Legia znów górą!
Legia Warszawa lepsza od Lecha Poznań w niedzielnym hicie ekstraklasy. Jedynego gola dla mistrzów Polski zdobył w pierwszej połowie Dominik Nagy, który wykorzystał świetne podanie ze środka pola od Sebastiana Szymańskiego. Gra mistrzów Polski wyglądała zdecydowanie lepiej niż w ostatnich spotkaniach, chociaż nadal widać, że brakuje jeszcze do perfekcji.
Od pierwszego gwizdka sędziego gospodarze starali się często utrzymywać przy piłce i spokojnie budować swoje akcje ofensywie. W 5. minucie spotkania po raz pierwszy do interwencji został zmuszony Matus Putnocky, który pewnie złapał uderzenie z dystansu Cafu. Za moment odpowiedział Lech. Podanie z lewej strony dostał Christian Gytkjaer, ale strzelił nieznacznie obok słupka. Przez kolejne minuty gra toczyła się głównie w środku pola, gdzie nie brakowało ostrych starć pomiędzy zawodnikami obydwu zespołów. W 15. minucie Legia miała drugą okazję, aby tego dnia wyjść na prowadzenie. Po wrzutce z rzutu wolnego główkował Artur Jędrzejczyk, jednak piłką przeleciała ponad poprzeczką.
Wreszcie w 31. minucie przewaga mistrzów Polski została potwierdzona. Dominik Nagy dostał ze środka pola, ograł Putnockiego i spokojnie umieścił piłkę w bramce. Świetną asystą w tym wypadku popisał się Sebastian Szymański. Do końca pierwszej połowy mieliśmy tylko jedną groźną okazję. Tuż przed przerwą sam na sam z Radosławem Cierzniakiem znalazł się Joao Amaral. Portugalczyk posłał piłkę obok lewego słupka.
Chwilę po przerwie mogło być 2-0 dla Legii. Po wrzutce z rzutu rożnego główkował Mateusz Wieteska i piłka odbiła się jedynie od poprzeczki. Szansę na dobitkę miał jeszcze Cafu, ale Portugalczyk nie zorientował się, gdzie jest futbolówka... Szkoda! Wkrótce pociągnięty za koszulkę w polu karnym został Nagy i sędzia wskazał na jedenasty metr. Niestety, po wideoweryfikacji VAR zmienił swoją decyzję i grę rozpoczął Lech. Po godzinie gry zamieszanie w szesnastce gospodarzy. Amaral kopnął piłkę od niechcenia, a ta niespodziewanie trafiła do Łukasza Trałki. Gracz Lecha nie połapał się w akcji i skutecznie na przedpolu interweniował Cierzniak.
Potem na boisku ponownie mieliśmy mało bramkowych okazji. Legia nieco cofnęła się na swoją połowę i wyczekiwała ataków przeciwnika, którzy starali się głównie atakować skrzydłami. Dziesięć minut przed końcem przyjezdni popełnili prosty błąd w wyprowadzeniu piłki spod własnego pola karnego. Michał Kucharczyk chciał go szybko wykorzystać strzelając z dystansu, jednak jego próba była niecelna. Za moment wprowadzony Miroslav Radović zakręcił jednym z obrońców i tym razem bardzo dobrze na linii zachował się Putnocky, parując piłkę poza linię boczną.