Legia w finale!
W pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski między drużynami Jagiellonii i Legii padł wynik 0:2, ale przez zamieszki chuliganów z Białegostoku wynik zmieniono na walkower dla Legii. W tej sytuacji niemal pewne było, że to Legia zagra w finale krajowego pucharu. Tuż przed meczem nad Warszawą pojawiło się na szczęście słońce, więc piłkarze mogli być zadowoleni z warunków, w jakich przyszło im grać. O godzinie 19:30 sędzia tego spotkania gwizdnął po raz pierwszy.
Mecz rozpoczął się od ataków Jagielonii. Już w 3. minucie goście wywalczyli rzut wolny w pobliżu bramki Boruca. W późniejszym okresie gry piłka krążyła w środkowej części boiska, a żadna z drużyn nie mogła oddać ani jednego strzału. Legioniści wyraźnie z dystansem podeszli do dzisiejszego spotkania. Nie ma się zresztą co dziwić, skoro w pierwszym meczu złapali aż tyle kontuzji. Szkoda, że trener Kubicki nie dał odpocząć podstawowym zawodnikom, tylko niepotrzebnie ich eksploatuje w takim spotkaniu. Na wejście na boisko cierpliwie czekali m.in. Garcia, Pulkowski i Dudek. W 16. minucie Tomasz Sokołowski I był wyraźnie faulowany w polu karnym, ale sędzia nic nie widział. Generalnie dzisiejszy arbiter nie spisywał się najlepiej. Nieprawidłowe spalone, niezauważone ręce po obu stronach, niepodyktowane dwa karne dla Legii (ten drugi po faulu na Magierze w końcówce). W 30. minucie pod polem karnym gospodarzy Jacek Chańko o mały włos nie doszedł do pozycji strzeleckiej, a sytuację w heroiczny sposób wybronił Jóźwiak, wybijając piłkę wślizgiem. W ostatnich 5-ciu minutach Legia nareszcie się obudziła. Mogliśmy oglądać to co lubimy najbardziej, czyli szybkie, skuteczne akcje w środku pola. W 45. minucie wymarzoną sytuację miał Piotr Włodarczyk, ale strzelił lekko wzdłuż linii bramkowej. Szkoda tej sytuacji, choć cieszy to, że Legia nareszcie zaczęła grać swoją piłkę.
Druga połowa to już zupełnie inna gra. Legia znacznie przyspieszyła, a Jagiellonia nastawiła się na szybkie kontry. W ten sposób widowisko stało się bardzo dobre. W 49. minucie Kiełbowicz strzelał na bramkę, ale niecelnie. Dwie minuty później mogło i powinno być 1:0 dla Jagiellonii!! Sytuację sam na sam zmarnował niemiłosiernie Kobeszko posyłając piłkę obok bramki Boruca. W 54. minucie po raz drugi próbował strzelać Kiełbowicz z dystansu, jednak i tym razem piłka znacznie minęła celu. Chwilę później rzut wolny wykonywał „Kiełbik”, strzelił w mur, ale z tej samej akcji dośrodkowania próbował Sokół II – również nieskutecznie. Generalnie Legia grała już znacznie lepiej, tyle że brakowało jej tego co najważniejsze – skuteczności. Świetnie w środku pola prezentowali się Vuković i Surma. Obaj stworzyli kolegom wiele dogodnych okazji. Właśnie Vuko próbował uderzać zza linii pola karnego, ale był to strzał zbyt lekki, by zaskoczyć Łukasza Załuskę. Na podobne uderzenie zdecydował się Magiera – z podobnym skutkiem. W 70. minucie po akcji Vukovicia, na lewą stronę piłkę otrzymał wprowadzony kilka minut wcześniej Garcia i szybko podał do Kiełbowicza, który niecelnie strzelił nad bramką. Trzy minuty potem Manuel Pablo Garcia miał najlepszą okazję tego meczu dla Legii. Był sam na sam z Załuską, chciał strzelić dobrze nad bramkarzem i tak też zrobił, tyle tylko, że obok słupka... Na tablicy z wynikiem ciągle widniało 0:0. W 76. minucie Darek Dudek strzelał głową, jednak niewiele ponad bramką. W 81. minucie Strzeliński o mało co nie wyprowadził Jagiellonii na prowadzenie strzelając mocno tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Niewiele brakowało... Z kolei kilka chwil później „Jaga” strzeliła gola!!! Jednak nie wiadomo dlaczego arbiter tego meczu gola nie uznał! Trzeba powiedzieć, że to nie mały skandal, bowiem powinno być 0:1! Sędzia nie miał powodu, aby nie uznać bramki. Do końca meczu utrzymał się stan remisowy. Legia awansowała do finału Pucharu Polski, ale można było to zrobić w lepszym stylu – szkoda kibiców, którzy dziś zapłacili za bilet.
Autor: Szmiciu