwilę po zdobyciu punktów, 5 faul popełnił Bartek Błaszczyk i musiał opuścić parkiet. Kibice pożegnali go głośnym "dziękujemy". Pięć minut przed końcem meczu za piąty faul boisko musiał opuścić Wojciech Leśniak. Nie zdeprymowało to jego kolegów, którzy już minutę później doprowadzili do remisu 70-70. Kibice od kilkunastu minut nieprzerwanie śpiewali "Legia, Legia Warszawa" i niesieni głośnym dopingiem legioniści grali świetnie. Niestety kolejne pięć oczek zdobyli goście i ich przewaga wzrosła do 5 punktów. Na minutę i 40 s przed końcem Legia traciła jeszcze 7 punktów do przeciwnika. Rzut za 3 punkty w wykonaniu Czubka jeszcze rozbudził nadzieje na szczęśliwe zakończenie. Do końca meczu pozostało jedynie niewiele ponad minutę. Legioniści bardzo długo zwlekali z faulem, w końcu Sulima zdecydował się właśnie w ten sposób przerwać akcję Polonii. Jeklin nie pomylił się i trafił oba przysługujące mu rzuty. Ostatnie punkty dla Legii zdobył Kamil Sulima. Na tablicy widniał wynik 77-81. Legioniści, żeby myśleć o doprowadzeniu do dogrywki, musieliby trafić celnie za 3 punkty z faulem (nie było już czasu na więcej akcji). Tomasz Lipiński nie trafił jednak do kosza i Legia uległa Polonii czterema punktami.
Po tak dobrym meczu w wykonaniu Legii trudno się dziwić, że kibice długo dziękowali swoim zawodnikom za walkę, a pieśni "Czy wygrywasz, czy nie" niosły się po całej hali i jej okolicach. Teraz Legię czekają mecze w "dolnej szóstce". Jeśli będą grali tak ambitnie i mądrze jak dzisiaj, szanse na utrzymanie się w ekstraklasie znacznie wzrosną.
Autor: Bodziach