Żenada i kompromitacja
Dzisiejszy remis jest niewątpliwie porażką. Niestety ukazuje to także braki czysto piłkarskie, jakie mają nasi gracze oraz nieumiejętne wprowadzenie systemu 4-4-2 przez trenera Dariusza Kubickiego. Popularny „Kuba” ma szczególnego pecha do remisów. Dzisiejsza gra Legii przypominała typowe bicie głową w mur, absolutnie bez polotu i pomysłu. Zabrakło improwizacji ze strony legionistów. Zawiedli niemal wszyscy. Manuel Garcia był może 5 razy przy piłce i nie były to zbyt udane zagrania. Marek Jóźwiak po raz drugi w tym sezonie dobitnie pokazał, że nie nadaje się już do gry w piłkę. Jedynym światełkiem w całym tym bałaganie był Tomek Sokołowski I. On jedyny grał jak natchniony. Nie bał się kontaktu z rywalem, był przebojowy i nie wahał się użyć swego piekielnie mocnego strzału. Niestety to nie wystarczyło na ambitnie grających rywali.
W pierwszej połowie gra była w miarę szybka, ale obu stronom brakowało skuteczności. Więcej zagrożenia stworzyli goście. Już w 2. minucie po świetnie wykonanym rzucie wolnym przez Pawła Bugałę piłkę ledwo złapał Boruc. Następnie kilka groźnych akcji przeprowadzili legioniści, ale kończyły się one na 16-tym metrze. W 6. minucie kardynalny błąd popełnił Jacek Zieliński puszczając Sylwestra Czereszewskiego. „Zielu” musiał ratować się faulem, za co ujrzał żółty kartonik. Rzut wolny wykonał sam poszkodowany, a Boruc ledwo wyciągnął piłkę spod poprzeczki! W 10. minucie Wróblewski sprytnie zagrał piętką w polu karnym, jednak partnerzy nie zrozumieli intencji kolegi. Szkoda, mogło być 1:0. W 28. minucie Skwara próbował wymusić rzut karny, ale arbiter nie dał się nabrać. Chwilę potem Vukovic strzelił w obrońcę, a jego strzał niecelnie dobijał Surma. W 34. minucie Wróblewski zdecydował się pójść sam na bramkę, jednak jego szarża zakończyła się jedynie rzutem rożnym. Na 10 minut przed końcem pierwszej części spotkania strzału głową próbował Vukovic. I tym razem piłkę pewnie złapał Robert Mioduszewski.
Druga połowa była znacznie nudniejsza i wolniejsza. Już na początku Boruc chciał zaliczyć asystę podając do Wróblewskiego, ale ten nie umieścił piłki w bramce. Chwilę potem na boisku pojawił się Stanko Svitlica i momentalnie miał okazję do zdobycia gola. Jego strzał głową okazał się jednak zbyt słaby dla golkipera gości. W 67. minucie Garcia dostał w polu karnym przypadkową piłkę i momentalnie zdecydował się na strzał. Niestety niecelny... W 72. minucie Legia miała najlepszą okazję do objęcia prowadzenia. Svitlica strzelił po zwodzie w obrońcę i piłka wylądowała na rzucie rożnym. Stały fragment gry został zakończony świetnym strzałem Kiełbowicza zza pola karnego, który bramkarz obronił tylko sobie znanym sposobem. Chwilę później szczęścia z ostrego kąta próbował „Sokół”, ale i tym razem na posterunku był Mioduszewski. W ostatniej minucie fatalnym zagraniem „popisał się” Jóźwiak podając piłkę wprost do przeciwnika. Sytuację uratował faulem. Niedługo potem sędzia zakończył ten mało ciekawy mecz.
Autor: Michał Szmitkowski