Zdecydował jeden błąd
Kolejna ligowa porażka stała się faktem. Tym razem Legię upokorzyła Cracovia, pokonując u siebie mistrzów Polski po golu Pelle van Amersfoorta. Przez niemal cały mecz "Wojskowi" mieli przewagę, jednak nie potrafili w żaden sposób przełożyć tego na choćby jednego gola.
W 3. minucie gry pierwsze celne uderzenie na bramkę rywali oddali legioniści. Wówczas zza pola karnego technicznie piłkę kopnął Luquinhas, ale pewnie interweniował Karol Niemczycki. Niebawem młody bramkarz Cracovii, w zdecydowanie trudniejszej sytuacji, ponownie wygrał pojedynek z legionistą. Tym razem w sytuacji sam na sam bramkarz gospodarzy okazał się lepszy od Kacpra Skibickiego, który wyszedł z głębi pola do świetnego prostopadłego podania od Josue. Mistrzowie Polski mieli jednak przewagę w środku pola i pierwszy kwadrans mogli zapisać na swoje konto. Wkrótce okazało się jednak, że niewykorzystana szansa Skibickiego zemściła się na graczach Marka Gołębiewskiego. Cracovia krótko rozegrała rzut różny, dośrodkowanie trafiło do niepilnowanego Pelle van Amersfoorta, który na raty z najbliższej odległości pokonał Artura Boruca. "Wojskowi" szybko ruszyli do odrabiania strat, lecz bardzo dobrze na linii spisywał się Niemczycki. W 26. minucie jego formę mocną próbą z dystansu sprawdził Bartosz Slisz, a kilkanaście minut potem z podobnej odległości gola chciał zdobyć Luquinhas.
Do końca pierwszej połowy stroną przeważającą byli piłkarze Legii. Josue dwoi się i troił w środku pola, skąd posyłał doskonałe podania do partnerów w polu karnym, jednak ci nie potrafili tego wykorzystać. Kilka minut przed przerwą byliśmy świadkami sporej kontrowersji. We własnym polu karnym van Amersfoort uderzył łokciem stojącego obok Mateusza Hołownię, ale arbiter nie zdecydował się przeanalizować tej sytuacji na VARze. Zamiast tego odgwizdał rzut wolny dla... gospodarzy. Pierwsza połowa zakończyła się więc skromnym prowadzeniem Cracovii, chociaż ta w pierwszych 45 minutach oddała tylko jeden celny strzał.
Początek drugiej połowy to przewaga Cracovii, która dążyła do strzelenia drugiego gola. Po kilkunastu minutach od gwizdka sędziego taką szansę miał Jakub Myszor. Młody piłkarz gospodarzy znalazł się niemal sam na sam z Borucem, jednak w ostatnim momencie piłkę spod nóg wygarnął mu Maik Nawrocki. W 64. minucie było o krok od drugiej bramki dla piłkarzy z Krakowa. Po rzucie rożnym mocno z półwoleja zza pola karnego huknął Otar Kakabadze i "Wojskowych" tym razem uratował już tylko słupek. W 67. minucie swoją klasę pokazał bramkarz Legii, który obronił mocny strzał z ostrego kąta Rivaldinho.
Kolejne minuty to dalsza przewaga Legii, która wielokrotnie biła niestety głową w mur. Cracovia natomiast liczyła na przeprowadzenia tej jedynej zabójczej kontry. W 84. minucie wprowadzony na boisko Bartłomiej Ciepiela przymierzył w kierunku dalszego słupka i niestety piłka o kilkanaście centymetrów minęła słupek... W doliczonym czasie gry okazję miał jeszcze debiutujący Rui Gomes, który strzelił wysoko ponad poprzeczką.