Liga polska
II runda 2. kolejka
350
Warszawa
12.03.2003
18:00
Legia Warszawa
Noteć Inowrocław
Legia Warszawa
85-90
Noteć Inowrocław
Czubek 24(4)
Sulima 23(5)
Lipiński 20(4)
Malewski 15(1)
Błaszczyk 3
Kuraś 0
Dębski 0
Leśniak 0
Malinowski 0
Austin 24(2)
Mrożek 16(4)
Sneed 15
Radke 11
Żytko 9(1)
Czaska 9(1)
Kościuk 6
Turković 0
Czubek 5
Błaszczyk 4
Sulima 3
Lipiński 3
Malewski 1
Kuraś 1
Leśniak 1
Dębski 1
Malinowski 1
Żytko 5
Austin 4
Czaska 3
Radke 3
Mrożek 2
Sneed 1
Kościuk 1
Sędzia główny
Relacja

Ambitna walka, ale znowu porażka

Legioniści nie potrafili pokonać Noteci Inowrocław we własnej hali, mimo iż przez większość meczu to oni właśnie prowadzili. W Legii nie zagrał podstawowy rozgrywający "wojskowych", Andrzej Sinielnikow. Koszykarz nie miał pieniędzy, aby opłacić przejazd z Białegostoku do Warszawy...
Mimo to Legia rozpoczęła bardzo dobrze. Pierwsze punkty zdobyli już po kilkunastu sekundach - za 3 punkty trafił Kamil Sulima. Po "trójkach" Malewskiego i ponownie Sulimy Legia prowadziła już na początku 11-2. Przewaga gospodarzy wzrastała wraz z upływem czasu. Po ładnym wsadzie Bartka Błaszczyka, w 5 minucie spotkania było 18-7. Następnie bardzo ładną akcją popisał się Grzegorz Malewski. Najwyższe, trzynastopunktowe prowadzenie legioniści obejmowali po "trójkach" Lipińskiego. Pierwsza kwarta zakończyła się ośmiopunktowym prowadzeniem Legii, 30-22.
Początkowo zupełnie niewidoczny był Austin Alex. Dopiero w drugiej połowie pokazał na co go stać. Nasi koszykarze bardzo dobrze wykonywali rzuty z dystansu - w ciągu pierwszych 10 minut aż sześciokrotnie trafiali za trzy punkty. Również na początku drugiej kwarty zza linii 6,25m trafił Sulima. Oprócz Kamila przez 6 minut żaden inny legionista nie potrafił jednak trafić do kosza i w 16 minucie spotkania na tablicy pojawił się wynik 37-34. Po trafieniu Żytki Noteć wyszła na pierwsze w tym meczu prowadzenie (37-38). Akcja Lipińskiego 2+1 ponownie pozwoliła Legii objąć prowadzenie. Do przerwy jednak był remis, 45-45. Tuż przed końcem tej części gry dwóch rzutów wolnych nie wykorzystał Malinowski.
W czasie przerwy, nieliczni kibice, zastanawiali się czy ich ulubieńcy będą potrafili odnieść zwycięstwo. Przeważały opinie, że gdyby grał Sinielnikow, ze zdobyciem dwóch punktów nie byłoby problemów. Spotkanie obserwował były zawodnik Legii, Michał Exner. Był także kontuzjowany Kamil Kozłowski.
Druga połowa rozpoczęła się od trafienia bardzo dobrze grającego Malewskiego. Po 3 minutach goście prowadzili już jednak pięcioma punktami. Po kilku skutecznych akcjach Legii, ponownie gospodarze wyszli na prowadzenie. Sędziowie kilkukrotnie odgwizdywali przeciwnikom błąd kroków. Niestety na więcej niż 4 punkty Legia nie potrafiła odskoczyć. W tej części gry legioniści pięciokrotnie trafiali za 3 punkty. Jako ostatni uczynił to, rozgrywający bardzo dobry mecz, Dominik Czubek. Legia prowadziła 69-65. Przed końcem III kwarty Noteć zdobyła jeszcze trzy oczka i przed decydującą częścią gry, "wojskowi" prowadzili jednym punktem. Zapowiadała się nerwowa końcówka...
Czwartą kwartę Legia rozpoczęła bardzo skoncentrowana, jakby nie chciała powtarzać sytuacji z poprzednich meczów, gdzie zwycięstwo wymykało im się z rąk w samej końcówce. Dominik Czubek celnie rzucił za 3. W dwóch kolejnych akcjach punktował Malewski i czteropunktową przewagę utrzymywali gospodarze. Po jednej z kontr Noteci powstało spore zamieszanie.Dominik Czubek sfaulował Austina, ten tak się tym zdenerwował, że powiedział kilka niecenzuralnych słów. Dwa rzuty wolne wykorzystał Amerykanin. Następnie jeden rzut wolny wykonywał Czubek. Po trafieniu, akcję rozpoczynali gospodarze. Do końca spotkania pozostało niewiele ponad 3 minuty. Legia prowadziła 78-77. Sytuacja sprzed minuty bardzo mobilizująco podziałała na Austina. Trafiając za 3 punkty wyprowadził on Noteć na dwupunktowe prowadzenie. Te zmagania zgdomadzeni w hali kibice obserwowali na stojąco. Mimo niewielkiej liczby fanów, nie zamierzali oni w ciszy oglądać meczu - głośnym dopingiem wspierali Legię. Po kolejnej "trójce" Czubka Legia objęła, ostatnie jak się później okazało, prowadzenie. Noteć przez całe spotkanie miała problemy z rzutami z dalszej odległości. W końcówce wpadały im jednak praktycznie wszystkie... Straty próbował niwelować Czubek. Trafił on jednek tylko jeden z dwóch przysługujących mu rzutów i nadal to Noteć prowadziła (82-83). Austin popisał się kolejną trójką i na 51 sekund przed końcem meczu, Legia miała 4 punkty straty. Jeszcze po trafieniu z dystansu Lipińskiego, nadzieje warszawskich kibiców odżyły. Niestety faulowany przez gospodarzy Kościuk wykorzystał oba rzuty osobiste, ustalając wynik meczu na 85-90. Legia co prawda miała jeszcze 10 sekund na przeprowadzenie akcji, ale żaden z graczy nie zdecydował się na rzut za 3 punkty, a rzut oddany z bliskiej odległości przez Malinowskiego odbił się jedynie od obręczy. Tak więc kolejna porażka Legii stała się faktem. Widać było złość gospodarzy. Kibice tradycyjnie już podziękowali im za walkę i grę na całego. Niestety na zwycięstwo musimy jeszcze poczekać.
Szkoda, że w Legii nie zagrał Sinielnikow. Z nim w składzie, zwycięstwo nad Notecią byłoby znacznie łatwiejsze. Mimo to trzeba pochwalić wszystkich graczy za dobrą grę.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi

