Wszystko pod kontrolą
Legia Warszawa skromnie 1-0 pokonała na wyjeździe Śląsk Wrocław po bramce Cafu. W sobotni wieczór mistrzowie Polski zaprezentowali się na boisku o niebo lepiej niż przed tygodniem i zasłużeniem wywalczyli komplet punktów. Wielkie brawa należą im się szczególnie za pierwszą połowę, w której zdominowali swoich przeciwników.
Od początku spotkania legioniści nacierali na rywali. Składne akcje były przeprowadzane szczególnie prawą stronę, gdzie biegali Marko Vesović oraz Michał Kucharczyk. W 9. minucie po raz pierwszy do wysiłku został zmuszony Jakub Słowik. Bramkarz z trudnością odbił strzał zza pola karnego Cafu. Za moment ponownie z dobrej strony pokazali się gracze Ricardo Sa Pinto. Na skrzydle obrońców zwiódł Sebastian Szymański, ale z jego dośrodkowania nie skorzystał Kucharczyk, który w dobrej sytuacji nieczysto trafił w piłkę. W 23. minucie bliski szczęścia był z kolei Szymański, którego główkę świetną interwencją obronił Słowik. Piłkarze ze stolicy prezentowali się lepiej od swoich rywali. Bardzo dobrze operowali futbolówką i widać było, że mają plan, jak wywieźć z Wrocławia komplet punktów.
Wkrótce Legia dopięła swego! Z rzutu wolnego w słupek co prawda trafił Szymański, ale w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie znalazł się Cafu, który wpakował piłkę do siatki. Cztery minuty przed przerwą rozgrywający fantastyczną pierwszą połowę Szymański mógł mieć asystę. Pomocnik przedarł się w pole karne Śląska, dograł wprost na głowę Kucharczyka, a ten... z najbliższej odległości chybił. To była już druga stuprocentowa okazja, którą zaprzepaścił "Kuchy".
Po przerwie Śląsk zaczął grać bardziej ofensywie. Wreszcie do interwencji został zmuszony Radosław Cierzniak, spokojnie łapiąc próbę rywala zza pola karnego. Ogółem warszawianie kontrolowali, to co dzieje się na boisku i nie pozwalali przeciwnikom na zbyt wiele. Po niespełna godzinie gry czerwoną kartką został ukarany Arkadiusz Piech. Napastnik Śląska wyleciał z boiska za agresywny atak na nogę Artura Jędrzejczyka. Pomimo tego, że mistrzowie Polski grali z przewagą zawodnika, to przez kolejne minuty nie potrafili udokumentować swojej przewagi. Dopiero kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry bliski podwyższenia prowadzenia był Marko Vesović. Reprezentant Czarnogóry znalazł się na prawej stronie, zbiegł z piłką do środka i z jego mocnym uderzeniem poradził sobie Słowik. Za moment odpowiedzieli gospodarze, kiedy z dystansu wprost w Cierzniaka huknął Radecki.
W 86. minucie mecz powinien być rozstrzygnięty. Dominik Nagy biegł nieatakowany przez prawie pół boiska, lecz w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Jakubem Slowikiem. Ratować sytuację starał się jeszcze Szymański, dobijając jego próbę, jednak i jemu zabrakło precyzji. W doliczonym czasie gry po wrzutce z rzutu wolnego główkował Wojciech Golla i bez problemów, nie po raz pierwszy tego wieczoru, interweniował Cierzniak.