Liga polska
20. kolejka
11000
Warszawa
25.04.2004
17:15
Legia Warszawa
Górnik Zabrze
Legia Warszawa
2-0
Górnik Zabrze
12 min. Sokołowski I
72 min. Saganowski
Jóźwiak
Boruc
Choto
Zieliński
Jóźwiak
Magiera
Sokołowski II (67. Szala)
Surma
Vuković
Sokołowski I (88. Kiełbowicz)
Włodarczyk
Saganowski (83. Wróblewski)
Piotr Lech
Probierz
Popiela
Karwan
Buśkiewicz (64. Sladojević)
Bukalski (68. Niżnik)
Rambo
Radler
Juszkiewicz
Felipe
Paulo (78. Bukowiec)
Sędzia główny Grzegorz Kasperkowicz (Poznań)
Relacja

Górnik pokonany!

Marek Saganowski miał bardzo udany powrót, mimo że nie strzelił karnego :-) - fot. Mishka Górnicy z Zabrza nie walczą już w tym sezonie o nic. Miejsce w I lidze na następny sezon mają raczej zapewnione. Z kolei Legia traci aż 5 puntków do Wisły, ma już właściwie zagwarantowane miejsce w euro-pucharach i zagra w finale PP. Na Łazienkowską przybył więc niemal komplet publiczności i piłkarze po prostu nie mogli zawieść. Do pierwszej jedenastki Legii powrócił po krótkiej przerwie Marek Saganowski i już sam ten fakt zwiastował dobre widowisko. Górnik wystąpił bez poważniejszych osłabień, co zapowiadało dużą walkę z obu stron.

O 17:15 sędzia Grzegorz Kasperkowicz z Poznania gwizdnął po raz pierwszy. Do ataku od razu ruszyli gospodarze. Marek Saganowski zagrał szybko do Włodarczyka, a ten pomylił się tylko o kilka centymetrów, strzelając obok prawego słupka. W 6. minucie Tomasz Sokołowski II uderzał z dystansu, ale piłka przeleciała wysoko nad bramką. Już minutę później Saganowski strzelał z pola karnego, jednak również poza obręb bramki. W odpowiedzi Felipe znalazł się sam przed Borucem, ale uderzył bardzo niecelnie (przeszkodził mu jeden z obrońców). W 12. minucie wreszcie gol! Włodarczyk wykonywał rzut wolny, uderzył mocno po ziemi w bramkarza, który odbił piłkę przed siebie. Takiej okazji nie zmarnował Sokół I i mocnym strzałem obok słupka dał Legii prowadzenie. Już chwilę później powinno być 2:0, ale „Włodar” zmarnował „setkę” strzelając za lekko. W 24. minucie Legia wywalczyła rzut karny! Do futbolówki podszedł „Sagan” i uderzył tak niefortunnie, że piłka poszybowała wysoko ponad bramką Piotra Lecha. W 28. minucie dośrodkowywał Dickson Choto, do piłki doszedł Vuković, ale jego uderzenie głową przeszło minimalnie ponad poprzeczką. Na minutę przed końcem Saganowski zagrał do Vukovicia, a ten strzelił niestety obok bramki. Do przerwy 1:0 dla Legii.

W drugiej połowie było nie mniej ciekawie. Najpierw Łukasz Surma uderzał z dystansu prosto w bramkarza. Chwilę później „Sokół II” popisał się świetnym strzałem z 25. metrów, ale i tym razem było to uderzenie w sam środek bramki Górnika. Zespół z Zabrza praktycznie nie istniał, a jego wyjścia ze swojej połowy należały do rzadkości. W 50. minucie Saganowski podał do Magiery, ale strzał Jacka również wylądował w rękawicach Lecha. W następnych 15 minutach działo się niewiele. Obie drużyny były już nieco zmęczone i nie nastawiały się na frontalny atak. Zadziwiające było, że Górnikowi jakby w ogóle nie zależało na wyniku. Goście grali wolno, bez polotu i serca. W 71. minucie padł drugi gol dla Legii! Marek Saganowski w zamieszaniu podbramkowym podbił piłkę nad leżącym Lechem, a ta powoli wtoczyła się do bramki. Od tej chwili było już wiadomo, kto wygra ten mecz, choć piłkarsko już od początku spotkania Legia była stroną wyraźnie dominującą. Chwilę po drugim golu Włodarczyk był sam na sam z Lechem, jednak zamiast strzelać albo podawać do „Sagana” wpadł z piłką na bramkarza. W 75. minucie z dystansu próbował szczęścia wprowadzony wcześniej Wojciech Szala. Wywalczył tylko rzut rożny, choć to więcej niż przez całą pierwszą połowę Sokół II, któremu wyraźnie dzisiaj nie szło. W 77. minucie „Sagan” przeprowadził solową akcję, a jego strzał wylądował nieco ponad „okienkiem” bramki Górnika. Do końca meczu nie zmieniło się już nic. Duże brawa dla Legii za wynik, ale jeszcze większe dla kibiców za efektowną i zaskakującą oprawę.