Mirosław Noculak, trener Noteci: "Przede wszystkim chciałem pogratulować postawy drużynie Legii. Ten młody zespół rozegrał bardzo dobre spotkanie i dzięki naszej niefrasobliwości był bliski zwycięstwa. Tak duża ilość celnych rzutów z dystansu tak młodego zespołu to jest coś niesamowitego. Prawda jest taka, że moi gracze nie realizowali podstawowego założenia obronnego, wypychania zawodników z piłką powyżej ósmego metra. Tą taktykę moi podopieczni zrealizowali dopiero w ostatnich akcjach i dzięki temu udało się nam to spotkanie wygrać.
Dlaczego wygraliśmy tak nisko? Bo Legia grała bardzo dobrze. To może prosta odpowiedź, ale jednak wyczerpująca. Proszę sobie przypomnieć, że zespół znacznie wyżej notowany, jak Polonia, wygrał tu również minimalnie. Jeszcze niejeden zespół, który tu przyjedzie będzie miał spore problemy. Wynika to z wielu przyczyn - m.in. zespoły, które tu przyjeżdżają myślą, że odniosą łatwe zwycięstwo. A tu nic łatwo nie będzie, co Legia pokazała nie tylko w dzisiejszym meczu. Podstawowy błąd każdego zespołu, który tu przyjeżdża - myśli, że łatwo wygra. To jest moment psychologiczny. Każdy myśli przed zawodami, że mamy mecz do przodu. Ja nie siedzę w psychice graczy, ale o to mogę ich podejrzewać. Oni sobie muszą sami z tym poradzić."

