Remis niczym przegrana
Legia Warszawa tylko bezbramkowo zremisowała z Lechem Poznań w meczu 13. kolejki Ekstraklasy. Dla stołecznego klubu taki wynik to strata dwóch punktów, który uniemożliwił im podgonienie czołówki. Straty do czołowych drużyn znowu nie udało się odrobić. Do lidera legioniści tracą już 10 "oczek".
W pierwszym kwadransie lepiej prezentowali się gracze Legii, którzy mieli dwie dobre szanse na wyjście na prowadzenie. Już w 2. minucie gry świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Kacper Urbański, który szukał lewego górnego rogu bramki Bartosza Mrozka. Bramkarz Lecha z dużym trudem interweniował, przenosząc piłkę ponad poprzeczką. To był pierwszy sygnał, że pomocnik znajduje się w coraz lepszej formie i jest tego wieczoru głodny gry. Po raz kolejny o sobie dał znać w 17. minucie gry. Wtedy to młodzieżowy reprezentant Polski znakomicie dośrodkował z lewej strony boiska wprost na głowę Steve'a Kapuadiego, a ten niestety minimalnie się pomylił, chociaż powtórki pokazały, że na samym końcu piłka otarła się od jednego z lechitów. Szkoda, bo środkowy obrońca, gdy wyszedł w górę, był kompletnie nieatakowany przez żadnego z rywali.
Lech zdołał odpowiedzieć chwilę później. Mikael Ishak dostał dogranie ze środkowej strefy boiska, wpadł w pole karne, gdzie ofiarnie powstrzymał go Rafał Augustyniak. Potem goście zaczęli częściej dochodzić do głosu i częściej utrzymywali się przy piłce. Można było odnieść wrażenie, że te pierwsze kilkanaście minut było dla Lecha mocno rozpoznawcze. W drugiej częściej pierwszej połowy spotkanie stało się bardziej otwarte. Atakami pochwalić się mogli jedni jak i drudzy.
W 31. minucie szansę na gola miał Wahan Biczachczjan. Ormianin miał piłkę na swojej gorszej prawej nodze, co znalazło odzwierciedlenie w jakości jego uderzenia z półwoleja. Piłka wylądowała bowiem w trybunach. Sześć minut potem Lech poważnie zagroził legionistom. Wtedy to lewą nogą huknął Taofeek Ismaheel i na raty interweniował Tobiasz, odbijając futbolówkę przed siebie. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. To Legia była jednak drużyną, która była tego dnia na murawie bardziej aktywna.
Bartosz KapustkaZaraz po zmianie stron po jednej dobrej szansie dla każdej z drużyn. Najpierw stuprocentową okazję zmarnował Filip Jagiełło. Pomocnik dostał podanie w polu karnym, lecz posłał piłkę obok słupka. W odpowiedzi szczęścia spróbował Bartosz Kapustka. Kapitan trafił jednak wprost w Bartosza Mrozka. Wkrótce znowu w roli głównej był Kacper Urbański. Pomocnik przymierzył z dystansu i tylko fenomenalna interwencja golkipera Lecha uratowała gości. Gospodarze atakowali coraz mocniej, gdyż remis był tak naprawdę dla nich stratą dwóch punktów.
W 70. minucie po wrzutce ze skrzydła główkował Ishak i dobrze na linii bramkowej spisał się Tobiasz. Lech spore zagrożenie sprawiał w atakach z kontry. Trener Iordănescu starał się ratować szansę na wygraną, wprowadzając na boisko m.in. Noah Weisshaupta czy Damian Szymańskiego. Niestety, nie wpływało to na zmianę sposobu gry przez Legię, która długimi fragmentami niemal biła głową w mur.













