Król Jarosław
Jarosław Niezgoda bohaterem Legii w niedzielnym meczu z Rakowem Częstochowa. Napastnik zdobył trzy gole, zapewniając swojej drużynie komplet punktów. Za bardzo dobrą postawę trzeba jednak wyróżnić wszystkich graczy Aleksandara Vukovicia. Zdominowali oni przeciwnika od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Można śmiało powiedzieć, że był to najlepszy mecz Legii w tym sezonie.
Mecz jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a legioniści już wyszli na prowadzenie. W 5. minucie z prawej strony dokładnie dośrodkował Marko Vesović i świetnie w polu karnym zachował się Jarosław Niezgoda, który głową pokonał bramkarza przeciwników. Napastnik niebawem po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Najpierw z lewej strony indywidualną akcję popisał się Michał Karbownik, który w kluczowym momencie dograł do Niezgody. Ten spokojnie popatrzył i przycelował w lewy dolny róg bramki. Tym samym snajper zdobył swojego czwartego gola w drugim ligowym spotkaniu z rzędu. Pierwsza część pierwszej połowy upłynęła pod zdecydowane dyktando Legii. Gospodarze górowali nad przeciwnikami w każdym fragmencie. Raków nie potrafił nawet zbliżyć się do szesnastki swoich rywali.
W 31. minucie blisko było kolejnego trafienia. Z prawej strony pola karnego huknął Vesović i tym razem Raków uratował słupek. Wkrótce do interwencji wreszcie został zmuszony Majecki. Golkiper Legii sparował do boku bardzo mocny strzał z dystansu Daniela Bartla. Raków w końcówce pierwszej odsłony zaczął atakować nieco śmielej. Wkrótce piłkę na lewej stronie otrzymał Patryk Kun, który spróbował zaskoczyć Majeckiego uderzeniem przy krótkim słupku, lecz ten był czujny i nie dał się zaskoczyć.
Niedługo po zmianie stron akcja Dominika Nagya, który znalazł się na skraju pola karnego, ale jego płaski strzał pewnie złapał Michał Gliwa. W 51. minucie świetna dwójkowa akcja Waleriana Gwilii oraz Luquinhasa, która skończyła się sfaulowaniem Brazylijczyka przez jednego z piłkarzy Rakowa. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a do wykonania rzutu karnego podszedł Jarosław Niezgoda i bardzo pewnym kopnięciem pod poprzeczkę zapisał na swoje konto pierwszego hat-tricka w barwach stołecznego klubu. Po niespełna godzinie gry Gwilia zagroził bramce gości. Reprezentant Gruzji mocno uderzył z ostrego kąta i tym razem futbolówkę poza linię boczną zdołał sparować Gliwa.
W 60. minucie bliski czwartego gola był Niezgoda. Rozgrywający fantastyczne zawody piłkarz ładnym zwodem minął pilnującego go defensora i w sytuacji sam na sam lepszy okazał się golkiper z Częstochowy. "Wojskowi" tego wieczoru grali znakomicie i z całą pewnością był to najlepszy ich występ w tym sezonie. Trzy minuty później trener Aleksandar Vuković zdjął bohatera tego spotkania z boiska, a zastąpił go na placu gry Carlitos. Niezgoda, w pełni zasłużenie, został pożegnany owacjami na stojąco. Ostatnie kilkanaście minut to spokojniejsza gra gospodarzy, którzy starali się przede wszystkim zagrać na zero z tyłu. Pomimo tego, Raków skutecznie był odsuwany od szesnastki warszawskiego zespołu, więc brakowało nam bramkowych sytuacji. Dopiero w 86. minucie zza pola karnego strzelił Carlitos, ale piłka w bezpiecznej odległości minęła prawy słupka bramki Rakowa. Jeszcze w doliczonym czasie gry okazję miał Luquinhas. Brazylijczyk jednak fatalnie chybił, znajdując się kilka metrów od celu.
W ostatniej akcji spotkania rozmiary porażki zmniejszył Tomas Petrasek. Obrońca uderzeniem głową zmusił do kapitulacji Majeckiego.