Jest (L)ider! Wygrana rzutem na taśmę!
Po pierwszej kolejce fazy finałowej Legia Warszawa awansowała na pierwsze miejsce w tabeli Ekstraklasy! W Wielką Sobotę mistrzowie Polski pokonali 1-0 Cracovię, dzięki czemu wykorzystali potknięcie Lechii. Spotkanie nie obfitowało w wiele okazji strzeleckich. Gospodarze dwukrotnie trafili jednak dwukrotnie w poprzeczkę. Najpierw za sprawą Andre Martinsa, a potem Iuriego Medeirosa. Dopiero w doliczonym czasie gry trzy punkty gospodarzom dał Carlitos, który wykorzystał rzut karny!
Od początku spotkania obydwa zespoły grały na dużej intensywności. W 12. minucie gospodarze powinni wyjść na prowadzenie, kiedy z dystansu huknął Andre Martins, ale piłka odbiła się jedynie od poprzeczki bramki Cracovii. Powtórki pokazały, że golkiper gości musnął jeszcze futbolówkę, dzięki czemu uchronił swoich kolegów przed utratą gola. Przyjezdni nie potrafili przeprowadzić składnej akcji na połowie „Wojskowych” i Radosław Cierzniak był jak do tej pory bezrobotny. Potem tempo wyraźnie spadło. Dopiero dwa kwadranse po pierwszym gwizdku przebojowo w pole karne przeciwników wpadł Kasper Hamalainen, który w kluczowym momencie szukał przed bramką Carlitosa. Podanie reprezentanta Finlandii nie dotarło jednak do Hiszpana. Wkrótce po raz pierwszy do interwencji został zmuszony Cierzniak. Doświadczony bramkarz spokojnie złapał próbę Airama Cabrery. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem niedokładności. Brakowało składnych akcji i bramkowych okazji.
W 56. minucie wreszcie ładnie zagrali legioniści. Medeiros do Szymańskiego, a próbę młodego pomocnika z duży trudem złapał Pesković. Za moment stołeczny zespół wyszedł na prowadzenie, ale bramka została nieuznana przez arbitra. Kibicom po raz kolejny radość dał Medeiros, jednak zdaniem sędziego obronę bramkarzowi utrudnił Szymański, który był na spalonym. W 70. minucie ponownie fantastycznym uderzeniem popisał się Medeiros! Portugalczyk huknął z dystansu i tym razem to on trafił jedynie w poprzeczkę… Potem "Wojskowi" starali się atakować bramkę przeciwników, lecz niestety na niewiele się to zdawało. Dopiero w doliczonym czasie gry trzy punkty stołecznemu klubowi zagwarantował Carlitos! Hiszpan skutecznie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Williamie Remym.