Remis jak porażka
Do odległych Polkowic zawitała dziś drużyna warszawskiej Legii. Piłkarze stołeczni stawili się w pełnym składzie. Nie zabrakło także Dicksona Choto, którego karę uchylił PZPN. Do linii ataku został wystawiony powracający z reprezentacji Marek Saganowski. Z kolei Górnik przystąpił do spotkania bez większych osłabień, za to z takimi graczami jak Bartłomiej Jamróz (znany z występów w Ruchu Chorzów) czy Tomasz Moskal (były gracz Polonii Warszawa). Dla kibiców gospodarzy ten mecz był niezwykle wyjątkowy. Choć sam fakt przyjazdu Legii był nie lada wydarzeniem, to na dodatek w tym spotkaniu miały zadebiutować nowo zainstalowane jupitery.
Od pierwszych chwil ogromną przewagę osiągnęła Legia. Górnik nie był w stanie opuścić własnej połowy i tylko rozpaczliwe interwencje obrońców zapobiegły stracie gola przez gospodarzy. Strzałów na bramkę Banaszyńskiego próbowali Sokołowski, Saganowski oraz "Jarza". Jednak były to strzały zbyt lekkie, aby zaskoczyć dobrze interweniującego bramkarza gospodarzy. W 9. minucie "Sagan" był bliski zdobycia prowadzenia dla Legii, ale niestety jego strzał przeleciał tuż obok bramki. W 17. minucie bardzo przykrego urazu doznał Tomek Jarzębowski. Niestety może to być zerwanie mięśnia czworogłowego, choć na szczegółowe badania (USG) trzeba poczekać maksymalnie do poniedziałku. Tomka szkoda przede wszystkim dlatego, że prezentował się bardzo dobrze. Był niezwykle aktywny w ofensywie, waleczny oraz imponował świetnym dryblingiem. Legia atakowała coraz mocniej odbierając piłkę Górnikowi już przy ich polu karnym. Wspaniale w destrukcji zaprezentował się Łukasz Surma. Jego odbiory oraz asekuracja partnerów była momentami wzorowa. Legia stwarzała sytuacje, ale ilekroć piłka wpadała na pole karne, była albo niecelna, albo wybijana przez obrońców. Sama gra Legii była szybka i ciekawa, jednak nie z tego rozlicza się naszych graczy. Do przerwy nasi piłkarze nie stworzyli żadnej dogodnej okazji do strzelenia gola, choć z gry wyraźnie dominowali nad gospodarzami.
Druga połowa była już znacznie bardziej wyrównana. Gracze z Polkowic przestali się bać legionistów i śmiało atakowali bramkę Artura Boruca. Nasi piłkarze stracili za to nieco na waleczności i precyzji. W 51. minucie bliski strzelenia gola był Łukasz Surma, ale jego uderzenie było zbyt lekkie. Ta połowa była bardziej obfita w dogodne sytuacje, ale jednocześnie był to pokaz wybitnej nieskuteczności legionistów. Zza pola karnego strzelał Vukovic, jednak minimalnie nad poprzeczką. Następnie szczęścia próbował "Sokół", ale również niecelnie. W świetnej sytuacji po dośrodkowaniu Kiełbowicza znalazł się "Sagan", mimo to jego uderzenie głową minimalnie minęło bramkę. Chwilę później Marek miał kolejną wyborną sytuację i także tym razem gol nie padł. Reprezentant Polski ponownie nie dał rady pokonać głową bramkarza gospodarzy. Pod koniec meczu świetną sytuację mieli gracze Górnika. Na szczęście legionistów bardzo dobrze w tej sytuacji spisał się Boruc. Nic więcej o tym meczu nie warto pisać, bo występ naszych piłkarzy był delikatnie mówiąc "nienajlepszy". Oby to były złe dobrego początki i za tydzień legioniści pokonają Wisłę Kraków!
Autor: Michał Szmitkowski