Wywiad
Augustyniak: Potrzebujemy więcej liderów i odpowiedzialności
- Potrzebujemy więcej liderów, więcej odpowiedzialności. Musimy naprawdę uwierzyć, że możemy to zrobić. Wiadomo, że co roku się mówi, że walczymy o mistrzostwo, ale myślę, że w nas samych musi być jeszcze większe przekonanie, że jesteśmy w stanie to zrobić, bo naprawdę mamy dobry zespół - mówi Rafał Augustyniak. Zapraszamy na rozmowę z pomocnikiem, którą przeprowadziliśmy na zgrupowaniu w Austrii.
Pali się na zgrupowaniu?
- Pali się, pali. Zajęcia są naprawdę intensywne i ciężkie. Trener chce grać w wysokim pressingu, szybko odbierać piłkę, więc to nie są lekkie zajęcia. W porównaniu do poprzedniego sezonu sporo się zmieniło – nowy trener, nowy trener od przygotowania fizycznego, więc siłą rzeczy trening też się zmienił.
A jakie podstawowe różnice w podejściu do treningów widzisz?
- Każdy trener – czy to Goncalo Feio, czy Kosta Runjaić, czy teraz Edward Iordanescu – stawia na pracę z piłką. To się nie zmienia. Nowością są rozgrzewki na boisku z trenerem Bohdanem – wcześniej przygotowanie do treningu było bardziej indywidualne, Teraz też to jest, ale dodatkowo mamy rozgrzewkę typowo piłkarską początku zajęć, co uważam za plus.
Cofnijmy się na chwilę do poprzedniego sezonu. Puchar Polski, Liga Konferencji – piękna przygoda, ale kibice liczyli na więcej…
- Myślę, że mogliśmy lepiej wypaść w lidze – być wyżej w tabeli przed fazą pucharową. Szkoda meczu z Lugano – przegraliśmy u siebie niepotrzebnie, a mogliśmy być wyżej w tabeli I trafić na Chelsea w późniejszej fazie rozgrywek. Szkoda tego meczu u siebie z Anglikami – wyszliśmy zbyt schowani, czekaliśmy aż strzelą nam bramkę, a przecież w Londynie pokazaliśmy, że potrafimy grać otwartą, ofensywną piłkę bez kompleksów. Na ten drugi mecz wyszliśmy z innym nastawieniem I to było widać.
W Ekstraklasie należało jednak zrobić więcej.
- Zdecydowanie. Zabrakło nam takich meczów, gdzie gramy słabiej, ale i tak potrafimy „przepchnąć” zwycięstwo. Zdarzało się, że prowadziliśmy i nie dowoziliśmy wyniku – jak chociażby z Motorem. Gdybyśmy wygrali te kilka spotkań więcej, to końcówka sezonu mogła wyglądać zupełnie inaczej.
Czy nie było tak, że zbyt wiele razy czekaliście na fazy przejściowe, zamiast próbować dominować w meczu?
- Może i tak… ale też traciliśmy za dużo bramek – aż 45. I to głównie z powodu słabego bronienia zajęliśmy 5. miejsce – adekwatne do liczby straconych bramek. Mieliśmy wysokich zawodników, więc powinniśmy byli lepiej bronić.
Robiliście jakieś analizy z czego to wynikało?
- Robiliśmy. Ale nie zawsze da się wskazać prostą przyczynę. Czasami to błędy indywidualne, czasami coś nie zagrało w ustawieniu. Zdecydowanie za dużo bramek straciliśmy po stałych fragmentach gry – to było dosyć dziwne, bo w linii obrony mieliśmy wysokich zawodników. To pokazuje, że w piłce nie zawsze jest łatwa odpowiedź.
fot. Woytek / Legionisci.com
Dla Ciebie osobiście to była specyficzna runda? Mówiło się o tym, że trochę minut brakuje ci do przedłużenia kontraktu i trochę się to przeciągało.
- Tak naprawdę decyzja zapadła dużo wcześniej, niż się wydawało. Media to ogłosiły późno, ale ja wiedziałem wcześniej. Nie było potrzeby o tym mówić wcześniej.
Ale był taki moment, że trener odstawił ciebie od kadry meczowej...
- Tak. To była trudna sytuacja – nagle brakuje mnie w kadrze. Ale później porozmawiałem z trenerem, wyjaśniliśmy sobie wszystko i było już okej. Wiosna nie była moją najlepszą rundą – grałem w kratkę.
W przestrzeni publicznej mówiło się, że skomentowałeś coś szczerze i trener się obraził…
- Nie chcę wnikać w szczegóły. Najważniejsze, że sobie wszystko wyjaśniliśmy i zrozumieliśmy się. Relacje między nami do końca sezonu były w porządku.
Pojawiły się też informacje, że choć cię “usadził” to i tak nie potrafiłeś się na niego gniewać.
- To źle brzmi, bo to można odebrać tak, że się nie obraziłem, że mi wygodnie na ławce. Zaraz ktoś może pomyśleć, że biorę pieniądze i cieszę się, że siedzę na ławce. To nie tak. Wiadomo, że w środku byłem bardzo zły, bo zawsze chcę grać. Ale trener Goncalo potrafił wyjaśniać swoje decyzje, był dialog. Czasami się ktoś dowiadywał, że nie zagra, ale później trener to wyjaśniał i to się ceni.
