Inauguracyjne emocje
Ponad 9 tys. ludzi przybyło na Stadion Wojska Polskiego, aby zobaczyć inaugurację rudny wiosennej sezonu 2001/2002. Kibiców Amiki jak zwykle nie było w sektorze gości. Za to ich piłkarze przyjechali do Warszawy z dawnymi legionistami : Grześkiem Szamotulskim, Piotrkiem Mosórem (wygwizdanym...) oraz Jurkiem Podbrożnym. W składzie Legii pojawił się jeden nowy zawodnik - Radostin Stanew. Za to na ławce rezerwowych zasiadł niezwykle doświadczony Marek Jóźwiak.
Spotkanie rozpoczęło się z lekkim opóźnieniem. Od samego początku swą nieporadność demonstrował...sędzia. Nie chodzi tu o same decyzje, co o brak zrozumienia z liniowymi i przegapianie ważnych wydarzeń na boisku. Niestety nota od obserwatora PZPN nie została podana do wiadomości publicznej... Pierwsze minuty należały zdecydowanie do legionistów. Już w 4 minucie sam przed bramkarzem znalazł się Stanko Svitlica, ale jego strzał obronił "Szamo". Kolejna groźna sytuacja to piękne dośrodkowanie Tomka Kiełbowicza, po którym piłkę głową uderzył Czarek Kucharski...prosto w ręce Grześka. Kolejne minuty meczu były nieco senne i mało ciekawe. Dopiero w 33 minucie zrobiło się ciekawie, gdy pod bramką Legii sfaulowany (faul wątpliwy...) został zawodnik gości. Do rzutu wolnego podszedł Jurek Podbrożny a jego dośrodkowanie trafiło prosto na głowę Marka Zieńczuka, który przepięknym strzałem dał prowadzenie Amice. Nieco zawiedzeni kibice zaczęli jeszcze głośniej dopingować swoich piłkarzy. Do przerwy jednak wynik się nie zmienił.
W pierwszej części meczu największe zastrzeżenia można było mieć do postawy Sebastiana Nowaka i Jacka Magiery, który tradycyjnie potykał się o własne nogi. Pochwalić należało natomiast Amikę za dobrą, techniczną i co najważniejsze rozsądną piłkę. Gracze Jabłońskiego byli w pierwszej części meczu zespołem zdecydowanie lepszym i nic nie zapowiadało, aby mieli ten mecz przegrać... Jedyna zmiana dokonana w przerwie to wejście Adama Majewskiego za Nowaka.
Drugą część, podobnie jak pierwszą, dobrze rozpoczęła Legia. Kilka szybkich ataków, kilka dokładnych podań jednak bez wymiernych efektów. Dobrą grę pokazywała dalej Amica, która grała nieprawdopodobnie skutecznie w destrukcji. Świetną partię rozgrywał Piotr Mosór. Jednak napór ze strony Legii był bardzo silny, aż wreszcie Amica go nie wytrzymała. W 65 minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez Tomka Kiełbowicza obrońcy gości zbyt krótko wybili piłkę, do której dopadł Magiera i potężnym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania. W 71 minucie za słabo grającego Stanko Svitlicę wszedł fantastycznie przywitany przez kibiców Sylwester Czereszewski. Już 9 minut później przy Łazienkowskiej zapanowała euforia! Po pięknym podaniu ze środka pola do bezpańskiej piłki doszedł właśnie "Czereś" i pięknym leciutkim strzałem oszukał rozpaczliwie interweniującego Szamotulskiego. 2:1 dla Legii! W tym momencie wydawało się, że to już koniec emocji. Nic bardziej błędnego! W 88 minucie kibiców skandujących "w Warszawie mamy lidera" ostudził Jacek Dembiński, który pokonał z 15 metrów Stanewa. Tym razem nowy bramkarz Legii popełnił wyraźnie błąd i tego gola trzeba zapisać na jego konto.
Mimo niekorzystnego rezultatu kibice Legii dalej dopingowali swój zespół. W doliczonym czasie gry stało się coś czego nikt się jednak nie spodziewał. Gdy kibice powoli zbierali się do wyjścia przepięknym podaniem popisał się Vuković, piłkę przejął niepilnowany Kucharski i mocnym strzałem pokonał interweniującego Szamotulskiego. 3:2!!! Nieprawdopodobna radość kibiców Legii! W chwilę po tej bramce na boisku pojawił się długo oczekiwany Marek Jóźwiak zmieniając Vukovica. Obaj piłkarze dostali porcję solidnych braw. Kilka chwil później arbiter tego spotkania, Pan Tomasz Mikulski zakończył inauguracyjny mecz rundy wiosennej. Legia pokonała po bardzo dobrym meczu (szczególnie drugiej połowie) Amikę Wronki 3:2.
Na koniec jeszcze raz należy pochwalić gości za bardzo dobrą, odważną grę. W ten sposób na Łazienkowskiej gra niewiele drużyn. Amica zaryzykowała i niewiele brakowało a wywiozła by z Warszawy 3 punkty. Myślę, że wrończami mogą się więc czuć nieco zawiedzeni. Co do piłkarzy Legii to należy im pogratulować zwycięstwa i niesamowitej woli walki aż do ostatnich sekund. Tak więc do niedzieli liderem tabeli jest Legia Warszawa.
Autor: Michał Szmitkowski