Dwernicki: To, co zgotowali kibice, to coś niesamowitego
W meczu Wisła - Legia, najlepszym strzelcem krakowian był Jakub Dwernicki, zdobywca 37 punktów. Zawodnik musiał przedwcześnie opuścić parkiet po faulu technicznym na Łukaszu Zajączkowskim. "Zawsze daje z siebie wszystko i czasami emocje biorą górę. Zawsze staram się jednak zachowywać zasady fair play. Rzeczywiście pospinaliśmy się trochę z rozgrywającym Legii" - mówi w rozmowie z portalem skwk.pl.
"Wydaje mi się, że to on zaczął. Kiedy przykryłem go bardziej agresywnie, nie wiem czy celowo czy nie, ale uderzył mnie łokciem. Odczułem to i mu troszeczkę oddałem. Generalnie było dużo emocji w tym meczu. W pewnym momencie wiedziałem, że ja muszę pociągnąć naszą grę. Emocje wzięły górę. Wiem, że źle zrobiłem, no, ale niestety tak się stało" - mówi Dwernicki.
Zawodnik Wisły mówi także, że na mecz z Legią nie trzeba go było specjalnie mobilizować. "Jest to odwieczny rywal tak samo jak derby z sąsiadką, w których miałem przyjemność grać. Legia w zeszłym roku awansowała do II ligi i po raz pierwszy z nimi graliśmy. Odnośnie samego meczu: to, co zgotowali kibice, to coś niesamowitego. Jak w niedzielę oglądałem filmiki z meczu, to aż ciarki przechodziły. Bo naprawdę nie pamiętam, żeby było aż tyle ludzi na hali i żeby był taki niesamowity doping" - mówi w rozmowie z skwk.pl.
Dwernicki zauważa, że Legia była w sobotę lepsza, a przewagę zdobyła głównie dzięki świetnej skuteczności rzutów za 3 punkty. "Trafili prawie 50% trójek, co na naszej hali jest dosyć trudne do osiągnięcia. Wszyscy wiemy, jakie są nasze kosze. Nie analizowałem jeszcze tego meczu, ale rzeczywiście mieli sporo wolnych pozycji i niestety wykorzystywali to. Parę trójek wpadło im dosłownie z ręką na piłce. (...) Rzeczywiście oni mają dosyć wysoki skład, przegraliśmy 'deskę', nie ma, co ukrywać. Brakuje nam troszkę centymetrów, ale powinniśmy nadrabiać w inny sposób: sprytem, czy jeszcze większą walką. Niestety nie udało się" - mówi wiślak.
Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.