Autor: Szmiciu

Pomeczowe wypowiedzi

Werner Liczka (trener Górnika): O różnicach teoretycznych między drużynami mówiło się przed meczem i potwierdziło to się w praktyce. Legia była mocnym przeciwnikiem. Niestety w mojej drużynie zabrakło wiary w wywalczenie trzech punktów.

Dariusz Kubicki (trener Legii): Bardzo zależało nam na zwycięstwie w dzisiejszym spotkaniu. Do gry mojego zespołu nie mam zastrzeżeń. Akcje były przeprowadzane z polotem. Widać było, że gra sprawiała im przyjemność. Było również wiele sytuacji bramkowych, które wykorzystaliśmy. Teraz piłkarze dostaną dzień lub dwa dni wolnego, bo ostatnio rozgrywaliśmy sporo spotkań co trzy dni i z pewnością chłopcy to odczuli.

Marek Koźmiński (Górnik Zabrze): Przegrać z Legią to nie wstyd. Piłkarzom zabrakło trochę odwagi. Był to anonimowy mecz ze strony Górnika. Przed meczem zakładaliśmy wiele spraw, ale chłopcy nie podjęli ryzyka. W meczach z Legią można przegrać albo coś ugrać. Niestety dzisiaj nie udało się wygrać. Nie mam oczywiście zamiaru zwalniać Wernera Liczki. Trener miał za mało czasu.
Marek Saganowski: Jestem zadowolony z gry i wygranego spotkania. Myślałem, że będzie gorzej. Szkoda tylko, że ten karny mi nie wyszedł. Zatem nie wiem kto ewentualnie zamiast mnie będzie wykonywał jedenastki. Cieszę się również, że z nogą już wszystko w porządku.
Artur Boruc: Dobrze dzisiaj grała cała obrona, nie mam prawa narzekać. Cieszę się, że zagraliśmy bez mojej pomocy właściwie. Teraz czeka mnie wyjazd na zgrupowanie kadry. Pożegnam się tylko z żoną i jadę. Tam będę mógł obejrzeć trochę Jurka Dudka podczas treningów.
Tomasz Sokołowski I: Cieszę się, że udało mi się strzelić gola. Od początku sezonu miałem po kilka sytuacji w meczach, ale wciąż brakowało kropki nad i. Chciałbym tę bramkę dedykować dwóm zmarłym niedawno trenerom, których nie miałem możliwości pożegnać w ich ostatniej drodze. Natomiast co do meczu, to cieszę się, że wygraliśmy. Dzięki temu wygrałem obiad u Michała Probierza. (śmiech) Teraz jest Amica na celowniku. Gramy do końca i walczymy o wszystko.
Łukasz Surma: Z głową wszystko w porządku. To było tylko przypadkowe zderzenie z Jackiem Zielińskim, ale dosyć bolesne. Byliśmy zespołem lepszym, choć może Górnik był dobrze zorganizowany, ale nie mieli za bardzo czym straszyć. W zasadzie nie było zagrożenia z ich strony.
Marek Jóźwiak: Jestem zadowolony, bo w końcu wygraliśmy z Górnikiem u siebie od 1997 roku. Uważam, że 2-0 to najniższy wymiar kary dla rywali, bo mieliśmy wiele sytuacji bramkowych. Zagraliśmy bardzo agresywnie w obronie i odcinaliśmy napastników i pomocników Górnika od podań.
Piotr Włodarczyk: Uważam, że graliśmy dobrze. Może zabrakło tylko koncentracji pod bramką. Sytuacje stwarzaliśmy i rozegraliśmy dobre spotkanie. Mnie się nie udało strzelić goli, ale trzeba się cieszyć, że zrobili to koledzy i wygraliśmy.
Jacek Magiera: Gdybyśmy nie przeszkodzili sobie z Radkiem Wróblewskim w końcówce, byłoby 3:0. To nieważne, czy wierzymy w zdobycie mistrzostwa. Mieliśmy swoją szansę w Krakowie i jej nie wykorzystaliśmy. Musimy zrobić wszystko co można, a ktoś być może urwie jeszcze punkty Wiśle.
Michał Probierz (Górnik): Nie stworzyliśmy właściwie żadnej okazji, więc nie można było wygrać z Legią. Piłkarsko rywale byli lepsi pod każdym względem. My chcieliśmy zagęścić środek pola i wychodzić z kontratakami. Ani jedno, ani drugie się nie udało. Taki mamy zespół, że nie stać nas na nawiązanie równej walki z Legią, która bardzo dobrze gra w drugiej linii. No i dziś widać było, ile dla niej znaczy Marek Saganowski.
Piotr Lech (Górnik): Boli mnie, że Legia, która nie wykorzystała wielu znakomitych okazji, i tak wygrała. Bo gole straciliśmy po frajerskich błędach. Przy pierwszym golu piłka po strzale Sokołowskiego leciała we mnie, ale odbiła się od stopy jednego z kolegów i zupełnie mnie zmyliła. Przy drugim - jestem pewien, że Saganowski do teraz nie wie, jak to strzelił. Czyli choć nie byliśmy w stanie nawiązać walki z Legią, wcale nie musieliśmy tu przegrać. Nawet nie przypominam sobie celnego strzału w naszym wykonaniu...
Tomasz Sokołowski II: Po godzinie zabrakło mi sił. Czułem w nogach, choć nie powinienem, mecz z Jagiellonią. Po pierwszej, dobrej chyba w moim wykonaniu połowie po kwadransie drugiej siły kompletnie mnie opuściły. Dobrze, że trener to zauważył. Ze strony Górnika spodziewałem się większego oporu, tymczasem powinniśmy wygrać wyżej.


