Tradycji stało się zadość
W sobotę 18.03.2000r piłkarze Legii już po raz czwarty w tej rundzie wybiegli na boisko. Po raz drugi w tym roku Legioniści zagrali na własnym stadionie. Tym razem przeciwnikiem stołecznej jedenastki była wroniecka Amica, zespół aspirujący do gry w europejskich pucharach. Faworytem na pewno była Legia. Na dziewięć rozegranych spotkań z Amicą aż ośmiokrotnie wygrywali piłkarze ze stolicy, więc wydawać mogło by się, że mają sposób na jedenastkę z Wronek. Lecz jak pokazały pierwsze mecze Legia nie zawsze umiała dobrze wywiązać się z roli faworyta. Przed meczem wiadomo już było, że nie zagra kontuzjowany Wojtala, nie pewny był też występ Łapińskiego. Od początku zagrał wreszcie Citko.
Mecz był bardzo ładnym widowiskiem, było dużo sytuacji podbramkowych oraz ładnych akcji. Bardzo odważnie zagrała Amica - świetnie grająca z kontry. Od początku inicjatywę przejęli piłkarze Legii. Już w pierwszej minucie dobrą okazję zmarnował Karwan, przegrywając pojedynek z bramkarzem Amicy. W 6 minucie kolejnej znakomitej szansy nie wykorzystał Sokół, który oszukał obrońców próbujących złapać go na spalony i w sytuacji sam na sam z golkiperem wronieckim spudłował. Amica czyhała na kontry. W 11 minucie świetne dośrodkowywał Piskuła z prawej - na szczęście strzał gracza z Wronek z ok.7 m obronił Robakiewicz. Chwilę później grająca coraz lepiej Amica stworzyła kolejną groźną sytuację, nieudaną próbę ofsajdu Legionistów wykorzystał Sobociński lecz w sytuacji sam na sam z Robakiem za mocno wypuścił sobie piłkę
i bramkarz Legii ją złapał. Kuchenni grali bardzo ryzykownie w obronie próbując często pułapek ofsajdowych, opłaciło im się to w pierwszej połowie bo aż ośmiokrotnie łapali wojskowych na spalone. Warszawiacy jak zwykle atakowali skrzydłami, aktywni byli Karwan, Bednarz i Sokołowski. Znowu było dużo dośrodkowań jednak jest to element, nad którym piłkarze Legii muszą jeszcze popracować.
Przez resztę pierwszej połowy oglądaliśmy ten sam schemat co w poprzednich meczach czyli ciągłe ataki wojskowych bez konkretnego wykończenia i z dużą ilością niecelnych strzałów. Kontry Amicy były niezwykle groźne ale szczęście w dzisiejszym meczu sprzyjało gospodarzom. Znakomicie w defensywie zagrał Murawski - najlepszy gracz tego meczu, słabszy dzień miał Zielu, a Siadaczka zagrał przeciętnie. Mimo wielu niewykorzystanych sytuacji w grze Legii widoczna była poprawa - akcję były składniejsze i ciekawsze niż w poprzednich meczach.
Po przerwie oglądaliśmy naprawdę ładne widowisko. Legia przystąpiła do szturmu na bramkę Strużyńskiego. Amica nie pozostawała dłużna odważniej atakowała (często z kontry) i efektem tego były sunące co chwila ataki raz z jednej a raz z drugiej strony. Dogodną okazje zmarnował Citko, który dostał podanie z lewej od Zielego i uderzył ponad bramką, chwilę później Mięciel dopadł do piłki źle wybitej przez obrońce w okolicach szesnastki i oddał ładny strzał - niestety nie celny. Legioniści ciągle łapani byli na spalone. W 58 min. dobra
indywidualna akcja Karwana, minął kilku graczy Amicy jak tyczki lecz jego dobry strzał obronił Strużyński. Piłkarze z Wronek natychmiast ruszyli do kontry, szybko przedostali się pod pole karne Legii, było bardzo groźnie jednak po dośrodkowaniu z prawej napastnik źle uderzył piłkę i ta przeleciała minimalnie obok słupka (uff!). Ta akcja niczego nie nauczyła obrońców warszawskich. Kilka minut później znowu dopuścili do groźnej akcji - w dogodnej sytuacji w polu karnym zamotał się na szczęście Król i Muraś odebrał mu piłkę. Ten sam zawodnik kilkanaście sekund później znowu uratował Legię blokując groźny strzał Zieńczuka.
Do głosu znowu dochodziła Legia. W 70 min. wreszcie dobra akcja Citko z prawej. Trochę szczęśliwie ograł obrońcę z Wronek i idealnie dośrodkował do wbiegającego Czeresia, który z pięciu metrów bez problemu umieścił strzałem głową piłkę w siatce! 1:0 dla Legii!.
Po utracie bramki Amica zaczęła śmielej atakować. W 75 min. wbiegającego w pole karne Króla znowu powstrzymał Murawski (brawo!!!). Legia grała trochę spokojniej ale nie rezygnowała z ataków. Wronczanie ciągle łapali wojskowych na spalone (już 12 razy!!!). Ale w 79 min. wreszcie się pomylili. Kapitalne zagranie(!!!) Wróbla do idealnie wybiegającego Czeresia (nie było mowy o spalonym) ten wpada w pole karne mija lewą stroną rozpaczliwie interweniującego golkipera Kuchennych i umieszcza piłkę w siatce! 2:0 dla Legii.
Do końca meczu Legioniści kontrolowali sytuację na boisku. Defensorzy nie popełniali poważniejszych błędów. Amica mimo kilku okazji nie zdołała zdobyć bramki. Legia odniosła zasłużone zwycięstwo, po raz kolejny pokonując zespół z Wronek w stosunku 2:0 (to już chyba czwarty raz!). Był to dobry mecz, wojskowi pokazali, że umieją grać w piłkę i że powoli wrzucają odpowiedni bieg. Z meczu na mecz powinno być coraz lepiej. Amica mimo porażki wypadła nieźle, pokazała parę ładnych i składnych akcji. Mimo słabej skuteczności wojskowych (i pewnej ilości straconych nerwów) oceniam ich grę 8.
Autor: Kiełbol