Krok po kroku
Legia Warszawa pokonała wreszcie na własnym stadionie Piasta Gliwice, którego wizyty na Łazienkowskiej były ostatnio zmorą gospodarzy. Mecz rozstrzygnął się kilka minut po przerwie, kiedy do siatki gości trafili Ernest Muci oraz Filip Mladenović. Gra piłkarzy Kosty Runjacia w pierwszej odsłonie była mizerna, ale po zmianie stron wszystko wyglądało już lepiej.
Pierwsze kilkanaście minut spotkania było spokojne. Legia co prawda częściej utrzymywała się przy piłce, ale miała problemy z kreowaniem akcji w ofensywie. Gospodarze starali się przede wszystkim atakować skrzydłami, jednak niestety wobec defensywnej postawy przyjezdnych żadne dośrodkowanie nie mogło dotrzeć do dobrze ustawionego partnera. Pierwsze uderzenie, aczkolwiek niecelne miało miejsce w 38. minucie. Wówczas po wrzutce od Filipa Mladenovicia główkował Ernest Muci, jednak posłał piłkę obok słupka. Pierwsza połowa upływała pod znakiem walki. Na bisku wielokrotnie iskrzyło między piłkarzami obydwu drużyn, co skutkowało kilkoma żółtymi kartkami. Niewiele przed przerwą byliśmy świadkami drugiego strzału, jednak znowu niecelnego. Tym razem dobre dogranie od Bartosza Kapustki mógł wykorzystać Josue. Portugalczyk huknął ile sił w nogach, ale ewidentnie zabrakło mu precyzji.
fot. Mishka / Legionisci.com
Po zmianie stron Legia ruszyła do ataku i wreszcie zaczęło to wyglądać lepiej. Akcje się zazębiały i już kilka minut po starcie drugiej połowy wynik otworzył Muci. Albańczyk dostał płaskie podanie od Makany Baku i w sytuacji sam na sam spokojnie pokonał bramkarza Piasta. Od tego momentu gliwiczanie musieli się otworzyć, co napędzało kolejne akcje gospodarzy. Już w 51. minucie zobaczyliśmy drugiego gola! Tym razem do Kapustka idealnie obsłużył Mladenovicia, który wpadł w szesnastkę gliwiczan i piekielnie mocnym strzałem nie dał najmniejszych szans Frantiskowi Plachowi. To było kilka fantastycznych minut podopiecznych Kosty Runjaicia, którzy szybko wynagrodzili kibicom nudną pierwszą odsłonę.
Po godzinie gry wreszcie do ofensywny podłączył się Mattias Johansson. Szwed dostał podanie przed polem karnym, ograł jednego z rywali, lecz ostatecznie strzelił wysoko ponad poprzeczką. Równie niecelną próbę zademonstrował niebawem wprowadzony z ławki rezerwowych Damian Kądzior, który chciał zaskoczyć Kacpra Tobiasza z rzutu wolnego. Następne kilkanaście minut to kolejne akcje ze strony Legii. Uderzenia z dystansu spróbował m.in. Igor Charatin, który został jednak w porę zablokowany. W 85. minucie nie po raz pierwszy z dobrej strony pokazał się Josue. Portugalczyk znalazł sobie miejsce do oddania strzału i niestety chybił o metr. W doliczonym czasie gry rozmiary porażki mógł zmniejszyć Michał Chrapek. Pomocnik mierzył w kierunku okienka bramki Tobiasza, który mógł spokojnie odprowadzić piłkę wzrokiem. Za moment z rzutu wolnego ładnie strzelił Josue. Na posterunku był jednak Plach.