Pierwsza porażka... znowu niecelny karny!
Legii z GKS-em zawsze grało się nieźle. Warto dodać, że od 4 lat warszawianie zawsze wygrywali na Bukowej. Tak miało być i tym razem. W obu zespołach nastąpiły znaczne rotacje w składzie. GKS zagrał z nowymi napastnikami - Mikulenasem oraz Yahayą. Natomiast Legii ubyło dwóch graczy - Czereszewskiego i Radka Wróblewskiego.
Pierwsze minuty to zdecydowana, agresywna gra Legii. Już w drugiej minucie mogło być 1:0, ale Cezary Kucharski nie popisał się skutecznością na polu karnym. Kolejne minuty to coraz większa przewaga "Wojskowych" - świetne sytuacje Kucharskiego i Karwana. Warta uwagi jest szczególnie ta druga. Mianowicie Marek Citko popędził lewą stroną boiska pięknie mijając rywala, wpadł w pole karne, wyłożył piłkę Karwanowi a ten nie potrafił z najprostszej sytuacji strzelić gola. Trudno... Kolejne zagrożenia pod bramką katowiczan to m.in. strzał Citki z wolnego oraz (także po podaniu Citki, ale z rożnego) piękne uderzenie Mięciela, które wylądowało na spojeniu bramki Piotra Lecha. GKS nie stanowił wielkiego zagrożenia. Mało powiedziane, że nie stworzył sytuacji - oni rzadko co wychodzili z własnej połowy! Generalnie gra Legii mogła się podobać, choć była prowadzona w chyba zbyt wolnym tempie. W końcu nadeszła feralna 40 minuta. Po ręce jednego z katowiczan w polu karnym sędzia dyktuje niejednoznaczną jedenastkę dla "Wojskowych". Od razu pojawiło się pytanie - wpadnie czy nie? Okazało się, że nie... Jednak nie ma w tym nic specjalnie dziwnego, bo to już nie pierwszy raz gdy Legia nie strzela karnego. Tym razem to Jacek Zieliński posłał piłkę nad poprzeczką. 5 minut potem sędzia zaprosił zawodników do szatni.
Druga połowa to diametralnie inny mecz. "Gieksa" wręcz rzuciła się do ataków na bramkę Robakiewicza. Strzał za strzałem, akcja za akcją sunęły na Legię. Kilka naprawdę groźnych sytuacji stworzyli katowiczanie. Legioniści ograniczyli się do kontr jednak razili nieskutecznością. Ok. 70 minuty Kucharski nie potrafił z dwóch metrów pokonać Lecha głową. Szczególnie końcówka spotkania okazała się bardzo ciekawa. Dla GKS-u pięknie strzelał Kubisz, ale szczęście oraz słupek sprzyjały Robakiewiczowi. Z kolei kolejnej kapitalnej sytuacji nie wykorzystali warszawianie. Tym razem to Mięciel nie trafił czysto w piłkę, a we wręcz banalnej sytuacji przy dobitce nie poradził sobie rozgrywający słabe spotkanie Wojtala. W 91 minucie w polu karnym Legii pada Kubisz, a sędzia dyktuje karny. Sprawcą był Siadaczka. Nie twierdzę, że karnego nie było, ale był on co najmniej kontrowersyjny. Sami ocenicie jak to było naprawdę. Yahaya bez problemu trafił do siatki, a Legia powinna się poważnie zastanowić nad kupnem tego gracza, bo przynajmniej rozwiązany byłby problem karnych... A tak na poważnie to Legia potrzebuje PRAWDZIWEGO napastnika! Bez kogoś takiego nie ma w ogóle co myśleć o mistrzostwie.
Autor: Woytek