Remis jak porażka
Pomimo dobrej gry, Legia tylko zremisowała na własnym stadionie w niedzielę z Jagiellonią Białystok. Gospodarze prowadzili do przerwy po golu Marca Guala. Po zmianie stron do remisu doprowadził inny z Hiszpanów - Jesus Imaz, kończąc ładną kontrę swojego zespołu. Niestety, jeden punkt to zdecydowanie zbyt mało, jeśli chodzi o oczekiwania "Wojskowych" po tym spotkaniu.
Pierwsze pięć minut toczyło się pod dyktando Jagiellonii. Niewiele po rozpoczęciu gry goście odważnie zaatakowali, ale ofiarna interwencja Patryka Kuna zapobiegła oddaniu choćby celnego uderzenia na bramkę Dominika Hładuna. Legioniści odpowiedzieli w 7. minucie. Wówczas z rzutu wolnego mocno piłkę kopnął Josue, lecz na posterunku był Zoran Alomerović. Ta sytuacja napędziła graczy Kosty Runjaicia. Zaczęli oni stopniowo zyskiwać optyczną przewagę, a niespełna kwadrans po pierwszym gwizdku byli o krok od wyjścia na prowadzenie. Wtedy to Josue znakomitym podaniem obsłużył Tomasa Pekharta, a ten w sytuacji sam na sam z Alomeroviciem trafił jedynie poprzeczkę. Dobitkę Czecha z pustej bramki zdołał natomiast wybić jeden z defensorów. To nie podcięło jednak skrzydeł gospodarzom, którzy uparcie dążyli do strzelenia gola.
W 30. minucie przed stuprocentową szansą na wpisanie się na listę strzelców stanął Marc Gual. Futbolówka trafiła pod nogi Hiszpana w dosyć szczęśliwych okolicznościach, jednak ten trafił wprost w bramkarza Jagiellonii. Na całe szczęście już chwilę potem napastnik zrehabilitował się za tę zmarnowaną okazję. Gual bardzo dobrze opanował zagranie od Josue, prostym zwodem zwiódł jednego z obrońców i mocnym strzałem po ziemi nie najmniejszych szans Alomeroviciowi! W ten oto sposób napastnik dał prowadzenie w spotkaniu przeciwko swojemu byłemu klubowi. Niebawem ponownie w roli głównej wystąpił Gual. Tym razem jednak jego próbę w kierunku bliższego słupka zdołał wybronić golkiper z Białegostoku. Do końca pierwszej połowy legioniści utrzymali korzystny dla siebie rezultat i nie pozwolili Jagiellonii na zbyt wiele.
fot. Mishka / Legionisci.com
Druga połowa zaczęła się od ataków piłkarzy z Białegostoku. Po jednym z dośrodkowań akcję gości ładnie zamykał Kristoffer Hansen, ale na całe szczęście zabrakło mu precyzji. Za moment odpowiedział Gual. Hiszpan wpadł w pole karne "Jagi", gdzie ponownie ograł jednego z obrońców, lecz tym razem jak spod ziemi wyrósł drugi, który zdołał zablokować uderzenie legionisty. Po godzinie gry, bardziej usposobieni do ofensywy niż w pierwszej połowie przyjezdni, znów zaatakowali. Tym razem piłkę na skraju szesnastki otrzymał Jesus Imaz, który spróbował strzału z ostrego kąta, z którym poradził sobie Hładun.
W 64. minucie mocne uderzenie Josue z dystansu i świetnie na rzut rożny sparował je Alomerović. Legioniści starali się atakować, wychodząc z założenia, że to taka forma gry jest... najlepszą obroną. Gospodarze niebawem więc znowu zmusili do pracy bramkarza rywali. W 79. minucie ładne dośrodkowanie Juergena Elitima, najwyżej w polu karnym wyskoczył Rafał Augustyniak, ale niestety nieczysto trafił w futbolówkę, przez co ta wylądowała jedynie na górnej siatce. Te wszystkie zmarnowane szanse zemściły się na legionistach w 83. minucie. Jagiellonia przeprowadziła ładną kontrę, którą na gola zamienił Jesus Imaz. Hiszpan z bliska wykończył dobre podanie ze skrzydła od Dominika Marczuka.