Arcyważne zwycięstwo
Przy blisko 11 tysięcznej widowni Legia Warszawa pokonała Pogoń Szczecin w meczu przyjaźni 1-0. To pozwoliło warszawianom zachować bezpieczną przewagę 5 punktów nad drugą w tabeli Wisłą Kraków.
Trener Okuka miał dwa poważne problemy kadrowe przed tym meczem. Z powodu kontuzji nie mogli wystąpić Sylwester Czereszewski i Bartosz Karwan. W miejsce niezawodnego Czeresia na murawie pojawił się Stanko Svitlica. To spotkanie miał spore znaczenie, na żółte kartki uważać musiał Siergiej Omiejlańczuk i Maciej Murawski, bo każde następne upomnienie byłoby jednoznaczne z pauzą w spotkaniu z Wisłą. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca i obaj zagrają już w środę.
Od początku Legia przeszła do zdecydowanej ofensywy. Już w drugiej minucie bramkę mógł strzelić Kucharski, ale jego strzał obronił Olszewski. Napór Legii trwał aż do zdobycia prowadzenia. Ale wcześniej wyśmienitej okazji nie wykorzystał Vuković, bedąc sam na sam z bramkarzem Pogoni. Dopiero w 22 minucie szybką akcję prawą stroną przeprowadził Sokołowski. Dośrodkował w pole karne, przed bramkę Olszewskiego powstało zamieszanie, w którym najlepiej oznalazł się Cezary Kucharski i z bliska wpakował piłkę do siatki! Szalona radość na trybunach! Kibice nie zapomnieli o wsparciu dla przyjezdnych, głośno skandując "Pogoń Szczecin". Po golu gra się nieco uspokoiła, ale nadal legioniści posiadlai przewagę. Dobrze spisywała się także warszawska obrona. W końcówce kilka strzałów na bramkę Stanewa oddał Dymkowski, ale bułgarski bramkarz pewnie interweniował. Sędzia przedłużył pierwszą odsłonę o 3 minuty.
Po zmianie stron w składzie Pogoni nastąpiła jedna zmiana. Za Piotrowskiego wszedł Misiura. Goście zaatakowali śmielej, starając się doprowadzić do wyrównania. Najpierw strzał Dubieli minął słupek bramki Legii, później akcje portowców zazwyczaj kończyły się na dobrze dysponowanej obronie legionistów. W 52 minucie Vuković podał do Omieljańczuka – Białorusin zdecydował się na strzał, jednak futbolówka przelaciała wysoko nad bramką. W miarę upływu czasu mecz zrobił się nudniejszy, żadna z drużyn nie chciała chyba wyrzącić sobie żadnej krzywdy. Na ostatnie pół godziny na boisku pojawił się Jacek Magiera i wojskowi ponownie osiągnęli przewagę. Kilka minut później Svitlicę zastąpił bardzo słaby w tym sezonie Yahaya (w tym meczu ponownie zawiódł). Na prawej stronie dobrze za to spisywał się Tomasz Sokołowski, który raz po raz dośrodkowywał w pole karne. W 70 minucie legioniści trzy razy z rzędu wykonywali rzuty rożne, ale nic z nich nie wynikało. Kwadrans przed końcem meczu mogło być 2-0. Sokołowski podał do Vukovica, a ten trafił z główki w słupek! Jęk zawodu na trybunach... Na ostatnie cztery minuty na murawę wszedł Mariusz Piekarski. Zastąpił żegnanego gorącymi brawami Vukovica. Jeszcze kilka minut gry w środku pola i arbiter z Częstochowy zagwizdał po raz ostatni! Warszawianie unieśli ręce w górę!
Trzy punkty pozostały w Warszawie. Legia jest coraz bliżej zdobycia mistrzowskiego tytułu. Wszystko wyjaśnić się może już w najbliższą środę, jeżeli podopiecznym Okuki uda się wygrać w Krakowie... Czekamy!
Autor: Woytek