Druga porażka w sezonie
Koszykarze Legii doznali drugiej porażki w tym sezonie. Tym razem nie dali rady Stali Ostrów. Legia przegrała mecz już w pierwszej kwarcie, którą przegrała 24-4(!). Później już ciężko było odrobić straty i stąd piętnastopunktowa porażka.
"W pierwszych dziesięciu minutach zagraliśmy jak frajerzy. Zupełnie nie realizowaliśmy założeń. Graliśmy na stojąco, z gry zdobywając tylko dwa punkty" - mówił trener Legii Jacek Gembal.
Zupełnie inaczej grali podopieczni Andrzeja Kowalczyka stale powiększając przewagę. Pierwsza kwarta po wyśmienitej grze ostrowian w obronie zakończyła się, pogromem Legii 24-4.
Na początku drugiej kwarty legioniście w końcu zaczęli trafiać do kosza i w 14. minucie, po celnym rzucie za trzy, najlepszego zawodnika Legii Tomasa Pacesasa przekroczyli granicę dziesięciu punktów (11-32). W odpowiedzi seryjnie do kosza zaczął trafiać Marcus Williams. Po 20 minutach wydawało się, że koszykarze Degusty rozgromią rywali z Warszawy. Jednak po zmianie stron legioniści zabrali się do odrabiania strat.
"W szatni powiedziałem moim koszykarzom to co uważałem za stosowne. Nie będę mówił jakie były to słowa. Na pewno ich nie pochwaliłem" - skomentował Jacek Gembal.
Przewaga ostrowian topniała. Koszykarze z Ostrowa nie potrafili oddać celnego rzutu i nie mogli przebić się przez obronę strefową rywali. Jednak w tym momencie nie zadrżała ręka Marcusowi Williamsowi w dwóch rzutach za trzy. "Był to przełomowy moment w meczu. Te rzuty ponownie ustawiły grę" - ocenił Gembal.
W ostatnich minutach na celne rzuty najlepszego w Legii Tomasza Pacesasa odpowiadali Williams i Dariusz Parzeński. W 35. min Legia przegrywała tylko 56-62 i od tego momentu rozpoczęła agresywnie bronić na całym boisk. Taktyka ta nie przyniosła zamierzonego efektu, bowiem faulowani zawodnicy Degusty bezbłędnie wykonywali rzuty osobiste.
Autor: Gazeta Wyborcza