Mroźny prysznic
Legia Warszawa przegrała na wyjeździe z Pogonią Szczecin 1-3, przerywając tym samym swoją zwycięską serię pięciu meczów. Goście zaprezentowali się ze słabej strony, a po raz kolejny największe problemy mieli ze skutecznością. Szczecinianie skupili się na kontrach, co ostatecznie przyniosło im trzy punkty. Po tej porażce "Wojskowi" stracili pozycję lidera.
Początek meczu należał do legionistów. W 7. minucie gry groźnie było po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale przewrotka Artura Jędrzejczyka była niedokładna. Potem goście głównie utrzymali się przy piłce i spokojnie konstruowali akcje w ofensywie. W 14. minucie błąd w rozegraniu popełnił Marko Vesović, który zagrał piłkę wprost do Adama Buksy. Napastnik Pogoni zmarnował jednak sytuację sam na sam z Radosławem Majeckim, gdyż zbyt daleko wypuścił sobie piłkę. W 25. minucie z dobrej strony na skrzydle pokazał się Marko Vesović. Pomocnik ograł jednego z obrońców, a jego dośrodkowanie omal nie zakończyło się golem samobójczym po niefortunnym odbiciu się piłki od Adama Frączczaka.
Spotkanie nie stało na zbyt wysokim poziomie. Brakowało klarownych sytuacji i długimi momentami z boiska wiało nudą. Dopiero w 37. minucie do wysiłku został zmuszony Dante Stipica. Bramkarz Pogoni odbił przed siebie bardzo mocny strzał zza pola karnego Marko Vesovicia. Chwilę potem niewykorzystana okazja zemściła się na przyjezdnych. Pogoń przeprowadziła szybką akcję prawym skrzydłem. Piłka trafiła pod nogi Buksy, który skorzystał z potknięcia się Mateusza Wieteski i mocnym strzałem nie dał żadnych szans Majeckiemu. Tuż przed przerwą powinien być remis, lecz fatalnie spudłował Arvydas Novikovas. Litwin dostał podanie z lewej strony i zupełnie nieatakowany posłał piłkę wysoko ponad poprzeczką z bardzo bliskiej odległości. Niebawem sędzia dał sygnał kończący pierwszą połowę i obydwie drużyny udały się do szatni przy prowadzeniu Pogoni 1-0.
Zaraz po zmianie stron do ataków ruszyła Legia. W ciągu 15 minut legioniści stworzyli sobie dwie stuprocentowe okazje. Najpierw bliski szczęścia był Andre Martins, który został w ostatnim momencie zablokowany przez defensorów. Powtórki pokazały, że gdyby nie zawodnik rywali, to piłka z całą pewnością trafiłaby do siatki. Za chwilę swój zespół po raz kolejny uratował Stipica. Bramkarz Pogoni wygrał pojedynek sam na sam z Pawłem Wszołkiem. Pomocnikowi Legii wybiegnięcie na czystą pozycję umożliwił Luquinhas, który świetnie dograł mu piłkę z głębi pola.
W 63. minucie przebudzili się gospodarze. Z kontrą pobiegł Spiridonović, ale jego strzał zdołał odbić Majecki. Za moment po drugiej stronie po raz kolejny na wysokości zadania stanął Stipica. Chorwat w ładnym stylu obronił próbę z rzutu wolnego Waleriana Gwilii. Kilka minut później Pogoń strzeliła drugiego gola. Dalekie podanie dostał Srdjan Spiridonović, który dosyć nieoczekiwanie zdecydował się na przelobowanie wysuniętego Majeckiego i podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Legia nie zdążyła jeszcze odpowiedzieć na to trafienie a... musiała znów zaczynać grę od środka. Arbiter po wideoweryfikacji VAR zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego za faul w polu karnym jednego z gości. Do wykonania jedenastki podszedł Buksa i po raz drugi tego wieczoru wpisał się na listę strzelców. "Wojskowi" byli podłamani takim wynikiem, ale starali się strzelić przynajmniej honorowego gola.
W 82. minucie ta sztuka wreszcie im się udała. Novikovas mocno huknął lewą nogą, a futbolówkę wprost pod nogi Jarosława Niezgody sparował Stpipica. Najlepszy strzelec warszawskiego klubu nie miał żadnych problemów z wpakowaniem jej do siatki. 120 sekund potem szczecinianie mogli znów pokonać bramkarza Legii. Majecki z dużym trudem odbił strzał Hostikki oraz dobitkę Buksy. Do ostatniego gwizdka gracze Aleksandara Vukovicia nie potrafili już stworzyć groźnej sytuacji pod bramką golkipera Pogoni i ostatecznie wrócili ze Szczecina bez punktów.