REKLAMA

Oceny po meczu z Biatransem

Redakcja - Wiadomość archiwalna

Gdyby koszykarze Legii przez całe spotkanie grali tak jak w pierwszej kwarcie, oceny za sobotni mecz byłyby zupełnie inne. Niestety później wydawało się, że niektórym nie chce się walczyć. To jak powinno się angażować w grę pokazał w końcówce Zapart. Po raz kolejny najlepsi, naszym zdaniem, na parkiecie byli Podobas i Bochenek. Zupełnie nie wyszedł mecz Tomkowi Jaremkiewiczowi.

Podobas (4). Podobnie jak w meczu z Jagiellonką, był najbardziej zaangażowanym zawodnikiem naszego zespołu. Tak jak pozostałym, popełniał błędy, ale jako jeden z niewielu potrafił zebrać piłkę po własnym niecelnym rzucie. Kolejny raz dzięki waleczności udało mu się zaliczyć przechwyt na ostatnim rywalu, ale w tej akcji nie udało mu się zdobyć punktów.

Bochenek (4). Nie ma sobie równych jako środkowy w Legii. Gdyby jeszcze był skuteczniejszy w paru sytuacjach w końcówce spotkania, wynik końcowy mógł być inny. Często dobrze, czasem na pograniczu faulu, blokował wysokich przeciwników.

Złomańczuk (3,5). Po urazie kolana, który wyeliminował go ze spotkania z Jagiellonką, wrócił do gry. Widać było, że "Złom" nie ma siły na dłuższy występ i zdyszany musiał prosić o zmiany. Tym razem nie wchodził pod kosz - ograniczył się jedynie do rozdawania piłek. Na rozgrzewce nieźle wychodziły mu trójki, w meczu jedyny rzut z dystansu minął obręcz.

Kowalik (3,5). Krótszy występ Kowalika, na pewno lepszy niż ostatni z Jagiellonką. Parę razy mógł lepiej zachować się w obronie.

Zapart (3). Grał bardzo krótko, ale od razu po wejściu na boisko było widać, że jest spragniony gry. Takiego zaangażowania brakowało tego dnia pozostałym.

Nawrot (3). Kapitan Legii tym razem nie zachwycił. Dużo jego rzutów z dystansu było niecelnych. Jako jeden z niewielu skutecznie wykonywał osobiste.

Adamski (3). Wystąpił z lekkim wąsem w hołdzie dla Adama Małysza ;) Trzeba wymagać od niego więcej. W połowie słabiej rzucał osobiste. Bliski paru przechwytów. Nie ustrzegł się także strat. Przy wyższych przeciwnikach trudno mu było walczyć na tablicach.

Grzejszczyk (3). Nie grał zbyt długo. Zdecydowanie lepszy pod własnym koszem niż w ataku, gdzie nie stanowił większego zagrożenia - inna sprawa, że prawie nie dostawał piłek.

Piotrowski (2,5). Zagrał dłużej, ale zupełnie nie zachwycił. Często wydawało się, że gra na pół gwizdka. Choć sędziowie zapisali mu na koncie 3 punkty w pomeczowym protokole, zdobył ich łącznie 5. Najpierw z ponad 7 metrów celnie trafił za 3 punkty (pozostałe próby niecelne), a pod koniec meczu udanie wszedł pod kosz. Rzutu osobistego jednak nie wykorzystał.

Jaremkiewicz (2,5). Waleczności odmówić mu nie można, ale to nie był jego dzień. Oddał mnóstwo rzutów z dystansu, ale ponad 3/4 z nich odbijało się od obręczy. Próbował też kilka razy wchodzić pod kosz, ale zazwyczaj faulowali go rywale, czego akurat nie zauważali sędziowie (a przynajmniej nie odgwizdywali). Jako jedyny w Legii ukarany przewinieniem technicznym za krytykowanie decyzji arbitrów. Szkoda, że w końcówce spudłował z dogodnej pozycji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.