Pewny awans Legii!
Kilka dni temu legioniści rozegrali nienajlepsze spotkanie w Płocku, przegrywając z miejscową Wisłą 1-2. Dziś nadarzyła się doskonała okazja, aby podnieść się po tym ciosie. Na Łazienkowską przyjechała drużyna Korony Kielce, a stawką meczu był awans do półfinału Pucharu Polski. Legia przystąpiła do meczu nieco osłabiona brakiem Zielińskiego i Sokołowskiego I. Na trybunach zasiadło sporo widzów, mimo przenikliwego zimna i padającego deszczu ze śniegiem. Fanów mieli rozgrzać piłkarze. Czy spełnili swoje zadanie? O tym niżej...
Pierwsza groźna akcja Legii miała miejsce w 3. minucie, gdy to rzut wolny z boku pola karnego wykonywał Kiełbowicz. Po głębokim dośrodkowaniu piłkę dotknął jeszcze, powracający po kontuzji mięśnia, Tomasz Jarzębowski, ale ta wylądowała za bramką. W 10. minucie Svitlica miałby świetną okazję do rajdu na bramkę Mariusza Stawarza, jednak sędzia zbyt pochopnie wskazał na spalony. W tym czasie gra toczyła się głównie w środku pola. Lekką przewagę mieli gospodarze. Niestety kontuzji nabawił się Vuković i musiał opuścić plac gry, ale jak mówił na konferencji trener Kubicki, zawodnik powinien być gotowy na mecz ze Świtem. W 20. minucie Marek Saganowski, po podaniu Kiełbowicza, uderzył tuż nad "okienkiem" bramki gości. Chwilę później było już 1-0! Piłkę z głębi pola dostał Svitlica i będąc sam przed bramkarzem długo się nie zastanawiał posyłając ją do siatki. W 25. minucie mogło być 1:1 po bardzo mocnym strzale Hermesa. Futbolówka poszybowała jednak nad bramką. W kolejnej akcji "Sokół II" ładnie dośrodkował do "Sagana", a ten minimalnie chybił celu strzelając tuż obok słupka. W 30. minucie w polu karnym Legii znalazła się bezpańska piłka, w którą najpierw nie trafił jeden zawodnik Korony, a potem drugi. Legia miała w tej sytuacji ogromne szczęście. Powinno być 1-1. Zaraz po tym zdarzeniu Saganowski ładnie podał do wybiegającego na skrzydle "Sokoła II", ten dośrodkował, a piłkę sprzed nosa Svitlicy zabrał jeden z defensorów kieleckich. W 40. minucie było już jednak 2-0! po rajdzie lewą stroną Kiełbowicza, który podał na 5 metr do Svitlicy. Napastnik Legii strzelił o dziwo prosto w bramkarza, ale na szczęście piłkę dobił Jacek Magiera. W tym momencie stało się już jasne, że to ekipa z Warszawy będzie grać dalej w PP. Jeszcze pod koniec pierwszej połowy strzału głową (po dośrodkowaniu Kiełbowicza) próbował Saganowski, ale i tym razem bezskutecznie. Do przerwy było więc 2-0, a kibice mieli chwilę czasu, aby coś przekąsić i przygotować się na następne 45 minut dopingu.
Po zmianie stron od razu Legia przeprowadziła fantastyczną akcję. W kapitalnej sytuacji znalazł się Magiera, ale fatalnie spudłował. Całą akcję próbował jeszcze ratować Dudek, ale bezskutecznie. Nie minęło kilka sekund, a Legia znów miała świetną sytuację! Ponownie Magiera i ponownie katastrofalne pudło! Po błędzie obrony piłka trafiła do nieobstawionego Jacka, a ten nie umiał wcelować do pustej bramki... Te sytuacje mogły zemścić się na Legii. W świetnej sytuacji Adam Grad strzelał z 20 metrów. Strzał był bardzo mocny, ale niecelny. W 56. minucie niesamowicie... głupio zachował się arbiter liniowy. Otóż wskazał na spalonego Svitlicy, ale jakieś 10 sekund po fakcie! Do tego o spalonym nie mogło być mowy! Zaraz po tej sytuacji Saganowski przeprowadził indywidualną akcję zakończoną uderzeniem piłki w bramkarza. W kolejnej akcji Svitlica, Surma i Saganowski znaleźli się sami przed bramkarzem gości! Marek zachował się jednak bardzo egoistycznie i fatalnie spudłował. W kolejnych akcjach Legia pokazywała, że jest drużyną lepszą, ale brakowało jej skuteczności i rozwagi. Każdy z piłkarzy chciał strzelić gola i to zemściło się brakiem dalszych bramek. W jednej z lepszych sytuacji bardzo ładnie uderzał z wolnego Kiełbowicz. Jednak Stawarz obronił ten strzał. Na 10 minut przed końcem strzału z przewrotki próbował jeszcze Dudek, ale bezskutecznie. Gole mogli strzelić jeszcze Garcia (wprowadzony pod koniec meczu) i ponownie Dudek. Wszystko jednak lądowało albo w rękawicach bramkarza, albo poza bramką.
Kolejna runda PP dopiero wiosną. A już w najbliższą niedzielę o 17:15 wszyscy meldujemy się na Łazienkowskiej, by obejrzeć spotkanie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.
Autor: Michał Szmitkowski