REKLAMA
REKLAMA

Czyte(L)nia

Biblioteka legionisty: Jak (nie) grać w Europie (305)

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Dziennikarz Viaplay, Michał Zachodny w zeszłym roku wydał książkę pt. "Jak (nie) grać w Europie". "W Europie nie ma już słabych drużyn. Są tylko te źle zarządzane. Pech chciał, że większość z nich jest z Polski" - czytamy na okładce.



"Czeski kibic tylko w ostatnich dziesięciu latach cieszył się z obecności w fazach grupowych drużyn ze swojego kraju 21 razy - w tym trzykrotnie w Lidze Mistrzów. Ćwierćfinałami emocjonował się zaś trzykrotnie częściej niż jego kolega zza północnej granicy. Musimy więc żyć momentami. Gdy jestem na meczu Śląska, wspominam nie tylko gola Voskampa z Dundee United, ale też pięknego loba Sebino Plaku w starciu z Club Brugge. Miałem szczęście oglądać, jak Legia remisowała z Realem Madryt i pokonała Sporting Lizbona w Lidze Mistrzów. (...) Ale zazwyczaj nam, polskim kibicom przychodzi przełykać gorzką pigułkę. Niesmak i ból kompromitacji w europejskich pucharach znamy niezależnie od klubowych barw. Polskie zespoły remisowały lub przegrywały z rywalami z Islandii, Gibraltaru, Luksemburga, Litwy, Liechtensteinu, Estonii, Łotwy, Irlandii, Czarnogóry, Malty i Macedonii Północnej. Galeria wstydu z samego XXI wieku jest niemal tak pełna jak zbiór osiągnięć wartych uwagi" - czytamy w pierwszym rozdziale. Nawet jeśli wspomniane dane nieco się zdezaktualizowały wobec gry Legii i Jagiellonii w ćwierćfinałach Ligi Konferencji.

W książce znajdziemy oczywiście mnóstwo odniesień do polskich klubów grających w europejskich pucharach, w tym Legii. "Z Danielem Myśliwcem pierwszy raz spotkaliśmy się w lutym 2017 roku niedaleko stadionu przy Łazienkowskiej. Pracujący wówczas w Legii Warszawa otworzył laptopa i z pasją opowiadał mi o czekającym drużynę wyzwaniu w 1/16 finału Ligi Europy. (...) Po siedmiu latach nie wszystko potrafi sovbie przypomnieć ze szczegółami, ale Myśliwiec pamięta, dlaczego Ajax był łatwy do rozczytania i jednocześnie trudny do zatrzymania. Na przykład u Petera Bosza napastnik Kasper Dolberg miał ustawić się specjalnie za linią obrony, na spalonym. Wykluczał się z gry, a jednocześnie był dla stoperów stałym problemem. Musieli obserwować, czy snajper wykonuje jakikolwiek ruch, czy już wkleja się w ich linię, czy znika z pola widzenia. (...) Myśliwiec wspomina bardzo proste środki, z których korzystali rywale Legii w eliminacjach Ligi Mistrzów. Przygotowując materiały o przeciwnikach, dostrzegał podstawowe schematy. Mówi na przykład o sposobie funkcjonowania słowackiej drużyny, która ściągała do ofensywy piłkarzy z Afryki i dawała im na boisku pełną swobodę, licząc po prostu na ich talent. Dokładnie też opisuje, jak Dundalk przygotowywał swoje akcje, polegające na zagraniu długiego podania od obrony do skrzydłowego, by ten dośrodkował do napastnika. (...) Dokładnie tak Irlandczycy objęli prowadzenie w Warszawie, dając sobie szansę na awans do Ligi Mistrzów pomimo porażki 0:2 w Dublinie" - czytamy w rozdziale "Jak (nie) być gotowym".