Autor: Fumen

Relacja z trybun

Europejski poziom na oczach Europy

Dawniej mecze Legii z Górnikiem były szlagierami naszej ekstraklasy i przyciągały na trybuny kilkadziesiąt tysięcy widzów. Obecnie daleko im do takiej rangi. W niedzielne popołudnie na Łazienkowskiej zebrało się około 12 tysięcy fanów. Pogoda w Warszawie od rana była bardzo zmienna. Deszcz zmieniał się w grad, by po godzinie świeciło piękne słońce...
Od piątku w Warszawie przebywali kibice 10 ekip, które brały udział w I Międzynarodowym Turnieju Kibiców. Ten odbywał się na Bemowie i był bardzo interesującą imprezą. Goście byli pod wrażeniem wspaniałej organizacji, a zwieńczeniem ich pobytu w Warszawie miało być wspólne oglądanie meczu Legia-Górnik. Na Legii pojawiły się ekipy Pogoni, Zagłębia, Olimpii, BKSu Bielsko Biała, FC Den Haag, Zenitu St. Petersburg, Werderu Brema, Juventusu Turyn i Diosgyoru Miszkolc. Na naszym płocie nie zabrakło flag gości z całej Europy. Kibice Legii przed meczem rozdawali tekst "Snu o Warszawie" i chyba to sprawiło, że tym razem przebój śp. Czesława Niemena wyszedł nam wręcz idealnie. Przed meczem Wojtek Hadaj pozdrowił wszystkich uczestników turnieju. Nasz stadion powoli się zapełniał, nie widać było natomiast kibiców gości.
Na wyjście piłkarzy na trybunie odkrytej pojawiła się choreografia z balonów i folii tworząca wzór "I [serce] (L)". Wzór wyszedł bardzo czytelny... nawet goście z zagranicy nie mieli problemu z jego zrozumieniem. Od początku meczu cały stadion śpiewał bardzo, bardzo głośno. Pod tym względem nie można mieć dzisiaj zarzutów do kibiców. Swoje zadanie wykonali wzorowo.
W końcu na sektorze gości pojawili się "Żabole". Spodziewaliśmy się ich znacznie więcej. Tymczasem w sektorze dla przyjezdnych zasiadło jedynie 80 zabrzan. Goście wywiesili 2 flagi - "Górnik Zabrze" i "Będziemy z tobą aż do śmierci". Ich doping nie był w stanie dotrzeć do naszych uszu - tego dnia byliśmy w transie :-). Kilka minut po wejściu na trybuny fanów Górnika - prezentujemy okazjonalną sektorówkę. A na niej ulubieniec Górnika - Bart z kilofem ucieka przed pędzącym metrem. Cały stadion śpiewał pieśń o tym... kto kopał warszawskie metro ;-). Pierwsza połowa kończy się wynikiem 1-0, a rzutu karnego nie wykorzystuje "Sagan".
II połowę rozpoczynamy od odpalenia na całej długości "Żylety" świec dymnych w barwach. Po opadnięciu dymu wyłaniają się nasze sektorówki. Nie był to bynajmniej ostatni element oprawy tego dnia. Prawdziwy hit miał dopiero nadejść... Wreszcie na 20 minut przed końcem cała odkryta zaczyna odliczanie. Głośne, równe: "10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1..." i nagle... równocześnie zaczyna powiewać kilka tysięcy legijnych flag i transparentów. Pośród nimi odpalone zostały race w liczbie 50 sztuk. Efekt był piorunujący. Istny kocioł! W tym samym czasie na Krytej również pojawia się pirotechnika. Świetna synchronizacja obu trybun! Wspaniały pokaz! Flagi powiewają parę minut... Następnie duże flagi na drzewcach wędrują na murawę i zza linii bocznej kibice machają nimi już do końca spotkania. Trochę wcześniej drugiego gola dla Legii zdobył Marek Saganowski. Wspaniała zabawa trwała już do samego końca. Nie zabrakło meksykańskiej fali i wspaniałego dopingu. Goście byli pod wrażeniem... Z takim wsparciem legijnych ultrasów na pewno łatwiej gra się naszym piłkarzom. "Mistrz, mistrz, Legia mistrz" skandowane z trybun oznaczało, że nikt z nas nie wątpi w skuteczną walkę o MP. Łatwo nie będzie, ale wierzyć będziemy do końca. Po ostatnim gwizdku piłkarze dziękują nam za doping, a następnie "przejmują" flagi i z nimi biegną w kierunku Krytej... "Hej sialala, Legia dziś 3 punkty ma..." - niesie się wokół...
Teraz po spotkaniach rozgrywanych co 3 dni czeka nas tydzień przerwy. Dopiero 3 maja jedziemy na mecz do Wronek. Ze względów technicznych na to spotkanie nie będzie pociągu specjalnego. Ale dla fanów z eLką w sercu nie ma rzeczy niemożliwych. Do Wronek da się dojechać...;-)


