Piorunujący początek i wreszcie trzy punkty!
Legia Warszawa wygrała w niedzielę na wyjeździe z Zagłębie Lubin, kontynuując tym samym swoją dobrą passę zwycięstw z tym zespołem. "Wojskowi" różnicą dwóch goli prowadzili już po kilku minutach od pierwszego gwizdka, gdy do siatki trafili Rafał Augustyniak i Radovan Pankov. W drugiej połowie rezultal ustalił Josue, który wykorzystał rzut karny.
Pierwsze pięć minut było jednymi z najbardziej produktywnych w ostatnich latach. W tym okresie zobaczyliśmy dwa gole strzelone przez legionistów! Najpierw do siatki trafił Rafał Augustyniak. Zawodnik gości zdecydował się na odważny strzał z 30 metrów, który zaskoczył bramkarza Zagłębia. Szymon Weirauch był bliski złapania lecącej futbolówki, ale wyślizgnęła ona mu się z rąk i wpadła do siatki. Chwilę potem było już 2-0 dla Legii. Tym razem golkipera gospodarzy pokonał Radovan Pankov. Serb zdobył swoją pierwszą bramkę, gdy popisał się mocnym strzałem pod poprzeczkę. Od tego momentu można było mieć nadzieję, że reszta spotkania będzie toczyła się już pod dyktando Legii.
Zagłębie nie zamierzało się jednak poddawać. W 10. minucie bramkarz Legii uratował swoich kolegów przed stratą gola, kiedy w ładnym stylu zbił do boku uderzenie przeciwnika. Nieco ponad kwadrans po pierwszym gwizdku lubinianie zdołali trafić do siatki, jednak powtórki pokazały, że zawodnik gospodarzy był na pozycji spalonej i finalnie gol został anulowany. Wszystko zaczęło się jednak od prostego błędu w wyprowadzeniu piłki przez defensywę "Wojskowych". Spowodowało to, że sam na sam z Kacprem Tobiaszem stanął jeden z przeciwników, który niepotrzebnie odgrywał piłkę do partnera z drużyny, który był na pozycji spalonej.
W 23. minucie idealna okazja na gola dla Blaza Kramera. Słoweniec dostał podanie z prawej strony od Pawła Wszołka, jednak mając przed sobą już tylko bramkarza... trafił wprost w niego. Kilkanaście minut potem blisko było gola dla Zagłębia. Bartłomiej Kłudka wpadł w pole karne Legii na jego prawej stronie, gdzie dosyć skutecznie przeszkadzał mu Patryk Kun. Na całe szczęście pomocnik dosyć mocno przestrzelił. Do końca pierwszej połowy Zagłębie kilkukrotnie jeszcze zagroziło Legii. Gospodarze nie mieli problemów z przedostaniem się w szesnastkę legionistów, gdzie jednak brakowało im skuteczności. Ostatecznie do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. Można było odnieść wrażenie, że gdyby nie dwa szybkie trafienie Legii, to warszawiacy mogliby mieć tego dnia nieco kłopotów. Grę obydwu zespołom mocno utrudniał padający śnieg, dlatego klarownych sytuacji strzeleckich i celnych uderzeń nie zobaczyliśmy zbyt wielu.
fot. Piotr Kucza / FotoPyK
Niedługo po zmianie stron niebezpiecznie było przed polem karnym Zagłębia. Po prostopadłej piłki dobrze wyszedł Kramer, jednak nieco szybszy od niego był wychodzący z bramki Weirauch. Kolejne minuty to ataki obydwu stron, które jednak nie kończyły się żadnymi poważniejszymi sytuacjami. Po godzinie gry arbiter podyktował dla Legii rzut karny za zagranie ręką we własnym polu karnym Kłudki. Do wykonania jedenastki podszedł Josue i pewnym strzałem zmusił do kapitulacji bramkarza Zagłębia po raz trzeci. Weirauch wprawdzie był bliski odbicia piłki, jednak Portugalczyk kopnął ją na szczęście wystarczająco mocno. W 69. minucie podwyższyć wynik powinien Wszołek. Pomocnik Legii dostał świetnie podanie z głębi pola, stanął niemal oko w oko z golkiperem lubinian, jednak przegrał ten pojedynek.
Wkrótce Zagłębie nie wykorzystało dotychczas najlepszej okazji do zdobycia bramki. Sam na sam z Tobiaszem stanął Juan Munoz, który jednak w kluczowym momencie posłał piłkę obok słupka. Na uwagę zasługuje jednak fatalne rozegranie piłki przez obrońców Legii, co ostatecznie sprokurowało doskonałą okazję strzelecką dla przeciwników. Do końcowego gwizdka arbitra nie zobaczyliśmy już żadnego gola. Legia zasłużenie przywozi z Lubina komplet punktów, chociaż gospodarze kilkukrotnie poważnie zagrozili bramce Tobiasza.