Zwycięski rollercoaster
Legia Warszawa wymęczyła awans do kolejnej fazy Pucharu Polski, pokonując po dogrywce w I rundzie Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Legioniści szybko wyszli na prowadzenie po trafieniu Carlitosa, jednak potem dwa gole strzelili gospodarze. W doliczonym czasie gry do remisu z rzutu karnego doprowadził Josue, a w dogrywce zwycięstwo zagwarantował Carlitos!
Mecz fantastycznie rozpoczął się dla graczy Legii. Już w 6. minucie gości na prowadzenie wyprowadził Carlitos. Hiszpan przechytrzył obrońcę, doszedł do dalekiego podania i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Tomasza Loskę. Po strzeleniu pierwszego gola legioniści zdawali się stopniowo przejmować inicjatywę. Co prawda bramkarz Termaliki nie miał zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich możliwości, to jednak w ofensywie gospodarze również nie błyszczeli. Dopiero w 24. minucie do interwencji zmuszony został Cezary Miszta. Bramkarz był czujny i nie dał zaskoczyć się przy próbie z ostrego kąta Kacpra Śpiewaka.
Potem Legia podwyższyła wynika za sprawą Pawła Wszołka, który skorzystał z przytomnego dogrania od Makany Baku. Powtórki pokazały jednak, że asystujący pomocnik chwilę wcześniej był na spalonym przy uderzeniu zza pola karnego Bartosza Kapustki. Za moment gospodarze bliscy byli doprowadzenia do remisu! Andrej Kadlec mocno kopnął futbolówkę lewą nogą w kierunku bliższego słupka, lecz tam świetnie spisał się Miszta. Kilka minut przed przerwą arbiter podjął kontrowersyjną decyzję wyrzucając z boiska Lindsaya Rose'a, który zaatakował od tyłu jednego z przeciwników. Po analizie VAR Jarosław Przybył wycofał się jednak z tego i ukarał obrońcę jedynie żółtą kartką. Powtórki okazały, że była to decyzja jak najbardziej słuszna. W doliczonym czasie pierwszej połowy, spuszczenie z tonu mogło się zemścić na graczach Kosty Runjaicia. Wówczas bliski trafienia był jeden z gospodarzy i w ostatnim momencie z linii bramkowej piłkę wybił Bartosz Slisz.
fot. Mishka / Legionisci.com
Druga połowie rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Znów do sytuacji doszedł Carlitos, który tym razem chciał zaskoczyć Loskę strzałem zza pola karnego. Loska był jednak dobrze ustawiony i zdołał sparować piłkę na rzut rożny. W 53. minucie stadion w Niecieczy wpadł w euforię. Do odbitej piłki dopadł kompletnie niepilnowany Marcel Błachewicz i huknął z półwoleja kompletnie nie do obrony. W tej sytuacji Miszta nie miał kompletnie nic do powiedzenia, jednak trzeba przyznać, że na straconego gola zanosiło się już od dłuższego czasu... Po niespełna godzinie gry czujność Loski sprawdził Muci. Bramkarz Termaliki nie miał jednak kłopotów z dobrą interwencją, ponieważ kopnięta przez Albańczyka piłka leciała wprost w niego.
Druga połowa była zdecydowanie bardziej wyrównana niż pierwsza. Raz po raz jedna lub druga drużyna była gościem pod polem karnym przeciwnika. W 75. minucie powinno być 2-1 dla Legii! Ernest Muci uciekł obrońcom i po chwili znalazł się sam na sam z Loską, jednak zamiast podać do niepilnowanego Carlitosa, postanowił kończyć akcję sam. Niestety, uczynił to w fatalny sposób niemal podając piłkę w ręce bramkarza. Termalika nie zmierzała ślepo czekać do dogrywki. W 80. minucie ponownie wysilić musiał się Miszta. Bramkarz Legii przytomnie wybił poza linię końcową strzał Adama Radwańskiego.
Cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Termalica strzeliła drugiego gola. Daniel Pietraszkiewicz z łatwością wymanewrował Rafała Augustyniaka oraz Artura Jędrzejczyka i mierzonym strzałem pokonał Misztę. Za moment... rzut karny! Cóż za zwrot akcji na stadionie w Niecieczy. Po faulu Hubinka na Yurim Ribeiro, arbiter zdecydował się wskazać na jedenasty metr. Do wykonania rzutu karnego podszedł Josue i pewnie pokonał Loskę.
Potem było równie ciekawie. Najpierw strzał Carlitosa z półwoleja zdołał instynktownie obronić Loska, a za moment równie skuteczną obroną popisał się na linii bramkowej Miszta. Niebawem sędzia zakończył regulaminowy czas gry i zaprosił piłkarzy na przerwę, a potem na dogrywkę.
W 96. minucie dobra szansa Macieja Rosołka. Napastnik wyszedł do prostopadłego podania, a z jego płaskim uderzeniem poradził sobie na raty Loska. Kilkanaście minut potem jeszcze lepszą okazję na gola miał Wszołek. Niestety, pomocnik przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gospodarzy. W 112. minucie znów o swojej klasie przypomniał Carlitos, któremu dobitnie pomógł w tym Josue. Portugalczyk dokładnie zacentrował z rzutu wolnego, a najsprytniej w szesnastce przeciwnika zachował się Hiszpan, pokonując Loskę sprytnym strzałem w krótki róg.