Bez lekarza
Gratuluję rywalom spodziewanej wygranej - mówił trener pokonanych Jacek Gembal po meczu, w którym "niespodziewanie" gospodarze przegrywali 0:16, a gracze pierwszej piątki zdobyli zaledwie 17 punktów.
"Widowisko", jakie swoim kibicom zafundowali w pierwszych minutach środowego meczu gracze Detal-Metu/Noteci, sprawiło, że gromkie oklaski nagradzały każdy udany ruch rywali.
Zespół, który z powodu finansowej klęski prawie wycofał się z rozgrywek, złożony w większości z młodych, jeszcze zaskoczonych grą w PLK zawodników, którego najbardziej doświadczony koszykarz Andrzej Sinielnikow jest kontuzjowany, ogrywał gospodarzy 16:0. A jeszcze niedawno inowrocławianie bili się play off. - Zauważyłem po odpadnięciu z walki o ósemkę utratę motywacji - mówił po spotkaniu trener Mirosław Noculak. - Przed meczem bardzo prosiłem o to, by walczyli z zaangażowaniem - dodawał. Tymczasem coraz bardziej zdezorientowana nieporozumieniami i błędami piątka graczy, nie trafiła żadnego z dziewięciu pierwszych rzutów z gry i siedmiu wolnych.
Wejście rezerwowych odmieniło sytuację. - Obrona! Defense! - krzyczał na partnerów Rusłan Bajdakow, który ufarbował czuprynę na blond. Kosz kandydata do spadku został odczarowany, gdy Żytko wykorzystał jeden rzut wolny (zegar pokazywał 5 minutę i 20 sekundę gry).
Dopiero 45 sekund później Bajdakow jako pierwszy z drużyny zakończył akcję punktami. Po trójce Żytki (9:19) czas wziął trener gości Jacek Gembal. Ale w następnej akcji rozgrywający jest faulowany (znowu trafia jednego wolnego). Za moment przechwytuje piłkę i mimo, że pudłuje w kontrze, wraca na swoją połowę notując drugi przechwyt (w sumie miał ich pięć w meczu). A Bajdakow dobija w końcówce niecelny rzut wolny Roberta Kościuka. Kwarta o zaskakującym początku kończy się wynikiem 13:19, a z 13 punktów 10 (solidarnie po 5) zdobywają Żytko i Białorusin. Także jego trzypunktowa akcja sprawiła, że był pierwszy remis, po 21. Chwilę wcześniej owacją przywitano powrót po kilku meczach przerwy kapitana Detal-Metu/Noteci Piotra Czaski. Najstarszy na parkiecie zawodnik trafił 7 z ośmiu rzutów za dwa, miał też 5 asyst, blok i dwa przechwyty. A gospodarze prowadzili pierwszy raz w meczu (22:21) w 13. minucie po wolnym Kościuka. Gości jednak nie podłamało ani świetne wejście rezerw, ani strata w drugiej kwarcie Bartłomieja Błaszczyka (6 zbiórek, 2/2 za dwa w 11 minut). Zawodnikiem, który w ataku skręcił nogę zaopiekował się "odpoczywający" w środę najskuteczniejszy strzelec poprzedniego sezonu i zakończonej rundy zasadniczej Alex Austin (jedyne trzy punkty w 29 minucie - najniższa zdobycz w karierze w Polsce), asystent Noculaka Piotr Baran oraz klubowy lekarz Noteci. Bo Legii na lekarza po prostu nie stać. - Przegranej można było się spodziewać, ale nie przyjechaliśmy się tu położyć - mówił po meczu Gembal. Jakby wyprzedzając słowa swojego trenera, młodzi zawodnicy ze stolicy po rzucie z dystansu Dominika Czubka prowadzili jeszcze w 25 minucie 51:41. Tempo podkręcił wtedy znowu Żytko i na przerwę przed ostatnią kwartą, po jego trójce drużyna schodziła z parkietu z prowadzeniem 58:56. Ostatnia odsłona koszykarskiej etiudy, to popis Czaski (10 pkt.). Po jego punktach Detal-Met/Noteć prowadziła najwyżej (80:65), ale w ciągu ostatnich kilkudziesięciu sekund roztrwoniła przewagę.
Autor: Gazeta Wyborcza