Autor: Bodziach

Dodatki
Zapowiedź

Stary klasyk w nowych realiach

W ostatnim meczu u siebie z Gónikiem legioniści nie potrafili strzelić gola - fot. Mishka Starsi kibice z łezką w oku wspominają spotkania pomiędzy Legią a Górnikiem Zabrze, które były wtedy najbardziej oczekiwanymi spotkaniami sezonu. Często pomiędzy tymi dwoma drużynami toczyła się walka o Mistrzostwo Polski. Ostatni taki przypadek mieliśmy...10 lat temu. W ostatnim meczu sezonu 1993/94, Legia podejmowała na własnym stadionie zespół z Zabrza. Wyrównujący gol Fedoruka pozwolił świętować 25 tysiącom legionistów szóste mistrzostwo. Obecnie mecze Legia-Górnik nie mają już takiej rangi, bowiem zabrzanie spisują się znacznie poniżej oczekiwań.
Górnicy po 19 kolejkach zajmują ósme miejsce i praktycznie już do końca będą grać o przysłowiową pietruszkę. Mogą jednak trochę "namieszać". Nie mając nic do stracenia - są w stanie sprawić niespodziankę. Dodajmy, że Górnik na Łazienkowskiej zanotował ostatnio aż 4 remisy z rzędu. Jedno jest pewne - jeśli Legia chce dalej walczyć z Wisłą o MP, musi w niedzielę wygrać.
"Wojskowi" na pewno nie wystąpią w optymalnym składzie. Tomek Jarzębowski, który nabawił się kontuzji w Białymstoku na pewno nie zagra. Jego miejsce powinien zająć "pierwszy rezerwowy" - Jacek Magiera. Największy problem Dariusz Kubicki ma z zestawieniem linii ataku. Pod nieobecność Marka Saganowskiego, Legia nie strzeliła bramki w dwóch meczach. Dopiero w dniu meczu okaże się, czy "Sagan" zagra już z Górnikiem. Jeśli nie - możliwe są 3 warianty. "Kuba" może postawić na Wróblewskiego, Garcię, bądź też zagrać tylko jednym napastnikiem, jak to miało miejsce w rewanżu 1/2 finału PP.
Stadion im. Wojska Polskiego powinien zapełnić się po brzegi. Tego dnia na Łazienkowskiej będzie sporo naszych przyjaciół - z Hagi, Szczecina, Sosnowca, Elbląga i Bielska. Ponadto będą 4 inne zagraniczne ekipy, uczestniczące w Międzynarodowym Turnieju Kibiców na Bemowie. Fani odpowiedzialni za oprawy spotkań zapowiadają ciekawy pokaz ultras. Pamiętajcie więc o zabraniu na ten mecz znajomego, który się na niego nie wybierał. Akcja "Pełny stadion" trwa nieprzerwanie!


Autor: Bodziach

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.