Jacek Gembal, trener Legii: "Gratuluję gościom wygranej. Mam mieszane uczucia, była bowiem szansa wygrać ten mecz. Ja cały czas patrzę przez pryzmat, żeby ci chłopcy czynili postępy. Wydaje mi się, że w stosunku do tego co było miesiąc temu czynią postępy i to mnie bardzo cieszy. Coraz lepiej grają młodzi gracze, jak Grzesiu Malewski, czy Karol Dębski, który ostatnio trochę chorował i dlatego trochę mniej grał. Spore postępy czyni również Kamil Sulima, który także jest zawodnikiem młodym. Myślę, że praca na treningach przynosi efekty. Po raz kolejny jednak powiem, że my cały czas jesteśmy w okresie przygotowawczym. Pewnych rzeczy nie było kiedy przećwiczyć. Ale to trzeba zrobić, żeby ci chłopcy uczyli się. Nie można ich od razu z przedszkola wyprowadzić na uniwersytet. Pewien etap muszą oni przejść.
Trochę nam zdrowia zabrakło. Bardzo dużym dla nas osłabieniem był brak Andrzeja Sinielnikowa, który po prostu nie miał za co przyjechać z Białegostoku. Taka jest niestety prawda. Mamy sytuację wręcz dramatyczną, bo może się zdarzyć że w ogóle nie dokończymy rozgrywek. Nas ratuje 100-200 tysięcy złotych, ale tych pieniędzy nie ma. Tyle jest potrzebne na samą organizację meczy i wyjazdów. Mimo, iż na wyjazdy jeździmy w dniu meczu, stołujemy się w tanich barach, to te pieniądze są niezbędne do opłacenia sędziów i samej organizacji spotkań. Poza tym musimy...a przynajmniej powinniśmy płacić trzem zawodnikom. Reszta gra u nas zupełnie za darmo. Andrzej Sinielnikow z tego powinien żyć. Nie ma on za co i po co przyjeżdżać do Warszawy, bo on nie ma za co tu żyć. Przy rodzinie się jakoś utrzyma, w Białymstoku. Ja nie wiem jak to się skończy.
Szkoda by było, żeby nie dograć tych rozgrywek, ponieważ to oznaczałoby degradację do III ligi. Wtedy można będzie zapomnieć o drużynie Legii Warszawa. To dla samej Warszawy byłoby ogromnym wstydem, włącznie z władzami politycznymi i gospodarczymi. Po protu wstyd, bo ja nie wierzę w to, że 100-200 tyś. zł, w takim mieście jak Warszawa nie można znaleźć. Czytając w gazetach o jakich pieniądzach się mówi np. w sejmie to mnie śmiech pusty ogarnia. Mimo, iż zrezygnowaliśmy z zawodników na których nas nie było stać, a zdecydowaliśmy się płacić tylko trzem...nawet na to nas nie stać. To jest po prostu kpina i to świadczy o politykach, którzy rządzą Warszawą. Ci młodzi chłopcy mogą nie dograć sezonu, a oni mówią że dbają o kulturę fizyczną narodu?!"


Autor: Bodziach

Dodatki
Zapowiedź

Koszykarze Legii po serii porażek w środę we własnej hali podejmować będą drużynę, która wydawałoby się znajduje się w ich zasięgu, Noteć Inowrocław. Po minimalnej porażce z Polonią, warszawscy kibice zaczęli mocniej wierzyć, że zwycięstwa ich drużyny przyjdą niedługo. W Słupsku się jeszcze nie udało. Wierzymy, że już w środę Legia zainkasuje pierwsze w tym roku 2 punkty w jednym meczu. Noteć ma jeden punkt więcej od Legii, dzięki zwycięstwu w poprzedniej kolejce.
Naszym koszykarzom z pewnością przyda się głośny doping. Serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców na Bemowo, w środę o godzinie 18.


Autor: Bodziach

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.