Przerwany mecz! Pewne zwycięstwo
To miało być święto dla drugoligowego Białegostoku. Fanom Jagiellonii na pewno przypomniał się finałowy mecz Pucharu Polski z 1989 roku, w którym przegrali z Legią 2-5. Dziś Legia przystępowała do meczu w roli zdecydowanego faworyta i nie zawiodła, ale zwycięstwo warszawian zeszło na drugi plan, ponieważ spotkanie nie zostało dokończone. Ale po kolei.
Do Białegostoku wybrało się 800 kibiców Legii. Na stadionie Hetmana w sumie zasiadło około 12 000 widzów. Tym razem Dariusz Kubicki odszedł od reguły i wystawił najsilniejszy skład, włączając Artura Boruca, który "zastąpił" Andrzeja Krzyształowicza (on bronił we wszystkich pucharowych meczach jesienią). Spotkanie rozpoczęło się z ośmiominutowym opóźnieniem. Legioniści rozpoczęli po swojemu, czyli szturmując bramkę rywali. Już w 5. minucie Tomasz Sokołowski I oddał ładny strzał z 20 metrów, piłka kozłowała, ale Łukasz Załuska zdołał wybić ją na rzut rożny. Chwilę później poza boiskiem opatrywany był Marek Saganowski, ale powrócił na plac gry... by w 9. minucie wpisać się na listę strzelców. Świetny rajd prawą stroną przeprowadził Tomasz Sokołowski II i płasko podał na 11 metr pola karnego. Wydawało się, że futbolówka nie dotrze do Sagana, ale błąd popełnił obrońca gospodarzy i najskuteczniejszy wiosną legionista sprytnie przełożył sobie piłkę do przodu i strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Załusce. 1-0! Jagiellonia próbowała odpowiedzieć strzałami z dystansu, ale żaden nie leciał nawet w światło bramki. Róznicę klas było widać aż nadto. Niestety gospodarze grali bardzo ostro i już w 18. minucie kontuzjowany został Tomasz Jarzębowski i musiał opuścić murawę. Jego miejsce zajął "pierwszy rezerwowy" Jacek Magiera. W 20. minucie doszło do pierwszej przerwy w grze. Fani gospodarzy i gości zaczęli rzucać czym się da w Policję, do akcji wkroczyły armatki wodne itp... nie będziemy zagłębiać się w szczegóły w tej relacji. Po ośmiu minutach arbiter wznowił grę, ale ta już była dużo bardziej nerwowa. Większość akcji jednych i drugich kończyła się przed polem karnym. Dopiero w 39. minucie ponownie obudziła się Legia. Marek Saganowski szybko wbiegł lewą stroną boiska, dokładnie dograł na 11 metr do wbiegającego w pole karne Tomasza Sokołowskiego II, a ten fantastycznym lobem pokonał obrońcę i bramkarza "Jagi". Legioniści jeszcze kilka razy próbowali ataków, ale dość często byli łapani na spalonym.
W przerwie w drużynie Legii nastąpiła jedna zmiana. W miejsce Marka Saganowskiego wszedł Manuel Garcia. Natomiast trener białostocczan Witold Mroziewski w miejsce Danielewicza wstawił Reginisa. Niewiele w tej części gry pograł Jacek Zieliński, jeszcze w pierwszej połowie był opatrywany przez masażystów, więc "Kuba" zamienił go na Szalę. W 58. minucie za próbę wymuszenia rzutu karnego, żółtą kartkę otrzymał Jacek Chańko. Potem na boisku działo się naprawdę niewiele. Jacek Magiera próbował strzału z dystansu, w drużynie Jagiellonii nastąpiły dwie kolejne zmiany. Tomek Sokołowski I szarżował w polu karnym - bez efektu. Jednak kwadrans przed końcem meczu powinno być 3-0. Manuel Garcia otrzymał świetne podanie i przez 30 metrów biegł sam na sam przed Załuską... ale oddał słaby strzał prosto w bramkarza. Do piłki dopadł Aco Vuković... podał na 7 metr do Piotra Włodarczyka, a ten zamiast strzelać, przyjął futbolówkę i z powrotem odegrał do "Vuko" i ten nie miał miejsca by oddać porządny strzał.
Nadeszła 78 minuta i pseudokibice z Białegostoku ponownie zaczęli walczyć z Policją. Obrzucali kamieniami armatkę wodną, a wszystko działo się tuż przy linii bocznej. Po chwili namysłu sędzia Zdunek zdecydował się przerwać spotkanie. Teraz musimy czekać na decyzję Wydziału Dyscypliny PZPN. Najprawdopodobniej zostanie utrzymany wynik z boiska - ale wszystko wyjaśni się w najbliższych dniach.
Autor: Woytek