W liczącej 320 stron publikacji znajdziemy także występy nie przynoszące chluby piłkarzom Legii, jak ten, który zdecydował o zwolnieniu z naszego klubu Jacka Magiery, z którym chwilę wcześniej przedłużono umowę. "Michał Pazdan stał w tunelu stadionu w Tyraspolu i powtarzał sobie w głowie jedno zdanie: 'Ja pierdzielę, tylko ich przejdźmy, proszę'. Legia nie pokonała Sheriffa. W rewanżu była drużyną słabszą, do tego przez większość czasu grała w osłabieniu po czerwonej kartce dla środkowego obrońcy. Kartce, warto dodać, mało dla niego charakterystycznej - wcześniej w trakcie kariery był wykluczany z gry tylko cztery razy, nigdy za naruszenie nietykalności sędziego. Tym razem jednak eksplodował. Przekaz telewizyjny docierający do Polski z Naddniestrza nie był idealny, starcia Pazdana z Ziguyem Badibangą nie widać dokładnie. Pazdan zarzeka się, że nie należała mu się żołta kartka, że napastnik upadł bez przyczyny. Ivan Bebek nie chciał słuchać tłumaczeń Polaka, a gry ten szarpnął chorwackiego sędziego, by zwrócić na siebie uwagę, nie pozostawił arbitrowi żadnego wyjścia" - czytamy. Pazdan opowiada także o kilku innych występach w barwach Legii w europucharach, w tym przeciwko Borussii Dortmund w Lidze Mistrzów. Analizuje grę ofensywną legionistów pod wodzą Jacka Magiery, a także zmienność w formacji obronnej. "W trakcie gry w Legii w europejskich pucharach Pazdan miał aż ośmiu różnych partnerów w środku obrony - a mowa tylko o 28 spotkaniach. Widział, jak drużyna jest regularnie osłabiana. Do tego dochodziły ciągłe zmiany trenerów - zdaniem obrońcy taka rewolucja zawsze wymaga czasu, zanim wszystko zacznie właściwie funkcjonować" - pisze Zachodny.

W rozdziale pt. "Jak (nie) zarządzać kryzysem" znajdziemy z kolei wypowiedzi właściciela klubu, Dariusza Mioduskiego. "- Analizujemy, wyciągały wnioski, nie chcemy popełniać tych samych błędów - zapewnia Mioduski, gdy pytam go o liczne problemy kadrowe, sprzedaż najważniejszych piłkarzy (Bartosza Slisza i Ernesta Muciego) bez pomysłu, kim ich zastąpić, tarcia na linii Kosta Runjaić - Jacek Zieliński, czyli trenera z dyrektorem sportowym. - Ten kryzys był inny niż poprzednie, choć każdy miał podobne podłoże. Wszystko bierze się z zarządzania, bo ono jest w piłce najtrudniejsze, zwłaszcza w kwestiach ludzkich. Wpadliśmy w dołek w październiku, od tego momentu graliśmy źle. Pewnie mogliśmy zareagować wcześniej, zrobić pewne rzeczy inaczej, ale myśleliśmy sobie: skoro wcześniej wszystko działało, to dajmy sobie czas, nie bądźmy niecierpliwi. Tak, są elementy, które nie funkcjonują, ale może należy zaufać wypracowanym mechanizmom. Utwierdzić zespół w przekonaniu, że pewne dobre rzeczy wymagają... większej energii" - czytamy w książce. Autor przytacza, że do rozstania z Runjaiciem doszło nie bezpośrednio po słabym dwumeczu z Molde w 1/16 finału Ligi Konferencji, a po remisie z Jagiellonią 7 kwietnia - blisko półtora miesiąca później. "Ewidentnie w drużynie, w relacjach między piłkarzami wszystko przestało trybuć, zabrakło chemii" - mówi Mioduski.

W książce "Jak (nie) grać w Europie" znajdziemy znacznie więcej legijnych "smaczków". I to dosłownie. Tomasz Zahorski opowiada na przykład o spotkaniu na lunchu w Belvedere z przedstawicielami Austrii Wiedeń. "Wtedy nastrój był koleżeński. Kiedy jednak wieczorem goście strzelali Legii dwa gole, to dygnitarze przyjezdnych nie powściągali radości. Ale gdy tydzień później w Wiedniu to warszawianie wykorzystywali swoje okazje i tuż przed przerwą Marc Gual trafił na 2:0, a Zahorski - jak sam mówi - zareagował zbyt entuzjastycznie, nie spodobało się to prezesowi Austrii. (...) Po meczu - ostatecznie wygranym przez Legię 5:3 - prezes gospodarzy odmówił podania ręki Zahorskiemu i pogratulował rywalom z Polski awansu dopiero po kilkunastu minutach, gdy ochłonął" - pisze Michał Zachodny.

Podsumowując, bardzo dobra lektura - godna polecenia wszystkim kibicom, nie tylko klubów, które grają w europucharach.

Tytuł: Jak (nie) grać w Europie
Autor: Michał Zachodny
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2024
Liczba stron: 320
Cena okładkowa: 54,99 zł

Więcej recenzji książek w dziale Biblioteka legionisty.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2025 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.