Od dwóch lat Legia ma problem z wygrywaniem z czołówką. Z czego to wynika?
- Te mecze często nie były takie jednostronne, nie byliśmy zdominowani przez rywali. Czasem przegrywaliśmy mimo przewagi. Nawet ten mecz 2-5 z Lechem – pierwsza połowa była niezła. W drugiej połowie chyba nam zabrakło sił.
Jednym z najsłabszych meczów jakie zagraliśmy był z Pogonią w Szczecinie. To było ostatnie spotkanie w ustawieniu z trójką obrońców. To był nasz fatalny mecz i po nim większość z nas myślała, że nie potrafimy grać w piłkę. Poza początkiem i 5 minutami to później wyglądaliśmy fatalnie. I to był taki ten mecz z czołówką, który naprawdę tak zasłużenie przegraliśmy.
fot. Woytek / Legionisci.com
Zmiana trenera to dla Ciebie „czysta karta”, odetchnąłeś z ulgą?
- Każdy ma czystą kartę. Nowy trener nie zna nikogo, każdy ma szansę się pokazać. Ale czasu jest mało – tylko trzy tygodnie przygotowań. Do pierwszego meczu pozostało już niewiele czasu.
Kibice martwią się brakiem wzmocnień. Czy ta drużyna ma czysto piłkarskie umiejętności, żeby powalczyć o mistrza i pogodzić to z europejskimi pucharami?
- Wracają zawodnicy z wypożyczeń – Marco Burch, Miguel Alfarela, Jean-Pierre Nsame – wyglądają dobrze. Marco dobrze pokazał się w Radomiaku. Nsame ma też coś do udowodnienia – ja cały czas uważam, że to świetny napastnik. To gość ma super wykończenie. Na treningach widać, że gdy ma piłkę w polu karnym, to 90% piłek umieszcza w bramce. To nie jest przypadek, że on tyle goli strzelił w swojej karierze. I myślę, że trzeba też dać mu szansę. Ilja Szkurin też się pokazał. Mamy jakość, tylko trzeba to poukładać I dać czas.
A jak oceniasz młodego Maximilliana Oyedele, z którym rywalizujesz o miejsce w składzie?
- On ma niesamowity potencjał i uważam, że on, jeżeli będzie dobrze prowadzony, jest przyszłością polskiej kadry. Może grać na najwyższym poziomie. Gram w piłkę już trochę lat, nigdy nie rywalizowałem z takim gościem. Ma odbiór piłki na poziomie, którego wcześniej nie widziałem. To nie przypadek, że był w Manchesterze United.
fot. Woytek / Legionisci.com
Co musi się zmienić, żeby Legia sięgnęła po mistrzostwo na 110-lecie klubu?
- Potrzebujemy więcej liderów, więcej odpowiedzialności. Musimy naprawdę uwierzyć, że możemy to zrobić. Wiadomo, że co roku się mówi, że walczymy o mistrzostwo, ale myślę, że w nas samych musi być jeszcze większe przekonanie, że jesteśmy w stanie to zrobić, bo tak jak mówię, naprawdę mamy dobry zespół. Ta drużyna potrafi wygrywać. W tamtym sezonie pokazaliśmy, że w Europie potrafimy grać z dobrymi zespołami, więc czemu tego nie przełożyć na Ekstraklasę? Wiadomo, że to działa też w drugą stronę, bo gramy z zespołami, które cały rok czekają na starcie z Legią i dają w nich z siebie wszystko
Legia to taki klub, na który każdy się mobilizuje?
- Zdecydowanie. Przekonałem się o tym dopiero jak tu trafiłem, wcześniej w to nie wierzyłem, choć Michał Kucharczyk mi opowiadał.. Wszędzie z gdzie gramy są pełne stadiony. Każdy przeciwnik traktuje mecz z Legią jak najważniejszy w sezonie. Myślę, że te najlepsze zespoły w Europie mają podobnie i jakoś muszą, jakoś sobie z tym radzić, więc my też musimy to udźwignąć.
Grasz w Legii trzy lata. Liczyłeś, że w tym czasie sukcesów będzie więcej?
- Tak. Przyszedłem po mistrzostwo, a mamy trzy sezony bez tytułu. To boli. Liczyłem też na grę w pucharach I to się udało zrealizować. Mam jeszcze rok kontraktu i mam nadzieję, że to będzie przełomowy rok i uda się zdobyć mistrzostwo, bo tego mi brakuje.
fot. Woytek / Legionisci.com
A myślisz o tym co dalej? Pojawiają się jakieś oferty?
- Były zapytania – i z Polski, i z zagranicy. Parę osób dzwoniło i pytało, jak wygląda sytuacja z moimi minutami. Teraz jednak skupiam się na tym, co tu i teraz. Postawą w Legii chce sobie zapracować na kolejny kontrakt.
Może taki wariant jak Artur Jędrzejczyk, który spokojnie co roku przedłuża umowę…
- Ciekawy pomysł. Jestem z nim w pokoju na zgrupowaniu, więc z uwagą słucham jego wszelkich wskazówek (śmiech).
Przed tym sezonem nie mówicie głośno o celu, którym jest mistrzostwo Polski. To celowa zmiana narracji?
- Myślę, że to przypadek, ale może coś w tym jest. Mniej gadania, więcej działania. Ciszej jedziesz, dalej zajedziesz – niech wyniki mówią za nas.
W Austrii rozmawiał Woytek