Pokonali pogodę i przeciwnika!
Mimo bardzo niesprzyjającej aury, na Stadionie Wojska Polskiego zasiadło prawie 9 tysięcy ludzi. Przyjechała również grupka z Chorzowa w liczbie ok. 200 osób. W składzie Legii niespodziewanie zabrakło miejsca dla dobrze dysponowanego Marka Jóźwiaka. Z kolei w Ruchu po raz drugi z rzedu w wyjściowej jedenastce próżno było szukać Mariusza Śrutwy. Warto zaznaczyć, że kolejny z listy kontuzjowanych był już dziś na ławce rezerwowych. Mowa oczywiście o Marjanie Gierasimovskim. O godzinie 18:17 sędzia Fijarczyk rozpoczął mecz.
Do ataku od razu ruszyła Legia. Mimo niekorzystnych warunków pogodowych i śliskiej murawy legioniści dość dobrze radzili sobie z podawaniem do siebie piłki. Znakomitych sytuacji nie wykorzystali (śliska murawa) Sylwek Czereszewski oraz Czarek Kucharski. Szczególnie ten pierwszy był aktywny przez cały mecz, co rusz pokazując się na pozycjach partnerom. Mniejwięcej od 10 minuty inicjatywę przejął Ruch i nie oddał jej już do końca pierwszej połowy! Chorzowianie znacznie lepiej radzili sobie na dość nietypowej murawie. Piłkarze Legii bez przerwy ślizgali się, już nie mówiąc o dokładnych podaniach. Gdyby nie odrobina szczęścia do przerwy mógł być wynik kilkubramkowy, ale dla gości... W 15 minucie Mamija Jikija trafił z rzutu wolnego w spojenie brakmi Boruca. Ruch bardzo dobrze rozgrywał piłkę w środku boiska, co zaprocentowało w 38 minucie, gdy po płaskim dośrodkowaniu piłkę do bramki skierował Marek Suker. Legia wprawdzie próbowała się podnieść, ale wyraźnie nie radzili sobie w tych warunkach pogodowych. Najlepiej w zespole gospodarzy perezentowali się Czereszewski oraz Vukovic. Najgorzej zaś (tradycyjnie...) Sokołowski i Magiera.
W drugiej części meczu zobaczyliśmy zupełnie inną Legię! Może to za sprawą zmiany Jóźwiaka za Magierę? Marek od momentu kiedy pojawił się na boisku prezentował się jak za dawnych dobrych lat. Imponował szybkością, techniką i przeglądem pola. Nieco zmęczony pierwszą częścią meczu Ruch nie mógł już przeprowadzać tak szybkich ataków. Skrzętnie wykorzystała to Legia przyciskając rywala. Dało to skutek już w 52 minucie. Po ładnej akcji Kucharski bardzo przytomnie dośrodkował na głowę Czereszewskiego, a ten bez problemów umieścił głową piłkę w siatce. Trybuny zaczęły skandować "Legia mistrz!", a gospodarze coraz bardziej cisnęli Chorzowian. W świetnej sytuacji znalazł się Czereszewski, który minąwszy Matuszka poślizgnął się na murawie i nie zdołał skierować piłki do bramki. W dalszym ciągu cisnęła Legia. Wcześniej wprowadzony za Sokołowskiego Bartosz Karwan wprowadził dużo ożywienia po prawej stronie Legii. Właśnie Karwan w 80 minucie został podcięty przez rywali tuż przed linią pola karnego. Do rzutu wolnego podszedł Tomek Kiełbowicz i pięknym strzałem dał Legii prowadzenie! 2:1 i tylko 10 minut do końca! Od tego momentu Legia nieco się cofnęła, ale obrona grała wręcz po profesorsku. Jóźwiak z Zielińskim wspaniale dyrygowali tą formacją, a do ich poziomu dostroił się nawet Omeliańczuk. Sędzia doliczył jeszcze 2 minuty, a po tym czasie przy Łazienkowskiej zapanowała euforia. Legia wyrała kolejny mecz, ma już 7 punktów przewagi nad trzecią (!) Wisłą i coraz jaśniesz klaruje się przed nią perspektywa mistrzowskiej korony. "Wojskowym" nie przeszkodziła nawet gigantyczna śnieżyca...
Autor: Michał Szmitkowski